Artykuły

Dzisiejsze demony rodziły się w przeszłości; warto o tym pamiętać

- Razem z dramaturgiem Tomaszem Śpiewakiem chodziliśmy w miejsca, o których mowa w powieści Zbigniewa Białasa i w spektaklu. Szczególnie inspirujący był cmentarz, na którym spoczywają wyznawcy czterech religii. Ojcowie założyciele miasta Sosnowiec. Protestanci, prawosławni, katolicy i żydzi. W Muzeum w Mysłowicach trzymałem w ręku paszport Maxa Weichmanna, handlarza ludzkich marzeń... - mówi REMIGIUSZ BRZYK, reżyser "Korzeńca" w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu, nagrodzonego Złotą Maską za "spektakl roku".

Rozmowa z Remigiuszem Brzykiem, reżyserem i współautorem scenografii do spektaklu "Korzeniec" [na zdjęciu podczas próby]:

Czy był pan w Trójkącie Trzech Cesarzy? To w końcu jeden z bohaterów "Korzeńca".

- Razem z dramaturgiem Tomaszem Śpiewakiem doszliśmy nadrzecznym wałem pełnym bobrów, czyli zwierząt, które stanowiły obiekt szczególnej troski królów polskich, do miejsca, gdzie zbiegają się Biała Przemsza, Czarna Przemsza tworząc Przemszę, gdzie jeszcze na początku XX wieku stykały się granice trzech wielkich krajów-cesarstw, słynne Drei Kaiser Ecke, a z perspektywy polskiej - granice zaborców. Zapaliliśmy papierosy i pobyliśmy chwil kilka w dawnej "Polsce, czyli nigdzie". To nie była zresztą jedyna nasza wyprawa w miejsca, o których mowa w powieści Zbigniewa Białasa i w spektaklu. Byliśmy także na ul. Żytniej, od której historia Alojzego Korzeńca się zaczyna, następnie w miejscu, gdzie stała kamienica, w której mieściła się redakcja "Iskry"; dziś stoi tam, ledwo trzymający się kupy, blok mieszkalny z epoki Gierka. Szczególnie inspirujący był cmentarz, na którym spoczywają wyznawcy czterech religii. Ojcowie założyciele miasta Sosnowiec. Protestanci, prawosławni, katolicy i żydzi. W Muzeum w Mysłowicach trzymałem w ręku paszport Maxa Weichmanna, handlarza ludzkich marzeń...

Pańska inscenizacja "Korzeńca" uwodzi widzów nie tylko tym, że tak bardzo osadzona jest w konkretnych przestrzeniach, ale i tym, że pozostaje jednocześnie opowieścią uniwersalną. Zawsze i wszędzie ktoś żyje na styku różnych kultur, zawsze jakaś epoka ustępuje miejsca następnej...

- ... i zawsze czyjeś marzenia pozostają niezrealizowane, jak marzenie Ester Pławner o pięknym życiu w nowym, pięknym świecie. W Ameryce. Żeby zrozumieć współczesne mechanizmy społeczno-polityczne, warto spojrzeć w tył, w przeszłość, w praprzyczyny powstania współczesnych demonów.

Od jakiegoś czasu pracujecie w duecie z dramaturgiem Tomaszem Śpiewakiem, którego udział w sukcesie "Korzeńca" podkreśla pan przy każdej okazji.

- Bo rola Śpiewaka w konstruowaniu teatralnego świata "Korzeńca" była ogromna. I nie kończyła się na stworzeniu tekstu teatralnego.

Przyjechał pan do Teatru Zagłębia z gotowym pomysłem na ten tytuł?

- Nie. Przyjechałem do Sosnowca dlatego, że szefową artystyczną tej sceny została Dorota Ignatjew. Czyli gwarant teatralnego gustu i szczerych, nieuwikłanych w jakiekolwiek pozaartystyczne gierki, motywacji prowadzenia teatru. Długo nie mogłem się zdecydować na wybór materiału do realizacji. Poznawałem zagłębiowski Teatr, zespół aktorski, historię miasta i regionu... W końcu trafiłem na powieść o korzeniach miasta.

Wróci pan do nas jeszcze?

- Tak. Jestem umówiony na współpracę z artystyczną szefową Teatru Zagłębia.

Kiedy?

- W połowie przyszłego sezonu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji