Artykuły

Oskar czyli Rachoń

- Od pierwszego czytania scenopisu "Oskara..." w jego zrozumienie wciąż wkładam nowe emocje, szukam ukrytych podtekstów - MAREK RACHOŃ opwiada o swej roli w spektaklu "Oskar i Pani Róża" w Teatrze Śląskim w Katowicach.

Marek Rachoń - aktor Teatru Śląskiego im. Wyspiańskiego w Katowicach. Drobny, zielonooki szatyn, po mistrzowsku władający żywym słowem i aktorską wyobraźnią - wcielił się niedawno w postać tytułowego bohatera scenicznej adaptacji "Oskara i pani Róży". W Polsce to drugie przedstawienie oparte na motywach literackiego bestsellera roku 2004, pióra Erika-Emmanuela Schmitta. Pierwsi do teatru wprowadzili go aktorzy szczecińscy, a premiera na Scenie Kameralnej Teatru Śląskiego odbyła się w marcu br. We wrześniu Marek Rachoń i Alina Chechelska zagrają spektakl w oryginalnej, francuskiej wersji językowej. Potem, być może, pojadą z nim nad Sekwanę.

Odnalazł siebie

"Oskar i pani Róża" to poufna gawęda o "sztuce umierania", napisana w formie listów do Boga. Ich autorem jest 10-letni Oskar, któremu pozostało kilka lub kilkanaście dni życia. Nikt nie ma odwagi, by ujawnić mu tę bolesną prawdę. Chłopiec odkrywa ją sam. Umierając, podejmuje zabawę zaproponowaną przez oddaną mu wolontariuszkę, która zachęca: "Od dzisiaj będziesz bacznie obserwował każdy dzień, mówiąc sobie, że ten dzień to jakby dziesięć lat". W ten sposób śmiertelnie choremu upływa... HO. rok życia, i pogodzony z losem umiera jako łysy, pomarszczony starzec. Przez ostatnie dni na szafce przy łóżku stawiał kartonik z napisem: "Tylko Bóg ma prawo mnie obudzić". - Ten chłopak - mówi Marek Rachoń - potrzebuje miłości, czułości, zrozumienia i akceptacji. Tym jest podobny do każdego z nas. Ja akcentuję to w scenach, w których on ociera się o śmierć, a wreszcie zupełnie bezradny spotyka się z nią twarzą w twarz. Rozgląda się za przejawami sympatii i - niezupełnie tego świadom - sam podobne ciepło innym ludziom rozdaje. Oskar według Rachonia jest postacią transcendentną - przekracza progi ziemskiego istnienia i powierza się przyjaznemu Bogu. - To, co przydarza się Oskarowi, jest zamknięciem pewnego etapu życia i początkiem nowego. Kończy się coś ciemnego i męczącego, a rozpoczyna nowa era - pogodna i świetlista - zauważa aktor.

Rola Oskara jest w artystycznej biografii Rachonia pewnym novum. Dotychczas był on obsadzany w rolach zbuntowanych lub odtrąconych wyrostków, i takiego Rachonia zapamiętała publiczność filmowa, teatralna i telewizyjna.

- Budując nową rolę, zapominam o wszystkich poprzednich. Przestaję być np. homoseksualistą, zakompleksionym chłopakiem czy narkomanem - stwarzam coś całkowicie innego. Od pierwszego czytania scenopisu "Oskara..." w jego zrozumienie wciąż wkładam nowe emocje, szukam ukrytych podtekstów - zwierza się aktor.

Premierowe i kolejne przedstawienia dowiodły, że spełniły się te zamiary. Marek w roli Oskara czeka na miłość ze spokojem i pokorą, choć trudno mu stłumić odruchy buntu na jej brak - przestaje się skarżyć i wyzbywa się agresji wobec tych, którzy nie potrafią lub nie chcą odwzajemnić miłości. W osobowości umierającego chłopca odnalazły się też rysy charakterystyczne dla postaci, które Rachoń już wcześniej stworzył, a które wyróżniają jego artystyczną indywidualność.

- Nie grywam amantów, bo nie jestem wysokim, przystojnym brunetem, a wręcz odwrotnie - niskim, chudym i niezbyt ładnym chłopakiem. Dlatego nie dostaję ról papierowych, a najpiękniejsze jest to, że w tej sytuacji aktorstwo staje się dla mnie kopalnią ludzkich emocji. Wspólnym motywem moich dotychczasowych kreacji jest pragnienie miłości, zrozumienia i akceptacji. W "Beztlenowcach" byłem człowiekiem "połamanym", któremu ledwie udało się znaleźć namiastkę rodzinnego ciepła, a już wszystko zaczęło się walić. W "Klinczu" egzystowałem w rozbitej rodzinie, gdzie każdy żył osobno. W "Trainspottingu" zaczynam ćpać, bo chcę być podobny do kolesia, który jest mi bliski. Chcę być gdzieś z kimś, byle tylko być. Taki jestem na scenie, ale w życiu zupełnie inny - zwierza się Marek Rachoń. - Już jako student byłem niepodobny do rówieśników. Pociągały mnie wartości duchowe, a sztuka była moją nieustającą fascynacją. Przeczytałem wtedy pamiętniki Klausa Kinskiego. Tam po raz pierwszy odkryłem człowieka, który gdzieś z głębin swojej istoty, krzyczał: "Ja chcę miłości!".

Akcja "Oskara i pani Róży" toczy się wśród nastolatków przebywających w szpitalu onkologicznym. Tutaj nie dochodzą odgłosy brutalnego świata. Wydawać by się mogło, że dopiero w tej atmosferze Marek Rachoń odnajduje to, co tak go pociągało w czasie studiów aktorskich. - Również i we mnie mieszkają anioły i demony. To pozwala mi mówić o jasnych i ciemnych stronach życia. Czy jest to moja wymarzona kreacja? Nie wiem. Są takie momenty, w których i mnie chwyta coś za gardło! Postać jest piękna, bo ten chłopak nie wie nawet, że sam poszukując, innych uczy żyć. Dzięki niemu pani Róża bliżej poznaje Boga, uczy się jak iść przez życie i jak odchodzić z godnością. Ala Chechelska gra tę rolę fantastycznie. To wielka artystka! Jestem szczęśliwy, że właśnie od niej mogę się uczyć aktorstwa - dodaje Marek Rachoń.

Wszystkie przedstawienia "Oskara..." w Teatrze Śląskim mają komplet widowni. W czasie spektaklu ludzie ocierają łzy, potem przychodzą do garderoby - gratulują i dziękują, bo... w ich życiu zdarzyło się coś podobnego. Oni też spotkali się z tragedią przedwczesnego umierania. Szukali pociechy dla siebie i dla tych, którzy odchodzili na zawsze.

Marek Rachoń - ur. 25.10.1966 r. Ukończył wydział aktorski w PWSFTViT w Łodzi w 1999 r. oraz Podyplomowe Studium Logopedii i Glottodydaktyki z Terapią Pedagogiczną na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach w 2002 r. Od 2004 r. prowadzi zajęcia z wymowy w Pomaturalnym Studium Aktorskim przy Teatrze Śląskim w Katowicach. Od 2002 r. związany z "IZ Studio", gdzie podkłada głos do kreskówek emitowanych na kanale tv JETDC (nagrał ok. 100 odcinków). W 2003 r. otrzymał Nagrodę im. Andrzeja Waligórskiego w konkursie Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu oraz wyróżnienie na Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych "Śpiewajmy Poezję" w Olsztynie. W 2004 r. otrzymał Nagrodę dla Młodych Twórców za osiągnięcia w dziedzinie teatru, przyznawaną co roku przez Marszałka Województwa Śląskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji