Artykuły

Reklama dokształcania

EKRANIKONOPA - Felieton Pawła Konopczyńskiego

Nie wiem, czy to efekt zmiany prezesa TVP, nowej polityki kulturalnej Programu 1, sprawa przypadku, czy wreszcie wpływ wypadającego dzień wcześniej Międzynarodowego Dnia Teatru, lecz cokolwiek to było, gratuluję akcji promocyjnej, która miała miejsce w Jedynce w niedzielę 28 marca w przeddzień premiery "Hamleta" w Teatrze Telewizji. Może się mylę, ale chyba po raz pierwszy od bardzo dawna w telewizji zwanej publiczną przeprowadzono aż tak bardzo zmasowany atak informacyjny przed poniedziałkowym przedstawieniem. Szczerze biję wiec brawo, bo to właściwa droga w czasach, gdy walka o klienta, czyli w tym przypadku widza, staje się obowiązkowa. Może dzięki temu jakaś zbłąkana i zdezorientowana istota świadomie wyrzekła się obejrzenia po raz kolejny zwisającego na uprzęży Toma Cruise'a w "Mission: Impossible" albo zrezygnowała z "Potyczek Jerry'ego Springera" i użyła pilota, by zobaczyć miotaną straszliwymi emocjami Grażynę Szapołowską w roli królowej Gertrudy i Janusza Gajosa jako Klaudiusza. I może w ten sposób dowiedziała się przy okazji, że imię Klaudiusz nie musi się Polakowi kojarzyć tylko z kucharzem, gwiazdą estrady i etatowym uczestnikiem różnych reality szołów w jednej osobie, ale to imię nosi także zbrodniczy brat ojca Hamleta, który dla władzy był gotów zabić. Jest nadzieja także, iż widz ów będzie teraz wiedział, że np. słynne potocznie używane słowa: "ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś", to nie ludowe porzekadło z Podlasia albo z ziemi żywieckiej, lecz cytat z tragedii Szekspira spolszczony przez tłumacza Józefa Paszkowskiego prawie 150 lat temu. Wiedza ta oczywiście może się wydawać mało potrzebna przeciętnemu człowiekowi, pamiętać jednak trzeba, że wchodzimy do Europy i pewne podstawowe rzeczy znać by należało. A jeśli chodzi o literaturę, znajomość "Hamleta" należy do podstaw. Poza tym wiedza ogólna przydaje się nie tylko w teleturniejach, których notabene pojawia się coraz więcej i coraz liczniejsza grupa chce w nich startować, nie bacząc nawet na ewentualne wyszydzenie. Właśnie na wyszydzaniu niewiedzy oparty jest chociażby pomysł "Najsłabszego ogniwa" w TVN-ie i nie zazdroszczę uczestnikom udzielającym złych odpowiedzi. Bo oczywiście można nie wiedzieć, jak nazywała się siostra tytułowej bohaterki dramatu Słowackiego "Lilia Weneda", tylko po co kombinować, że na imię miała Halina, albo twierdzić, że Wielką Improwizację w "Dziadach" wygłasza ksiądz Robak. Trochę wstyd, prawda? A tak właśnie niedawno się w teleturnieju zdarzyło. Widać nauczycieli w szkołach mamy nie najlepszych, więc dobrze się dzieje, że telewizja usiłuje nas dokształcać. I dobrze, że zaczyna dbać o reklamę tego dokształcania. Może tylko nie powinna straszyć zwrotami typu: "arcydzieło dramatu" czy "archetypiczne zachowania postaci" przy promowaniu "Hamleta", który jest przecież poza wszystkim świetnym kryminałem, ale nikt nie jest doskonały. Mam nadzieję, że po "Hamlecie" w Teatrze Telewizji już nikt nie pomyli stryja duńskiego królewicza z Klaudiuszem z "Baru".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji