Artykuły

Warszawa. Świętowano 85. urodziny Franciszka Pieczki

Na stół wjechał ogromny tort od "Gazety", czytelnicy śpiewali "Sto lat". W naszej redakcyjnej klubokawiarni świętowaliśmy 85. urodziny aktora Franciszka Pieczki.

Ma opinię osoby skrytej, małomównej, zamkniętej. Prowadzący spotkanie Remigiusz Grzela przywołał słowa Zbigniewa Zapasiewicza, który powiedział kiedyś, że Franciszek Pieczka otworzył się przed nim dopiero po 50 latach znajomości.

Aktor postanowił nam udowodnić, że tak nie jest. Ta godzina, która była przewidziana na rozmowę, okazała się zdecydowanie zbyt krótka. Franciszek Pieczka zasypywał nas anegdotami, opowieściami z czasów szkolnych, studenckich, mówił o swoich pierwszych teatralnych doświadczeniach, o profesorach, którzy go ukształtowali (Aleksander Zelwerowicz, Aleksander Bardini), ważnych spotkaniach reżyserskich (m.in. z Konradem Swinarskim). O tym, jak tonął w "Żywocie Mateusza" i jak dusił kolegę w "Locie nad kukułczym gniazdem".

I o swojej najnowszej roli. Po kilku latach przerwy wraca na scenę Teatru Powszechnego, z którą związany jest od 1975 r. Zagra w "Wariacie i zakonnicy" Witkacego, niewielką rolę, profesora Walldorffa. - W tym wieku każda rola cieszy. Nigdy nie byłem pożeraczem ról - wyjaśnił. - A poza tym: "Nie ma małych ról, są tylko mali aktorzy" - przywołał słowa swojego profesora Aleksandra Zelwerowicza.

Premiera "Wariata i zakonnicy" - 8 marca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji