Artykuły

TVP. "Solidarność, Solidarność..." dziś o 21.25

Jeśli ktoś szuka najprostszego sposobu, by przekonać się, jaki jest obecnie stan polskiej kinematografii, niech obejrzy dziś w telewizyjnej Jedynce film "Solidarność, Solidarność...".

Rzecz składa się z 13 nowelek - żadna nie ma więcej niż dziesięć minut - nakręconych przez markowych polskich reżyserów ("Sprawa jest prestiżowa" - jak mówi Marek Kondrat w kawałku Juliusza Machulskiego, będącym filmem o tym właśnie filmie). Całość to jakby "przegląd wojsk" - widzimy, na jaki kto wpadł pomysł, by uczcić 25-lecie "Solidarności", w jaką ubrał go formę i czy miał dość pary, by wycisnąć z tego pomysłu maksimum.

Filmik do dziesięciu minut to karkołomna robota. W takim formacie trudno zamydlić oczy, sprawiać pozory głębi. Od razu wiadomo - albo coś działa, albo nie.

Moim zdaniem najlepiej powiodło się Machulskiemu (nie przypadkiem jego kawałek dano na początek). Zrobił coś żartobliwie unikowego, ale jednocześnie oddającego istotę sprawy. Scenarzysta (Robert Więckiewicz) i reżyserka (Katarzyna Herman) mówią tu do producenta (Kondrat), który ich zachęca do pracy nad nowelką: "Wymień chociaż jedną rzecz, jaką zawdzięczamy Solidarności , to w to wejdziemy". No właśnie, jedną rzecz...

Jasny przekaz ("Solidarność" to już tylko symbol) niesie też impresja Roberta Glińskiego o japońskiej wycieczce zwiedzającej podupadłą Stocznię Gdańską. Za to odium rocznicowości najmniej razi w teledysku Ryszarda Bugajskiego, gdzie Grzegorz Markowski rapuje historię ostatnich 37 lat, a refren jego piosenki kłuje pytaniem: "Co się stało z naszą Solidarnością ?".

Mistrz Wajda tym razem nie błysnął. Pokazał swe spotkanie z Lechem Wałęsą i z Krystyną Jandą oraz Jerzym Radziwiłowiczem, bohaterami "Człowieka z marmuru" i "Człowieka z żelaza", podczas którego tłumaczy, dlaczego nie nakręcił "Człowieka z nadziei", filmu, jaki postulował były prezydent. Montaż nowelki sugeruje, że dyskusja była rwana. Jej uczestnicy siedzieli w jednym kinowym rzędzie, a w takiej pozycji trudno się rozmawia. Może dlatego powiedzieli tak mało?

Po niektórych konceptach spodziewałem się więcej. Np. u Filipa Bajona w nowelce o facecie (Marcin Dorociński), który w sierpniu 1980 r. jedzie pociągiem do Gdańska z kanistrem benzyny. Czyta przy tym "Małą apokalipsę" Konwickiego. Czyżby chciał się podpalić? Albo u Piotra Trzaskalskiego w nowelce o producencie długopisu, którym Wałęsa podpisał Porozumienia Sierpniowe. W obu przypadkach fajny pomysł mógł być trampoliną, zawodzi rozwinięcie akcji.

Natomiast kawałek Krzysztofa Zanussiego przypomina mi remanent w szufladzie ze starymi anegdotami - gdy w 1980 r. Zanussi kręcił film o Papieżu ("Z dalekiego kraju"), wprowadził na krakowski Rynek czołgi, co amerykański satelita wziął za radziecką interwencję. Opowiada o tym tak samo jak przed laty w swej książce, dokłada trochę ujęć inscenizowanych. Robi to jednak pospiesznie, jakby był zajęty innym filmem ("Persona non grata", która wejdzie do kin 9 września).

Chwilami żałuje się, że producenci nie byli bardziej stanowczy w doborze materiału - niektóre nowelki, choć różne w stylistyce, podążają jakby tym samym tropem (np. ta Jerzego Domaradzkiego o tablicach z 21 postulatami i ta Feliksa Falka o znaku "Solidarności").

Co zapamiętam najdłużej? Poza Machulskim gęby dwóch pociągowych żuli (Krzysztof Kiersznowski i Rafał Guźniczak) z nowelki Andrzeja Jakimowskiego, którzy przez przypadek kradną torbę pełną ulotek. No i parę obrazków z małą dziewczynką, której ojciec konspiruje w podziemiu - z nowelki Małgorzaty Szumowskiej. To jest prawdziwe kino.

TVP 1, środa, 21.25, "Solidarność, Solidarność..."

Na zdjęciu: Jerzy Radziwiłowicz, Lech Wałęsa, Krystyna Janda i Andrzej Wajda na planie filmu, czerwiec 2005 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji