Artykuły

Katowice. Talarczyk wystawia Kutza w Śląskim

W Teatrze Śląskim w Katowicach swoją premierę będzie miał spektakl "Piąta strona świata". Na sceniczne deski twórcy przeniosą wielopokoleniową barwną panoramę Śląska, którą przez piętnaście lat spisywał w swojej debiutanckiej książce Kazimierz Kutz.

Akcja powieści "Piąta strona świata" toczy się w Szopienicach. To tam właśnie urodził się jej autor - wybitny reżyser filmowy i teatralny. Jak sam przyznał na wtorkowej konferencji prasowej, dziś już nie reżyseruje, dzięki czemu potrafił się zdystansować wobec scenicznej adaptacji swojej książki. - To nie będzie moja własność. I niezależnie od tego, jaki będzie tego wynik, i tak będę zadowolony. Jeśli już gdzieś taki spektakl miał powstać, to właśnie tu. Początek jest więc dobry, a jak zawsze w sztuce trudno przewidzieć wynik - mówi Kutz.

Reżyserem przedstawienia jest Robert Talarczyk [na zdjęciu]. Jak sam przyznaje, adaptacja powieści była dla niego piekielnie trudnym zadaniem. - Jest w niej wiele wątków, wiele opowieści, nie ma praktycznie dialogów, jest za to mnóstwo obrazów, które łatwo przenieść na ekran, ale nie na scenę - wylicza.

W "Piątej stronie świata" Kutz zawarł bogaty i barwny obraz życia mieszkańców, pełen zdarzeń codziennych i o dziejowym znaczeniu. Znajdziemy w niej miejscowe anegdoty i portrety zwykłych ludzi, z których każdy ma swoją niepowtarzalną historię. Powstała w ten sposób fascynująca i gęsta od wydarzeń opowieść o miejscu bliskim sercu głównego bohatera, jego "Piątej stronie świata". Śląsk przedstawiony jest we wspomnieniach człowieka próbującego rozwiązać rodzinną tajemnicę z przeszłości. - Jeśli całą powieść chciałoby się wiernie przedstawić, spektakl trwałby jakieś piętnaście godzin. Musieliśmy więc z niej wycisnąć kwintesencję - mówi Talarczyk. Jak dodaje, zadanie było dodatkowo niełatwe, bo książka - zanim została wydana - już uważana była za legendarną, a po premierze stała się lekturą kultową. - Sam jestem Ślązakiem i mam własną piątą stronę świata, o którą również będę chciał zahaczyć - przyznaje reżyser. Jak dodaje, w spektaklu nie zabraknie też gwary. Podkreśla jednak, że nie będzie to próba naśladowania "Cholonka" Janoscha. - To zupełnie inna literatura - dodaje.

Kutz zapewnia, że w żaden sposób nie zamierza ingerować w pracę twórców. - Odbyliśmy dwie, trzy rozmowy i nie wtrącam się. W przyszłym tygodniu obejrzę pierwszą próbę - mówi.

Premiera odbędzie się 16 lutego, w dniu urodzin Kazimierza Kutza. Na scenie zobaczymy m.in. Dariusza Chojnackiego, Alinę Chechelską i Annę Kadulską.

Jak mówią przedstawiciele Teatru Śląskiego, spektakl powstał dzięki wsparciu miasta Katowice, które na ten cel przeznaczyło 50 tys. zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji