Kolejowy teatr
Czy Fredro realizowany współcześnie poprawi wizerunek staroświeckiego i zakurzonego Teatru Polskiego? 30 listopada wchodzi na afisz "Eurocity" w reż. specjalisty od Fredry Andrzeja Łapickiego.
"Eurocity" nie wymyślił oczywiście Fredro. Oryginalny tytuł brzmi "Z Przemyśla do Przeszowy", odpowiadający szlakowi, którym biegła Węgiersko-Galicyjska Żelazna Droga, jedna z pierwszych linii kolejowych w Polsce.
Akcja u Fredry rozgrywa się na jednej z dworcowych kawiarni, niedługo po wybudowaniu kolei. Kwitnie handel, przemysł, ludzie podróżują za pieniądzem. Kiedy komedię pokazano po raz pierwszy w krakowskim Teatrze Miejskim w 1897 roku, okazało się, że wyobraźnia Fredry wykroczyła poza przyzwyczajenia teatromanów końca XIX wieku.
W roku prapremiery sztuka grana była więc jedynie w Łodzi i Warszawie, by następnie zniknąć ze sceny na ponad... sto lat. Być może dziś znajdzie swoich sympatyków. Dla widza znającego głównie komedie z pierwszego okresu twórczości: "Śluby panieńskie", "Zemstę" czy "Męża i żonę" "Eurocity" z pewnością będzie ciekawostką z jeszcze innego powodu. Jest to ostatnia sztuka, jaką napisał Fredro. I wyjątkowo napisana prozą.