Artykuły

Kto po dyrektorze Korwinie?

Pora postawić pytanie o sukcesję po Dyrektorze Macieju Korwinie. Pytanie jest tym pilniejsze, że teatr przechodzi wielki remont. Dlatego zasadne jest rozdzielenie dwóch tych funkcji, dyrektora naczelnego i dyrektora artystycznego. Maciej Korwin potrafił z powodzeniem dwie te role łączyć. Ale bardziej racjonalne wydaje się dzisiaj obsadzenie w nich dwóch osób, menedżera i człowieka teatru - pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Po nagłej śmierci Macieja Korwina, dyrektora gdyńskiego Teatru Muzycznego, zespół aktorski postanowił, by grać wszystkie (z wyjątkiem dnia pogrzebu) zaplanowane spektakle. - Tak by na pewno chciał dyrektor - przekonywali. Każdy, kto wiedział, jaką pasją był dla Macieja Korwina teatr, nie mógł się z tą decyzją aktorów nie zgodzić. Granie przedstawień było najlepszą formą pamięci i hołdu.

Po pogrzebie Macieja Korwina (w miniony poniedziałek) naturalną koleją losu pojawia się pytanie o sukcesję po nim. Postawienie takiego pytania już teraz byłoby, jestem o tym przekonany, również formą pamięci i hołdu. Nie byłem w takiej zażyłości z dyrektorem Maciejem Korwinem jak Jego aktorzy, aby dać sobie prawo do stwierdzenia, że "tak by na pewno chciał dyrektor", ale coś mi mówi, że nie miałby nic przeciwko temu, by szybko podjąć rozmowę o tym, jak gdyński Teatr Muzyczny powinien być dalej prowadzony. "Dalej", czyli tak, by jego funkcjonowanie oznaczało taki sam jak dotąd artystyczny i frekwencyjny sukces. Tym razem mogę powiedzieć bez wahania: "Tak by na pewno chciał dyrektor".

Pytanie jest tym pilniejsze, że teatr przechodzi wielki remont. Sporo już zostało, dzięki Maciejowi Korwinowi, który wziął na siebie rolę kierownika budowy, zrobione, ale też sporo pozostało do zrobienia. Obecna prowizorka ma też poważne skutki dla zespołu, który nie może grać tyle, ile w normalnych czasach. Remont, choć już powoli finalizowany, to dla teatru masa problemów. Z tym wiąże się pierwsza propozycja do potrzebnej dyskusji o sukcesji po Dyrektorze Macieju Korwinie.

Remont z jednej strony (a trzeba też będzie po nim potem sprzątać) oraz budowanie repertuaru z drugiej to zadania nie na siły jednego człowieka. Czy nie wiemy tego dzisiaj aż nazbyt dobrze? Dlatego zasadne jest rozdzielenie dwóch tych funkcji, dyrektora naczelnego i dyrektora artystycznego. Maciej Korwin potrafił z powodzeniem dwie te role łączyć. Ale bardziej racjonalne wydaje się dzisiaj obsadzenie w nich dwóch osób, menedżera i człowieka teatru. Taki wariant wypróbowano po niesławnym odejściu ze stanowiska, w środku kadencji, dyrektora gdyńskiego Teatru Miejskiego. Dziś sceną przy Bema zawiadują dawny dyrektor administracyjny w roli dyrektora naczelnego oraz kompetentny dyrektor artystyczny. Scenie przy Bema wyszła ta zmiana na zdrowie.

Dyrektora naczelnego Teatru przy placu Grunwaldzkim można by obsadzić na identycznej zasadzie. Pozostaje pytanie - kim miałby być nowy dyrektor artystyczny?

Może ogłosimy konkurs? Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek do idei kadencyjności szefów instytucji kultury i przeprowadzania konkursów w celu znalezienia najlepszego kandydata jest, jak to często deklarował, bardzo przywiązany. Ma to za sobą wiele ważnych teoretycznych racji, ale praktyka wiemy, jak wygląda. Jeśli się nie ma upatrzonego wcześniej kandydata, nic sensownego z takiego konkursowego pospolitego ruszenia nie wynika. Nie zapominajmy, że w ostatnim konkursu Dyrektor Maciej Korwin tak naprawdę musiał rywalizować sam ze sobą.

Obowiązujące zapisy ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej faworyzują konkursy, ale dopuszczają też formę rekomendacji. Organ prowadzący daną instytucję - w przypadku Teatru Muzycznego musiałyby się porozumieć Urząd Marszałkowski i Miasto Gdynia - może zarekomendować Ministerstwu Kultury jakąś godną osobę na stanowisko dyrektora. Tak właśnie, z ominięciem konkursu, na drugą kadencję został rekomendowany dyrektor teatru Wybrzeże. Sytuacja w Teatrze Muzycznym, nagłe odejście jego szefa, na początku kadencji, tym bardziej skłania do wyboru rozwiązania, które pozwoliłoby stosunkowo szybko i z dużym prawdopodobieństwem dobrego efektu wypełnić miejsce po odejściu Dyrektora Macieja Korwina. Kto by jednak mógł być takim zasługującym na rekomendację człowiekiem teatru, sukcesorem Dyrektora?

Zastanówmy się, jaki jest tak naprawdę zapis testamentu zmarłego dyrektora Teatru Muzycznego? Od dnia jego nagłej śmierci powtarzamy, że Macieja Korwina należy umieścić obok najbardziej zasłużonych szefów tego teatru, Danuty Baduszkowej i Jerzego Gruzy. Zasługą Dyrektora Macieja Korwina jest to, że z takim sukcesem wyprowadził gdyński teatr na trudne wody wolnego rynku. Zapewnił Teatrowi Muzycznemu i publiczność, i artystyczne osiągnięcia, dochody i nagrody. Miał nieczęsty menedżerski dar łączenia tych sprzeczności.

Mało kto pamięta dziś o tym, że na początku swojego szefowania gdyńskiej scenie Dyrektor Korwin złożył propozycję objęcia funkcji dyrektora artystycznego pewnemu reżyserowi. Ów reżyser wówczas tej propozycji nie mógł przyjąć, ale potem przyjmował parokrotnie zaproszenie do wyreżyserowania w Gdyni przedstawień. Za każdym razem były to wydarzenia. To właśnie ów reżyser wydaje mi się idealnym sukcesorem Macieja Korwina. Wyreżyserowanie nawet wybitnej premiery to oczywiście nie to samo co prowadzenie teatru. Ów reżyser ma w tej drugiej dziedzinie doświadczenia, które bywają oceniane jako wpadka. Można to jednak skomentować i tak, że miał okazję nauczenia się czegoś na błędach. Jest za to zgodnie oceniany jako jeden z najwybitniejszych reżyserów przedstawień muzycznych w Polsce. O zmarłym Dyrektorze Teatru Muzycznego powiedział w "Dzienniku Bałtyckim": - W moim życiu artystycznym był chyba najważniejszą osobą, jeśli patrzeć na to, jakiej udzielił mi pomocy i jaki wpływ miał na moją twórczość.

Byłby idealnym sukcesorem. Być może znów nie mógłby przyjąć funkcji dyrektora artystycznego Teatru Muzycznego, tego nie wiem, ale jestem pewien, że należy go dziś o to zapytać.

***

PREZYDENT GDYNI WOJCIECH SZCZUREK

Inne formuły wyboru dyrektora są możliwe

Nigdy nie ukrywałem, że jestem zwolennikiem ogłaszania konkursów, nie tylko zresztą na stanowiska szefów instytucji kultury, ale także we wszystkich dziedzinach życia miasta. Deklarowałem to wielokrotnie. Otwarty konkurs ma tę zaletę, że daje wszystkim, którzy zdecydują się wziąć w nim udział, równe szanse w rywalizacji. Staram się tej zasady trzymać, ale nie uważam, żeby była ona dogmatem czy sztuką dla sztuki. Zdaję sobie sprawę z tego, że poziom i repertuar Teatru Muzycznego wymagają być może wypróbowania innych możliwości. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Wszyscy mamy tego świadomość, że Teatr Muzyczny potrzebuje znakomitego dyrektora. Nie wykluczam więc także zapraszania na rozmowy poszczególnych osób, które mogłyby dawać rękojmię utrzymania obecnego poziomu.

Zatem również inne formuły, które by dawały nadzieję na znalezienie najodpowiedniejszego dyrektora Teatru Muzycznego, są według mnie możliwe. Będę na ten temat rozmawiał z marszałkiem Mieczysławem Strukiem, bowiem to Urząd Marszałkowski, a nie tylko Miasto Gdynia, jest organem prowadzącym teatr. Na pewno wkrótce siądziemy razem z panem marszałkiem do takiej rozmowy.

***

JOANNA PUZYNA-CHOJKA TEATROLOG, WYKŁADOWCA UG

Rozdzielenie kompetencji to lepsze rozwiązanie

Nie mam wątpliwości, że lepszym rozwiązaniem dla teatru jest rozdzielenie kompetencji artystycznych i administracyjnych. Funkcja menedżera kultury obejmuje coraz więcej obowiązków i kompetencji, którymi trudno obciążać artystę. Inna sprawa, że w Polsce jest ledwie kilka osób, które potrafią łączyć sprawność organizacyjną, znajomość coraz bardziej skomplikowanych procedur prawnych, wiedzę ekonomiczną sprzężoną z umiejętnością pozyskiwania pieniędzy z różnych źródeł. A do tego rozumieją specyfikę teatru i jego miejsce w przestrzeni społecznej, są ludźmi kultury (w dawnym tego słowa znaczeniu), posiadają niebanalną osobowość i autorytet w środowisku, co przekłada się na konkretne kontakty. Michał Merczyński (kulturoznawca), Krzysztof Torończyk (ekonomista), Wojciech Nowicki (prawnik) reprezentują tak rzadkie umiejętności, że łączą po kilka stanowisk. Na uczelniach, zwłaszcza prywatnych, pojawiają się co prawda kierunki oferujące kształcenie w dziedzinie zarządzania kulturą, ale śmiem twierdzić, że żadne studia nie nauczą tego, co jest najbardziej ulotne w tym zawodzie: pasji, ciekawości wobec wciąż zmieniającej się sztuki teatru, no i osobowości właśnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji