Artykuły

Wrocław. Nominowani do nagrody WARTO

Mamy kobiecy twórczy tercet, aktorów dramatycznych, sceniczną propozycję dla najmłodszych widzów w mieście i tancerkę. Finał teatralnego WARTO odzwierciedla zróżnicowanie dolnośląskiej propozycji w tej dziedzinie sztuki.

Lale Teatr: Janka Jankiewicz-Maśląkowska i Tomasz Maśląkowski

Powiedzieć, że to teatr dla najmłodszych, to za mało. "Podłogowo", którym Lale Teatr, tworzony przez niezależną lalkarkę i reżyserkę oraz aktora Wrocławskiego Teatru Lalek, zadebiutował w ubiegłym roku, to teatr dla niemowląt. Jeszcze niedawno rodzice i szefowie scen myśleli, że do pierwszego z nią kontaktu maluchy muszą dopiero dorosnąć. Spektakl Maśląkowskich nie opowiada konkretnej historii, ale odnosząc się do sytuacji małego dziecka, którego świat zawęża się do kawałka podłogi, prowokuje wyobraźnię. Nie ma tu gotowców - tutaj ten świat stwarza się na oczach widzów, niemalże z niczego. I staje się cud, bo w czasach, kiedy dziecięce pokoje są pełne nowoczesnych zabawek, te proste triki działają. I to jak!

To przedstawienie nie jest po to, żeby na nie patrzeć - jest po to, żeby stanąć na scenie, dotknąć aktora, rekwizytu, poszarpać scenografię. "Podłogowo" zostało nagrodzone na festiwalu Korczak 2012, a Lale Teatr ma już na koncie nową produkcję - przygotowany dla teatru w Łodzi spektakl "Ściana.Banana".

- Widziałam już parę podejść do inicjacji teatralnej, ale czegoś takiego jak "Podłogowo", jeszcze nie - przyznaje Jolanta Kowalska, jurorka WARTO. - Lale Teatr pokazuje maluchom, na czym polega cud scenicznej transformacji. W pustej przestrzeni, przy wsparciu zaledwie kilku przedmiotów, odbywa się wielki seans wyobraźni, który pokazuje, jaką moc ma gest kreacji aktorskiej, jak w akcie performowania powstają nowe światy. Najciekawsze jednak jest to, że spektakl adresowany do dzieci, które jeszcze nie potrafią mówić, komunikuje się z widownią na poziomie przedjęzykowym, całkowicie abstrakcyjnym. Opowieść tworzy się z sytuacji, rytmów, kolorów i dźwięków. Lale Teatr dokonał arcytrudnej rzeczy, łącząc artystyczne laboratorium z niewymuszoną zabawą.

Ewelina Adamska-Porczyk

Absolwentka katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego, której intensywnej obecności na scenie mógłby pozazdrościć niejeden aktor czy tancerz z kierunkowym wykształceniem. Zadebiutowała jako 15-latka w spektaklu "Piotruś Pan" w reżyserii Janusza Józefowicza. Jako 19-latka trafiła do zespołu Teatru Muzycznego "Capitol". Jej solowe taneczne kreacje są atutem większości spektakli Capitolu. A każdy, kto widział ubiegłoroczną galę Przeglądu Piosenki Aktorskiej, wie, że bez niej koncert z piosenkami Brela straciłby sporą część swojej siły. Wysłana na scenę przez samego diabła (Cezary Studniak) i przebrana w kontrastującą z obowiązującą czernią kostiumów czerwoną sukienkę swoją obecnością dodała do aktorskich interpretacji nowe sensy. Kiedy Modest Ruciński śpiewał "Jefa", ona "przeszkadzła mu", wsuwając się pod ubranie. A gdy Bartosz Porczyk wykonywał "Pobożnisie", ona stoczyła pantomimiczną walkę z własnymi rękami złożonymi jak do modlitwy, które za nic nie chciały się rozdzielić. W drugiej części, gdzie wykonawcom towarzyszył tylko chór, widownia wyraźnie tęskniła za tancerką.

- Oto aktorka, na którą każdy spektakl i reżyser zawsze może liczyć - komentuje jurorka WARTO Dagmara Chojnacka. - Silna, twórcza obecność sceniczna, wyjątkowa dyscyplina. Zawsze w najdrobniejszych szczegółach opracowuje swoją rolę. Sprawdza się znakomicie zarówno w partiach tanecznych, wokalnych, jak i czysto aktorskich. To ten prawdziwie "mocny drugi plan", który tak często stanowi o poziomie całego spektaklu.

Anna Ilczuk, Agata Kucińska, Marta Ojrzyńska

Zaprzyjaźniły się we wrocławskim XIII LO, gdzie razem się uczyły. Potem była scena alternatywna (m.in. wrocławska grupa Ad Spectatores), a później ich zawodowe drogi się rozeszły - Ilczuk jest aktorką Teatru Polskiego we Wrocławiu, Kucińska utalentowaną lalkarką, a Ojrzyńska gra w Narodowym Teatrze Starym w Krakowie, ale reżyseruje też własne spektakle. Po latach spotkały się znowu, żeby zrealizować najbardziej kobiecy spektakl w historii Ad Spectatores, wyreżyserowany przez Ojrzyńską. Przedstawienie "Molly B.", zainspirowane ostatnim rozdziałem "Ulissesa" Jamesa Joyce'a byłoby zupełnie inną opowieścią, gdyby nie osobiste, wspólne doświadczenia aktorek.

- Agata Kucińska i Anna Ilczuk zmierzyły się na scenie z jedną z najbardziej intrygujących postaci literackich - mówi Jolanta Kowalska. - Wielki monolog Molly Bloom, niewiernej Penelopy, przewrotnie wpisanej przez Joyce'a w mit Odyseusza, w spektaklu Ad Spectatores staje się podróżą w głąb najrozmaitszych mitologii kobiecych, które są tu efektownie rozbrajane. Molly Bloom w interpretacji Ilczuk i Kucińskiej przeczy kanonicznym wizerunkom kobiecości, i tym tradycyjnym, i tym uformowanym przez kulturę współczesną. W tej postaci, którą artystki podzieliły na dwie niekoniecznie przystające do siebie połówki, jest pierwotna siła i bezkompromisowa, czasem zawstydzająca szczerość. Efekt jest tym ciekawszy, że do tekstu Joyce'a dodano tu materiał z aktorskich improwizacji. To role radykalne i podane bez znieczulenia, choć równocześnie piekielnie zabawne.

Andrzej Kłak

Absolwent wrocławskiej PWST (już podczas studiów za role w spektaklach dyplomowych był nagradzany na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi), do niedawna - aktor Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, od tego sezonu dołączył do zespołu wrocławskiego Teatru Polskiego. Jego wrocławski debiut na scenie na Świebodzkim, w "Courtney Love" Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki, niemal zbiegł się z werdyktem festiwalu Boska Komedia, na którym Kłak dostał nagrodę za rolę w innym spektaklu tej pary - zrealizowanym w Wałbrzychu "O dobru". A właściwie za dwie role - na scenie Dramatycznego Kłak jest bowiem zarówno dziennikarzem śledczym Carlem Bernstainem, jak i sobą - aktorem Andrzejem Kłakiem, który w asyście publiczności śpiewającej "You'll Never Walk Alone", przy ognisku otwiera kopertę z wynikami swoich badań.

- W "O dobru" Kłak zagrał także swoją przeszłością, co w połączeniu z błyskotliwą intrygą wymyśloną przez dramaturga przyniosło rzecz w teatrze, sztuce najważniejszą: autentyczne wzruszenie - mówi juror WARTO Grzegorz Chojnowski. - Andrzej Kłak to pozornie aktor charakterystyczny, o urodzie solisty klasycznego baletu, potrafi jednak dużo więcej, o czym od tego roku będzie się przekonywać publiczność wrocławskiego Teatru Polskiego. Wałbrzych płacze, Wrocław ma powody do radości.

Marcin Pempuś

Absolwent Wydziału Lalkarskiego wrocławskiej PWST. Szybko zrozumiał, że nie chce być lalkarzem, chociaż przyznaje, że na studiach o wiele wcześniej niż adepci innych kierunków nauczył się czegoś, co w zawodzie aktora wydaje się niezbędne - przekraczania bariery wstydu. Za dyrekcji Wojtka Klemma trafił do zespołu jeleniogórskiego teatru, gdzie grał w spektaklach Remigiusza Brzyka i Moniki Strzępki. Kiedy Klemma z teatru wyrzucono, a na jego miejsce trafił tam Bogdan Koca, Pempuś pożegnał się z tą sceną - gościnnie występował w spektaklach wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego, potem dołączył do zespołu wrocławskiego Polskiego. Jest jednym z ulubionych aktorów Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego - po udziale m.in. w "Tęczowej Trybunie 2012", został obsadzony w jednej z głównych ról w "Courtney Love" - zagrał tam lidera Nirvany Kurta Cobaina.

- Marcin Pempuś potrafi zaintrygować widza - mówi jurorka WARTO Aleksandra Konopko. - Już w pierwszych latach pracy wyróżniał się w zespole teatru dramatycznego w Jeleniej Górze, a w Teatrze Polskim we Wrocławiu stworzył szereg różnorodnych kreacji, często w najgłośniejszych przedstawieniach tej sceny. Jego ogromnym atutem jest umiejętność wykorzystania w budowaniu postaci możliwości, jakie daje mu charakterystyczna aparycja. Robi to z dużym wyczuciem, za każdym razem uzyskując inny efekt i nie pozwalając, by kojarzono go z jednym rodzajem aktorstwa. Potrafi być zarówno poruszający, wzruszający, jak i szalenie komiczny. Jego postaci są coraz bardziej wielopoziomowe. Dowodem na to jest jego ostatnia rola w spektaklu Moniki Strzępki "Courtney Love", gdzie nie tylko znakomicie gra Kurta Cobaina, ale także świetnie radzi sobie z koncertowaniem na żywo.

** Nominacje teatralne przyznawało jury w składzie: Jolanta Kowalska, krytyk teatralny, dziennikarka telewizyjna, Aleksandra Konopko, recenzentka teatralna, Grzegorz Chojnowski, dziennikarz radiowy, Dagmara Chojnacka, recenzentka teatralna, i Magda Piekarska z "Gazety Wyborczej Wrocław".

Mecenasem nagrody WARTO jest Miasto Wrocław europejska stolica kultury 2016. Partnerem nagrody WARTO jest Archicom - deweloper wspierający młodych, wrocławskich twórców, współpraca: Kino Nowe Horyzonty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji