Artykuły

Cudotwórca czy oszust?

"Cudotwórca" w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Kama Pawlicka w serwisie Teatr dla Was.

Bycie cudotwórcą to niełatwe zadanie. Obdarzony nadprzyrodzonym darem człowiek postrzegany jest przez innych jako ktoś lepszy, mądrzejszy, tajemniczy. Umie przecież uzdrowić ślepców, niepełnosprawnych, potrafi wyprostować złamany palec czy usunąć narośl z policzka. Ale czy jest w stanie uleczyć chorą duszę lub zranione serce? Brian Friel, irlandzki dramaturg, w głośnej sztuce "Cudotwórca" głównym bohaterem uczynił człowieka, który poświęcił życie na uzdrawianie, ale nie potrafił poradzić sobie ze swoim życiem.

Frank Hardy to wędrowny cudotwórca, który jednak nie do końca jest pewny swego daru. Dlatego uzdrowienia w jego wykonaniu nie zdarzają się zawsze. Czasem klient odchodzi z kwitkiem. Lęk przed utraceniem magicznych mocy wpędza Franka w alkoholizm. Nie układa mu się z Grace, długoletnią kochanką, wierną mu jak pies, mimo tego, że Frank traktuje ją często jak piąte koło u wozu. Kiedy Grace rodzi martwe dziecko Frank znika, nie ma go w najważniejszych momentach ich wspólnego dwudziestoletniego życia. Monologi cudotwórcy skupione są w 90% na nim i jego artystycznych zdolnościach przekonywania ludzi, że każdy wyjdzie z seansu usatysfakcjonowany. O Grace Frank wspomina mimochodem, dostosowując fakty z ich romansu, a potem małżeństwa do swoich potrzeb.

Całkiem inną historię usłyszymy z ust dziewczyny i impresaria Franka, którzy w swoich monologach skupią się na tym, co dla nich w tej długoletniej wędrówce z cudotwórcą po kraju było najważniejsze.

Friel zbudował swój dramat na wypowiedziach bohaterów. Mało tu akcji, najważniejsze są słowa. Reżyser spektaklu w Teatrze Dramatycznym, Wawrzyniec Kostrzewski, serwuje widzom kameralne opowieści trzech związanych i zależnych od siebie w różny sposób osób, osadzone w mrocznej, dusznej i zakurzonej atmosferze salek parafialnych, w których odbywały się seanse cudotwórcy. Życie trójki bohaterów również nie było usłane różami, każdy z nich zmagał się z brakiem pieniędzy, uczuć, tułaniem się po obcych, zawilgoconych ruderach.

Choć spektakl jest inscenizacyjnie bardzo oszczędny, tekstu Friela w wykonaniu trójki aktorów słucha się przez półtorej godziny z uwagą. Większa w tym zasługa autora, aczkolwiek przedstawienie ma również swoje mocne strony, takie jak ciekawa scenografia, piękna gra świateł oraz role Adama Ferencego, Marty Król i Andrzeja Blumenfelda. Na szczególną uwagę zasługuje Adam Ferency. Tytułowa postać cudotwórcy w jego wykonaniu to człowiek z potrzaskaną duszą i podłym charakterem, zagubiony, a jednocześnie cyniczny mężczyzna, nieumiejący obdarzać uczuciem, potrafiący tylko brać. Po trosze megaloman, który w wewnętrznej kieszeni znoszonego prochowca trzyma gazetę sprzed lat z pochlebnym artykułem o nim i o jego cudach. Frank Hardy - cudotwórca czy oszust?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji