Artykuły

Damy, huzary i Kutz

Przedstawienie "Dam i huzarów" zaczyna się sielankowo. Autor scenografii Ryszard Melliwa rozwiesił na ścianach jelenie rogi, zbudował solidny strop z grubych belek, za otwartym oknem rozpostarł soczystą zieleń ogrodu. Za drzwiami prowadzącymi z myśliwskiego dworku umieścił hiperrealistyczny obraz drogi wiodącej w las.

W tej sielskiej scenerii śpią utrudzeni huzarzy (Jerzy Trela, Tadeusz Huk, Piotr Grabowski, a w roli kapelana Aleksander Fabisiak) - tak jak padli po poprzedniej, codziennej libacji. Nie reagują na strzał odpalonej przez służących (Andrzej Kozak, Jerzy Nowak) armatki-barku, budzi ich dopiero brzęk napełnianych kielichów. Budzą się z naszego narodowego sennika, w którym zostali uśpieni razem z na poły prześmiewczym, na poły nostalgicznym tekstem komedii Fredry.

Po powolnym przebudzeniu akcja przyspiesza, a po przybyciu do kawalerskiego matecznika siedmiu niewiast - osiąga tempo cyrkowego popisu.

Czarodziej Kutz ostentacyjnie zawierzył tekstowi sztuki. Bawi się nim i konwencją XIX-wiecznego teatru, doprowadzając tę zabawę do granic farsowości. Na przykład w króciutkiej pauzie po pierwszym akcie kompozytor Jan Kanty Pawluśkiewicz raczy nas skoczną muzyką, jakiej słuchali w antrakcie bywalcy teatrów przed stu laty.

Mężczyzn rozterki miłosne

Huzarom przewodzi grany przez Jerzego Trelę major. Tego aktora częściej widzimy w rolach dramatycznych, tymczasem jego vis comica jest nieprzeciętna. Gra steranego życiem, ale wciąż pamiętającego uciechy młodości 56-letniego mężczyznę, który nagle oszalał na punkcie 18-latki.

Trela łączy w swojej kreacji wodę z ogniem. Wymyślony, komiczny sposób poruszania się jego bohatera, który czasem sprawia wrażenie dużego pajaca albo ruchomej postaci z gabinetu figur woskowych, a także głos, którym wygrywa wszystkie komiczne i ckliwe nuty, nie przeszkadzają widzowi wierzyć od początku do końca w prawdziwość osoby majora.

A już najlepszym przykładem farsowo-poważnych działań Treli jest scenka, w której rozterki związane z ożenkiem w jego wieku komentuje ruchem nóg. Siedząc na kanapie, podnosi je lekko rozstawione nieco nad ziemię, przygląda im się bezradnie i składa niczym zużyte rekwizyty z teatru lalek.

Kapitalną postać starego wiarusa Grzegorza wykreował Jerzy Nowak. Każde jego wejście wywołuje salwy śmiechu. A gdy Grzegorz ulega epidemii kochliwości i zaczyna się starać o rękę Fruzi, wigor aktora jest tak wielki, że zaczynamy wierzyć słowom zalotnej służącej, która mówi, że w nim zakochałaby się każda.

Niewiast gra podwójna

Kobiety w tej sztuce są okrutnymi intrygantkami, łowczyniami posagów i siewczyniami zamętu. Kutz ustawił je w spektaklu z przewrotną miłością do płci przeciwnej. Już w pierwszej wspólnej scenie, gdy siostrunie majora rozmawiają z braciszkiem, widać całą podwójną grę narodu niewieściego. Te nieznośne istoty zwracają się słodziutkimi słówkami do majora, a jednocześnie wściekle jazgoczą do swoich sług. W rolach jędz w owczej skórze znakomicie spisują się: Anna Polony, Anna Dymna i Elżbieta Karkoszka.

Ułan i panienka

Jak wiadomo, po dwuipółgodzinnej zabawie rzecz kończy się szczęśliwym ożenkiem młodej pary (Zofia - Katarzyna Warnke - i Edmund - Piotr Grabowski) i opamiętaniem pozostałych

- szczęśliwie wracających do starokawalerstwa oraz (trochę mniej szczęśliwie) do staropanieństwa.

Kutz tego Fredrowskiego finału nie poprawia, ale wkłada go między narodowe bajki. Zosia z Edmundem odjeżdżają w krainę szczęścia na ogromnej drewnianej kobyle. Ta kobyła od początku stała z boku sceny, kusząc umieszczonym na boku barowym kurkiem. Teraz stała się atrybutem polskiego szczęścia. Ułan, panienka, koń - skąd my to znamy? Choćby z obrazów Kossaka albo z opowiastek, które najlepiej snuje się przy kuflu piwa.

Końcowy obraz "Dam i huzarów" to toast na cześć młodej pary. Po wystrzale ze znanej nam już z pierwszego aktu armatki wszyscy bohaterowie sztuki zastygają jakby na zbiorowym zdjęciu. Znów zapadają w sen o utraconej przeszłości, młodości, narodowych mitach i bajkach. Obudzą się, gdy wypali armatka - wszystko rozpocznie się na nowo, a nieśmiertelna komedia Fredry o wojnie płci jeszcze raz przetoczy się przez scenę Starego Teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji