Artykuły

Dziwna "Nie-boska komedia"

Wystawianie sztuk klasycznych wymaga od reżysera specjalnego rodzaju odwagi. Odwagi przekonania, że ma się na ich temat coś nowego do powiedzenia i że warte jest to nowej inscenizacji. Nie brakło tej odwagi Lidii Zamkow, która wystawiła "Nie-boską komedią" Zygmunta Krasińskiego w warszawskim Teatrze Powszechnym. Spektakl przekonuje jednak, że mamy tu raczej do czynienia z ryzykancką brawurą, przynoszącą mizerne efekty.

"Nie-boska" ma wielką tradycją w polskim teatrze, obrosła też w liczne interpretacje i komentarze. Ta, napisana przez młodego arystokratę, sztuka o rewolucji, przyciągała i przyciąga nadal uwagę mądrością, z jaką widzi się w niej racje obu ścierających się stron, przenikliwością, z jaką obdziela się dylematami historii zwycięzców pod wodzą Pankracego i ginący świat Hrabiego Henryka.

Lidia Zamkow zrezygnowała z tych partii sztuki, które poprzedzają wątek rewolucji, z całego tzw. dramatu rodzinnego. Z pozostałym tekstem poczynała sobie śmiało, skreślając i zmieniając kolejność poszczególnych dialogów. Niestety, efekt tych zabiegów jest mało przekonywający. W pierwszej części przedstawienia, rozgrywającej się w obozie rewolucji, pojawiają się nieoczekiwanie, a to tony operetkowe, a to znów z "akademii ku czci". Część druga, dziejąca się w Okopach św. Trójcy, bronionych przez szlachtę, przynosi jeszcze dziwniejsze niespodzianki. Rozmowa Hrabiego z Pankracym, tak ważna w całym dramacie, tutaj okrojona o wcześniej wykorzystane fragmenty niemalże ginie. To, co nie zostało dostatecznie wydobyte w tym dialogu - pewna dwuznaczność, niejasność sytuacji zwycięskich rewolucjonistów, pojawia się co prawda w zakończeniu, ale za to w taki sposób, że nikną resztki sympatii dla zasłużonej skądinąd reżyserki.

Okrzyk Pankracego "Galilejczyku, zwyciężyłeś!", od ponad wieku sprawiający tyle kłopotu inscenizatorom, tutaj potraktowany został jako komentarz do pojawiającej się na scenie procesji rewolucjonistów pod religijnymi sztandarami. Tego rodzaju "odkrywczość" niewiele ma wspólnego z "Nie-boską komedią" Zygmunta Krasińskiego.

Aktorsko przedstawienie w Teatrze Powszechnym również nie satysfakcjonuje. Jedynie Leszek Herdegen w roli Pankracego ma chwile prawdziwie przejmujące. Nie przekonuje natomiast Edmund Fetting w roli jego antagonisty, ale też i warunki aktorskie niezbyt go chyba predestynowały do tej roli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji