Artykuły

Beckett dla maluszków

- Lokomotywa nie pojawi się na scenie. Ona jest jak statek u Felliniego. Krąży gdzieś daleko. A my tu, na skrawku przedpokoju, na nią czekamy. Jak na Godota - mówi reżyser Piotr Cieplak W Teatrze Powszechnym trwają próby "Lokomotywy" według Tuwima. Premiera w najbliższą środę - 27 lutego.

Rozmowa z Piotrem Cieplakiem, reżyserem

Dorota Wyżyńska: Kiedy poprosiłam w teatrze o scenariusz, otrzymałam kilkanaście wierszy Juliana Tuwima, a wśród nich te najbardziej znane - od "Słonia Trąbalskiego" po "Ptasie Radio"...

Piotr Cieplak: Pewnie tak bez przygotowania nikt by ich od razu nie wyrecytował, ale wystarczy mała podpowiedź: dwie, trzy linijki, żeby coś się w nas uruchomiło i z tych półek pamięci zaczęło sypać lawiną. Ale co dalej? Poranek poetycki pod hasłem "Znani aktorzy Teatru Powszechnego czytają wiersze Tuwima"? Albo spotkanie typu: Tralalala, wszyscy śpiewamy hity"? Próbujemy rzeczy tradycyjnej, zbudować na scenie taki świat, w którym te wierszyki stałyby się jego językiem, bo chociaż Julian Tuwim nie napisał sztuki teatralnej pt. "Lokomotywa", to jego utwory mogą układać się w zabawy, wyliczanki, mruczanki. A czasem w liryczne, wzruszające milczenie.

A ten świat to...

- Kiedy wieczorem dorośli idą spać i dzieci już śpią, to w przedpokoju z szuflad, z zakamarków wychodzą ludziki, które mają swoje podziemne królestwo.

Nie oznacza to jednak, że to jest jakieś nowe odczytanie Tuwima. Broń Boże, rodzice mogą być spokojni. To będzie stare odczytanie znanych utworów. Nie poprawiamy poecie ani jednego przecinka. Wychodzimy z założenia, że naszym głównym adresatem są dzieci, które później, jak dorosną, to jeszcze naoglądają się tych nowych odczytań. To dla nich pierwszy raz.

A kogo zobaczymy w tym świecie? Jakie typy ludzkie?

- Jest grubas z wielkim wypchanym brzuchem. Ten brzuch nosi Mariusz Benoit. Łatwo zgadnąć, że to on właśnie zgubi okulary i będzie Słoniem Trąbalskim. Ale też Koryfeuszem opowiadającym o lokomotywie. Jest Dyzio - marzyciel, synek powolny w myśleniu (Sławek Pacek). I Zosia Samosia (Eliza Borowska), zbuntowana córeczka. Wreszcie mamusia oszalała, z wysokim tapirem na głowie, która zupełnie nie radzi sobie ze swoją zwariowaną rodzinką (Marysia Robaszkiewicz). I elegancki pan Tralaliński albo spóźniony słowik, wreszcie DJ Ptasiego Radia - Andrzej Mastalerz. A Ciotkę Klotkę, panią Słowikową, której wydaje się, że uszczęśliwia wszystkich mieszkańców domostwa robótkami ręcznymi, zagra Olga Sawicka.

W twoich spektaklach dla dzieci niezwykle ważna jest scenografia. Zawsze pojawiają się takie rekwizyty, na których widok dziecko robi: "aaaaaaa...".

- To jest moje czwarte przedstawienie dla dzieci, które przygotowuję z tą samą ekipą realizatorów. Naszym mistrzem ceremonii jest Andrzej Witkowski - scenograf, którego decyzje są kluczowe dla całego przedsięwzięcia. Mam nadzieję, że i tym razem będzie sporo zabawy. Andrzej zbudował nam świat w kingsajzie. I tak na przykład łyżka do butów okazała się niezłą zjeżdżalnią, a mop - przyjemnym mieszkaniem dla jednego z bohaterów.

To przedstawienie adresowane do najmłodszych, do dzieci od lat czterech. Ale jak się domyślam, nie tylko?

- Chciałbym zawiązać sojusz przedszkolaków z ludźmi dojrzałymi przeciwko tym dorosłym, którym się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy. W związku z tym będzie nieco surrealistyczne, nieoczekiwane, trochę żartem utkane z dość - jak mi się wydaje - nieobiegowych figur teatralnych. Nikt tu nie będzie mówił: "Hop, kochane dzieci, do przodu, teraz na raz, dwa, trzy, cztery wszystkie się bawimy". Chciałbym, aby udało się w nim przemycić coś... z kruchości tego świata, troski o małych i dużych. Nie chcę powiedzieć, że to będzie ponure przedstawienie. Ale wydaje mi się, że wraz z poezją Tuwima pojawi się na scenie taki przytulny smuteczek. Wierzę, że dopuszczenie takiego tonu poszerza, czyni rozmowę z małymi widzami nieco poważniejszą.

Mam poczucie, odwołując się do mojego poprzedniego przedstawienia, które zrobiłem w Teatrze Powszechnym, że to jest taka "Nieskończona historia" dla dzieci.

Nawet skład aktorski na scenie jest podobny...

- Takie porównanie, ze wszystkimi uproszczeniami, nie oznacza, że my się powtarzamy. Że używamy tych samych środków. Ale to podobna historia o mieszkańcach tego samego domostwa, pewnej wspólnocie, ludziach, którzy żyją ze sobą ze wszystkimi swoimi cnotami i upadkami.

Wielu dyrektorów teatrów proponuje ci, abyś wystawił u nich spektakle dla dzieci. Często odmawiasz?

- Bardzo mi pochlebia to, że ofert, zamówień i zapytań, czy nie zrobiłbym przedstawienia dla dzieci, jest tak dużo, z tak wielu teatrów. Ale staram się być wstrzemięźliwy. Ten luksus funduję sobie raz na jakiś czas. Nie chciałbym być specjalistą od przedstawień dla dzieci. A jednocześnie - mówiłem to już kiedyś - traktuję spektakle dla najmłodszych dokładnie tak samo jak przedstawienia dla dorosłych. Inny jest może język, ale świat, o którym opowiadamy, ten sam. Tak samo prosty i skomplikowany zarazem.

Jeśli mówię, że to jest luksus, to dlatego, że powtarzam za Singerem - "Literatura dla dzieci to oaza logiki i czułości". W przedstawieniach dla dorosłych łatwo narażam się na takie określenia jak mieszczański sentymentalizm. Albo katecheta. A tu mogę z większą śmiałością budować scenę, która jest po prostu wzruszająca. O tym, że ludzie chcą się do siebie przytulić. I nie mam lęku o to, że będzie to nazwane uproszczeniem, albo czymś bezwstydnym. W przedstawieniach dla dzieci tę aurę czułości, delikatności mogę mnożyć, rozprzestrzeniać bardziej beztrosko, wierząc, że to jest wartość, sedno życia. Że bez tego by się naprawdę ten świat rozpadł. Gdyby człowiek od czasu do czasu nie przyznawał się do tego, że chce się do kogoś przytulić.

W tym sensie będzie to przedstawienie dla dzieci i dla ich rodziców. I dla mnie człowieka, który ma 53 lata i w każdym swoim spektaklu cytuje Księgę Koheleta.

A tytułowa lokomotywa? Pojawi się? Co możemy zdradzić?

- Nie powiem chyba za dużo, a zresztą dzieci nie przeczytają tego wywiadu, że tytułowa lokomotywa nie pojawi się na scenie. Ona jest jak statek u Felliniego. Krąży gdzieś daleko, w wielkim świecie. A my tu, na skrawku przedpokoju, na nią czekamy. Co wieczór czekamy. Jak na Godota. Ta nasza "Lokomotywa" to taki Beckett dla maluszków.

Teatr Powszechny: "Lokomotywa" według wierszy Juliana Tuwima. Reżyseria - Piotr Cieplak, scenografia - Andrzej Witkowski, muzyka - Kormorany, występują: Eliza Borowska, Maria Robaszkiewicz, Olga Sawicka, Mariusz Benoit, Andrzej Mastalerz, Sławomir Pacek. Premiera w środę 27 lutego o godz. 18. Następne spektakle 28 lutego o godz. 11 i 18

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji