Artykuły

Hitowa piosenka za pieniądze z Unii Europejskiej

"Paw królowej" w reż. Pawła Świątka ze Starego Teatru w Krakowie na scenie Sokoła w Nowym Sączu. Pisze JB w Sądeczaninie.

Publiczność MCK SOKÓŁ miała niebywałą okazję (za pieniądze z Unii Europejskiej) obejrzeć przedstawienie "Paw królowej" wysług powieści Doroty Masłowskiej.

Twórczość Masłowskiej jeszcze lepiej się ogląda niż czyta. Tak było w przypadku "Wojny polsko-ruskiej" przeniesionej na kinowy ekran za sprawą Xawerego Żuławskiego i tak jest w przypadku nagrodzonego Nike 2006 "Pawia królowej". Paweł Świątek z zespołem Teatru Starego im. Heleny Modrzejewskiej stworzył świetny spektakl, który uznany został w 2012 roku za najlepszą realizację teatralną w Krakowie (rankingu dokonał znany krytyk teatralny Łukasz Drewniak).

I tak dobra ocena nie dziwi. "Paw królowej" to efektowny spektakl, popis młodej czwórki aktorów (Paulina Puślednik, Małgorzata Zawadzka, Szymon Czacki, Wiktor Loga-Skarczewski), którzy grają bardzo instrumentalnie, wcielając się raz po raz w różne postaci rodem z reality show, portali plotkarskich i tabloidów, ale też z szarej rzeczywistości odbiorców tych mediów. Przedstawienie zaskakuje zwłaszcza początkowe pół godziny, kiedy nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni do świata, do którego zapraszają nas aktorzy, nieprzyzwyczajeni do specyficznego języka. "Paw królowej" to hip-hopowa piosenka (może z przedrostkiem quasi), wyśpiewana, wykrzyczana, wytańczona i znakomicie rytmicznie instrumentalizowana przez aktorów. Adaptacji powieści podjął się Mateusz Pakuła, a niesamowitą scenografię (otwarta scena pudełkowa) stworzył Marcin Chlanda. Przypomina ona salę do squasha, pustą nieckę basenu, studio nagraniowe czy pokój z reality show. Z racji zielonego pokoju kojarzy się z telewizyjnym blueboxem czy greenscreenem, w którym można dowolnie zmieniać komputerowo scenografię. Sami aktorzy zaś ubrani są w białe sportowe stroje. Nie przypisane im są konkretne role, podobnie jak ich bohaterowie, którzy nie mają tożsamości. W ich narracyjnych historiach poznajemy losy: brzydkiej dziennikarki Patrycji Pitz, nieudanego muzyka Stanisława Retro, neolingwistycznej poetki Anny Przesik czy menedżera Szymona. Świat bohaterów jest sztuczny, medialnie wykreowany na potrzeby ogłupiałego społeczeństwa, żywiącego się papką z życia sezonowych gwiazd i celebrytów. Na potrzeby tego świata tworzony jest też sztuczny język, w którym wulgarność, łączy się nieraz z wysoką estetyką (niektórych połączeń nie powstydziłby się nawet sam Witkacy). Podobnie w opowieści łączą się skrajne uczucia i emocje, to co poważne zostaje zaraz strywializowane. Z całości powstaje coś w rodzaju protest songu wymierzonego w tak kreowany przez media fałszywy świat. "Piosenka ta powstała za pieniądze Unii Europejskiej. Ma na celu zwiększenie liczby głupców w społeczeństwie" - to stale powtarzany refren, który nabiera ironicznego znaczenia. Sami ulegamy manipulacji - jako odbiorcy sztuki wysokiej zachwycamy się takim akurat światem. Piękny ten paw, choć wygląda jak wymiociny.

Powieść Masłowskiej nie zdezaktualizowała się, na dowód jeden z aktorów podczas spotkania po spektaklu przeczytał usłyszany w tramwaju komentarz, nie do powróżenia na naszych łamach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji