Nie-Boska - 91
Oczekiwano wydarzenia. Bo: aż "Nie-boska komedia", arcydramat bezsporny choć też arcytrudny, bo reżyser Maciej Prus, bo to właściwie inauguracja, jego artystycznej dyrekcji w Dramatycznym, o który jeszcze niedawno toczyły się boje prywatyzacyjne.
Wszystko zostało po staremu. Przygotowywano dramat Krasińskiego. 12 stycznia odbyła się uroczysta premiera.
Była wydarzeniem, jest nim.
Z paru powodów szczegółowych i jednego głównego: że się odbyła, że to u nas w Warszawie, dziś, jednak i mimo wszystko - dramat romantyczny. Ten właśnie. Analizujący wieczną opozycję starych i nowych klas społecznych, a co za tym idzie, starych i nowych wartości.
A powody szczegółowe?
Piękne obrazy sceniczne. Wiele czerni, asceza środków, gra świateł. Rzecz wywieziona jakoś wprost z niedawnego "Wyzwolenia" Prusowego. Rzecz co się zowie czytelna, oto mamy logiczny wykład dziejów hrabiego Henryka, pomnożony o nie grany zazwyczaj "Niedokończony poemat". Utwór istnieje nie dokończony, pisany później niż "Nie-boska", ale przeznaczony przez autora do jej objaśnienia. Jako preludium i prolog.
Prus zagrał to preludium i istotnie maksymalnie objaśnił dramat, wywiódł jego wątki, dał rodowód intelektualny, ideowy i narodowy osobom utworu, głównie Henrykowi i Pankracemu, protagonistom.
Nikt nie może po tym wykładzie Prusa mieć już wątpliwości na temat tego kto, jest kto, o co chodzi, co jest co.
Zatem - spektakl edukacyjny. Edukacyjny w najlepszym sensie tego słowa. Na rok 1991 to niezłe założenie, uczyć się nam trzeba klasyki, naprawdę, jeśli chcemy zachować równowagę.
Tę rynkową, wczesnokapitalistyczną fundowaną na socjalistycznym podglebiu jak to u nas. I każdą inną.
A serio. Bardzo interesujące przedstawienie Prusa to w istocie wykład o dialektycznym nieuchronnym sporze sił barbarzyństwa, które mają do dyspozycji witalność, dynamizm i wizję ogólną z siłami formacji ukształtowanych już, dojrzałych. (Tu: arystokracja) dysponujących wykwintem, kulturą i związkami z tradycją).
Ta druga formacja jest przegrana historycznie, choć ona jedyna wygrywa - zawsze - kulturowo, wygrywa zatem na długi dystans.
To właściwie wszystko. Analogie polityczne i społeczne dziś są dozwolone, usprawiedliwione, ale zbyteczne - klasa problemów zawartych w dziele hrabiego Krasińskiego i Macieja Prusa upoważnia do tego, by wyabstrahować je z kontekstu i rozważyć na zimno: dlaczego słynne galilae vicistis, kończące "Nie-boską" oznacza zwycięstwo nie tylko chrześcijaństwa, a wszelkiego ładu harmonijnego budowania nad anarchią burzenia.