Artykuły

Balladyna znów morduje

Krzysztofa Garbaczewskiego inspiruje klasyka romantyzmu. - Pojawi się nowy w moim teatrze motyw polskiej tożsamości, nie można go uniknąć, jest wpisany w tekst "Balladyny" przez Juliusza Słowackiego. Jednak trudno jego baśniową opowieść o Królu Popielu III brać dzisiaj na poważnie jako punkt wyjścia do rozmowy o naszym patriotyzmie. Premiera jutro w Teatrze Polskim w Poznaniu - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Akcja toczyć się będzie w ośrodku badawczym nad jeziorem Gopło, gdzie młodzi naukowcy - Alina, Balladyna, Filon - modyfikują genetycznie nasiona roślin. Wielka polska klasyka wciąż gości na scenie

- Wraz z pisarzem Marcinem Cecko, który jest autorem tekstu i dramaturgiem, potraktowaliśmy "Balladynę" Juliusza Słowackiego jako punkt wyjścia do opowieści o współczesnym świecie - mówi "Rz" Krzysztof Garbaczewski, jeden z najciekawszych reżyserów młodego pokolenia. - Ta laboratoryjna formuła pozwoliła wziąć pod mikroskop postaci, przyjrzeć się ich przemianie. Pojawi się nowy w moim teatrze motyw polskiej tożsamości, nie można go uniknąć, jest wpisany w tekst "Balladyny" przez Juliusza Słowackiego. Jednak trudno jego baśniową opowieść o Królu Popielu III brać dzisiaj na poważnie jako punkt wyjścia do rozmowy o naszym patriotyzmie. Stąd ciężar tego problemu spada na barki Balladyny, bohaterki, która zaczyna jako szara pracowniczka laboratorium, ale dzięki zabójstwom, których się dopuszcza, rozwija swoją osobowość i uzyskuje od życia więcej, niż mogłaby oczekiwać. Pytanie: co z tym zrobi? Jej życie widzę jako wyzwalanie z kolejnych patriarchalnych ograniczeń. Zobacz galerię zdjęć

Zamiast uwspółcześniać na siłę tekst Słowackiego, autorzy spektaklu użyli szkieletu jego utworu, by zbudować własną historię.

Słowacki w epoce Internetu

- Wiele akcentów ulega przesunięciom - mówi reżyser. - Na przykład natura. Dla romantyków była tajemniczą sferą, osobnym bytem, równoległym istnieniem. W świecie współczesnym traktujemy ją jako naszą własność, prowadzimy na niej politykę rabunkową i jako społeczeństwo próbujemy to uzasadnić. A jak pokazać też dramatyczny splot natury z nauką? - zastanawia się reżyser. Można odnieść wrażenie, że spektakl będzie podróżą w kierunku, który wyznaczyło inspirowane badaniami Bronisława Malinowskiego "Życie seksualne dzikich" Marcina Cecko w reżyserii Garbaczewskiego w Nowym Teatrze. Dla starszego pokolenia chwilami poza granicami percepcji i nie do pojęcia, za to świetnie przyjmowane przez młodych.

- Absolutnie nie przekreślam żadnego pokolenia na widowni, ale moje, a co dopiero młodsze roczniki, od kilkunastu lat żyjemy w przestrzeni, którą współtworzy Internet. W inny sposób przyswajamy wiedzę, operujemy informacją. Nie da się ukryć, że sieć zmienia człowieka, modyfikuje. Elektroniczne gadżety i komunikatory zmieniają rodzaj relacji międzyludzkich - mówi Garbaczewski, rocznik 1983.

Jednak o ile "Życie..." było konfrontacją modernistycznego badacza ze światem, którego nie rozumie, o tyle "Balladyna" osadzona jest w świecie całkowicie realnym.

Historia jako opresja

- Marcin Cecko intuicyjnie zaproponował miejsce akcji, nie wiedząc, w jakim stopniu uda się zrealizować pomysł - mówi Garbaczewski. - Podczas prób okazało się, że możemy zajrzeć do laboratorium "Genesis" w Poznaniu, które zajmuje się genetyką, a to pozwoliło nam zbudować nasze własne sceniczne laboratorium.

Pod koniec marca Krzysztof Garbaczewski otworzy dyrekcję Jana Klaty w Starym Teatrze w Krakowie spektaklem "Poczet królów polskich".

- Znajduję się przed wyzwaniem, jakim niewątpliwie jest zanurzenie się w krwawe pole bitwy, zwane historią - mówi reżyser. - Walka rozgrywa się do dziś, obecnie przyjmując formę walki o pamięć, narodową tożsamość i władzę nad zbiorową narracją. Królowie i królowe powracają na scenę i domagają się prawa bytu. Ja szukam drogi wyjścia z historii pojmowanej jako opresja i brzemię.

***

Wielka polska klasyka wciąż gości na scenie

"Dziady" w Bydgoszczy. Paweł Wodziński zrealizował w Teatrze Polskim spektakl "Mickiewicz. Dziady. Performance". Pokazał kraj podzielony po katastrofie prezydenckiego samolotu - zabobonny lud smoleński i snobistyczne pseudoelity z przegranym inteligentem Konradem, który nie może znaleźć sobie miejsca. Przedstawienie diagnozuje peryferyjność i zacofanie naszego kraju, oderwanie od rzeczywistości. Elementem krytycznym są opisy przeszłości Polski podawane przez dzisiejszych imigrantów.

"Kordian" w Starym Teatrze. Szymon Kaczmarek pokazał kameralną wersję dramatu Słowackiego. Skupił się na problemie samobójstwa, z dzisiejszych debat zaczerpnął dylematy związane z eutanazją. Powstał niemal wewnętrzny monolog, wyjęty z kontekstu historycznego, narodowego, polskiego. Rzecz całkowicie współczesna, dotykająca problemu depresji, wyobcowania i niedającej się opanować autodestrukcji, która jest świadomym egzystencjalnym wyborem, a nie kaprysem czy gestem na pokaz.

"Nie-Boska komedia" w gdańskim Wybrzeżu. Adam Nalepa dokonał we współczesnym teatrze rzeczy niebanalnej. Postarał się, choćby dla prowokacji, bronić skompromitowanych przez rewolucjonistów i modernistów konserwatywnych haseł Zygmunta Krasińskiego i hrabiego Henryka. Zapytał, co znaczą. Nie zabrakło też analizy starych polskich przywar, do których młode pokolenia dodało nowe - wahanie i bojaźń. W odbiorze dało o sobie znać zagadkowe pomieszanie symboli, starych i nowych, na przykład Polski Walczącej i Che Guevary.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji