Artykuły

Nienasycenie

"Dawniej polski artysta mógł przynajmniej liczyć na swoją śmierć. Ale od czasu śmierci Tadeusza Micińskiego, który mimo to został zapomniany, widać, że ten ryzykowny stosunkowo eksperyment nie daje wyników dodatnich." Tak, z goryczą, w poczuciu niezrozumienia, wypowiedział się Stanisław Ignacy Witkiewicz w wywiadzie dla "Wiadomości Literackich". To prawda, jego czasy nie szczędziły mu rozczarowań. Nie traktowano twórczości Witkacego zbyt serio, czasami wręcz nazywano go "kawalarzem". Przeżywał to bardzo boleśnie.

Czas, który jest najsurowszym egzaminatorem wartości dzieł, oddał Witkiewiczowi sprawiedliwość. Dziś, w blisko pół wieku po śmierci, ten autor przeżywa prawdziwy renesans. Nie tylko wystawia się jego utwory - puścizna Witkacego służy także jako inspiracja dla twórców współczesnych. I w ten sposób raz jeszcze dowodzi swej nieśmiertelności.

Twórczość Witkiewicza zainspirowała także znakomitą tancerkę i choreografa, Zofię Rudnicką. Przedstawienie, zatytułowane "Nienasycenie", zaprezentowane w warszawskim Teatrze Wielkim, jest pierwszym pełnospektaklowym dziełem tej utalentowanej artystki. Debiut okazał się nadzwyczaj udany.

O sukcesie "Nienasycenia" decyduje przede wszystkim idealne integrowanie muzyki z obrazem. Jej autorem jest jeden z najbardziej twórczych muzyków jazzowych, Tomasz Stańko. Warstwa dźwiękowa nie jest zatem ilustracją ruchu, lecz swoistą wizją kompozytora, zainspirowaną dziełem niepoprawnego "kawalarza". Muzyka trafnie charakteryzuje postacie, decyduje o nastroju poszczególnych scen. Jest pełna ekspresji i wewnętrznego napięcia. I naprawdę - bardzo piękna.

Balet "Nienasycenie" składa się z dwóch części. Pierwsza stanowi ciąg scen odzwierciedlających kolejne, etapy "wtajemniczenia" młodego Genezypa Kapena. "Idąc za losami Atanazego Bazakbala i Genezypa Kapena" - pisze Jan Błoński we wstępie do "Wyboru dramatów'' Witkiewicza - "może Witkacy zarysować kompletny obraz swego światopoglądu i zarazem - zupełną panoramą cywilizacyjną przyszłości." Walorem tej części "Nienasycenia" są efektownie zarysowane postacie bohaterów: Genezypa tańczonego przez Roberta Glumbka, jego narzeczonej -Ewy Głowackiej, Księżnej Iriny - Renaty Smukały, Persy - Elwiry Piorun, Wodza - Łukasza Gruziela.

Część druga to próba ukazania narkotycznych wizji. Zastosowano tu dodatkowy element inscenizacji: na tle muzyki słyszymy (lub, niestety, nie, bo chwilami dźwięk zlewał się, uniemożliwiając zrozumienie) fragmenty tekstu Witkacego w interpretacji Marka Walczewskiego. Sceny zbiorowe zaaranżowano z dużą inwencją, choć efekt psują czasami niedokładności wykonania.

"Nienasycenie" w Teatrze Wielkim jest bezsprzecznie sukcesem realizatorów, stanowi jednakże również znamienne "zwycięstwo zza grobu" Stanisława Ignacego Witkiewicza. Artysty, który nigdy się nie poddawał. W jednym z wywiadów oświadczył: "Przygotowuję się do zasadniczych przemian tak w malarstwie, jak i w teatrze, które jeśli mi się nie udadzą, przestaną się zajmować zupełnie pracą artystyczną. Albo iść naprzód, albo dać spokój wszystkiemu!"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji