Artykuły

Dredy i garsonki w poznańskich Jeżycach

"Jeżyce Story" ("Buntownicy" i "Lokatorzy") w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

W sobotę w poznańskim Teatrze Nowym odbyła się premiera dwóch pierwszych odcinków opowieści o dzielnicy, którą rozsławiła Małgorzata Musierowicz.

Skoro nasze telewizje przerasta stworzenie polskiego "Doktora House'a" czy "Prawa ulicy" - czemu nie zrobić serialu w teatrze? Ten pomysł wreszcie stał się ciałem - w Poznaniu. I to od razu w dokumentalnym wydaniu ze społecznym zacięciem.

Podobieństwo postaci do realnie istniejących osób jest nieprzypadkowe i zamierzone. Raper Peja, anarchistka Katarzyna Czarnota, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych Jarosław Pucek - wszystkich bohaterów możecie spotkać na poznańskich ulicach. Ale jest też emerytowany muzykolog czy para sympatycznych matematyków z 60-letnim stażem małżeńskim. Wszyscy spotykali się z aktorami Teatru Nowego, którzy ich wysłuchali, nagrali i opracowali ich historie. Tak powstali "Buntownicy" i "Lokatorzy" [na zdjęciu] - pierwsze dwa odcinki "Jeżyce Story".

Aktor wychodzi do ludzi

Wszystkich bohaterów łączy tytułowa dzielnica, znana entusjast(k)om powieści Małgorzaty Musierowicz jako siedziba rodu Borejków. Niegdyś mieszczańsko-urzędnicza, później nieco podupadła, dziś powoli staje się modnym adresem na mapie Poznania. Teatr Nowy także się tutaj znajduje.

Pomysł na inscenizację jest prosty - na scenie przeplatają się opowieści. Czasem spuentowane są dowcipnym wideo, czasem doprawione rekwizytem. Słuchamy anegdot i życiowych dramatów. Historia tragedii wojennych wywózek obok opowieści o pierwszej randce staruszków; współczesna dyskryminacja Romów obok rozważań, czy matematyk może być wierzący. Choć sporo tu wątków politycznych, życiowy szczegół nie przestaje być ważny. To teatr mieszkańców dzielnicy i ich problemów - a nie odgórnie założonych tez.

Reżyser Marcin Wierzchowski tak opisuje punkt wyjścia pracy aktorów z bohaterami: - Ważne, by nie wyruszać po to, by utwierdzić się w swoich poglądach. Żebym nie szedł udowodnić, że słuchaczki Radia Maryja cechuje mentalność inkwizytorska, młodzi żyją bezideowo i zżera ich bezduszny materializm, a człowiek jest zły (lub dobry) z natury.

Czy udało się dochować wierności tym założeniom? Sceniczny Peja wspomina swoje dzieciństwo, pierwsze koncerty, muzyczne odkrycia, proces wychodzenia z nałogu. Dla starszego mieszkańca poznańskiego blokowiska Jeżyce młodości są czymś utraconym. Do dziś wraca tu przynajmniej raz w tygodniu, robi zakupy na rynku. Pojawiają się też studenci, dla których dzielnica to kolejny z wielu adresów zmienianych w trakcie nauki. Są przedmiotem brutalnej polityki mieszkaniowej. Ich oczekiwania względem lokum są niewielkie, prawa - minimalne. A zysk wynajmujących - całkiem znaczny. Pozwala z korzyścią przeczekać czas oczekiwania na ostatecznego nabywcę.

Panie anarchistki? Dzięki Bogu

Sprawy lokatorskie i problemy mieszkaniowe wyraźnie wysuwają się w przedstawieniu na pierwszy plan. Przewodniczką po świecie zastraszanych najemców jest działaczka lokatorska Kaśka z Rozbratu (w tej roli Edyta Łukaszewska). Opowiada o swojej pracy z lokatorami. Pani Ewa (Janusz Andrzejewski) trzyma kurczowo w rękach makietę rodzinnej kamienicy. Poznajemy historię utraty domu - polityka władz komunistycznych "przysłużyła się" tu w równym stopniu, jak brak orientacji przodków bohaterki w rynkowych realiach. A pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony.

- Panie anarchistki? Dzięki Bogu. Zapraszam - tak starsza pani wita w progu działaczki Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów ze squatu Rozbrat. - Widać tylko anarchiści przestrzegają dziś prawa - żartuje. W spektaklu nieźle obrywa się poznańskiemu samorządowi; "kontenery socjalne" dla najbiedniejszych zestawione z obrazem trzecioświatowej nędzy to pierwszy obraz przedstawienia. Finansowany z marszałkowskich pieniędzy teatr nie boi się wymieniać z nazwiska miejskich urzędników i pytać o to, w jaki sposób gmina wywiązuje się ze swoich zadań. Chociażby z zapowiedzi budowy trzystu lokali komunalnych rocznie.

Spójrz dokoła

Siłą "Jeżyce Story" jest rzetelna wielomiesięczna praca badawcza, społeczny słuch i polityczna uważność. Tego wychodzenia do ludzkich historii brakuje dziś w dziennikarstwie, coraz częściej uprawianym zza biurka. Ale to także problem teatru o dokumentalnych czy politycznych ambicjach, zatrzymującego się nieraz na poziomie prasowych klisz i uogólnień.

Z pierwszych odcinków jeżyckiego eksperymentu i dla dziennikarzy, i dla twórców teatralnych płynie ważna lekcja. Chcesz powiedzieć coś ważnego o rzeczywistości, która cię otacza? Idź na podwórko, na bazar, do baru. Spędź tam więcej niż godzinę. Poszukaj w takich archiwach, które nie wyskakują w Google'u. Nie bierz materiału z gazety ani z Facebooka.

- To, co oglądamy w telewizyjnych wiadomościach przez dwie-trzy minuty lub czytamy na kilku stronach gazety, w teatrze oglądamy przez półtorej godziny. Możemy dzięki temu wejść głębiej w problem, zrozumieć jego skomplikowane aspekty - tłumaczy różnicę między dziennikarstwem a teatrem dokumentalnym dramaturg projektu Roman Pawłowski, przez wiele lat dziennikarz "Gazety".

I co z tego, że użyte środki teatralne są proste? Wierzchowski z Pawłowskim nie zamierzają tego ukrywać. Aktorzy nie budują dystansu do swoich bohaterów i nie próbują budować pogłębionych postaci - szkicują je grubą kreską. To spektakl nie dla poszukujących nowych estetyk teatromanów, raczej dla mieszkańców Poznania, przede wszystkim zaś - głos w społecznej dyskusji.

Do wyłożonego marmurami Teatru Nowego przyjdą ludzie, którzy do lokatorskich działaczy na Rozbracie nie trafiliby nigdy. Ale też tacy, którzy zanim zbłądzili na teatralną widownię, zaliczyli niejedną wizytę w świecie kultury niezależnej. Jeżycki teatr powoli staje się taki jak same Jeżyce. Dredy obok garsonek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji