Artykuły

Barbarzyńca w teatrze

Wychowanemu w rosyjskim piekle IWANOWI WYRYPAJEWOWI pochodzenie nie przeszkodziło w zostaniu gwiazdą dramaturgii. Dziś rozbity między Polską i Rosją, w swoim teatrze pracuje nad wspólnym zbliżeniem obu narodów.

Iwan Wyrypajew: reżyser teatralny i filmowy. Rosjanin, który swoje życie prywatne i zawodowe związał z Polską. Ostatnio zbiera świetne recenzje "Ożenku" według Gogola

Wychowanemu w rosyjskim piekle IWANOWI WYRYPAJEWOWI pochodzenie nie przeszkodziło w zostaniu gwiazdą dramaturgii. Dziś rozbity między Polską i Rosją, w swoim teatrze pracuje nad wspólnym zbliżeniem obu narodów.

- Lubię Rosjan, ale widzę ich grzechy. Jesteśmy za słabo wykształceni, bywamy egoistyczni i pyszni. Nawet z tą szczególną duchowością, którą sobie przypisujemy, zapominamy, że wokół nas wciąż jest dużo brudu i korupcji - stwierdził w jednym z wywiadów Wyrypajew, od lat wzbraniający się przed etykietką specjalisty od rosyjskiej duszy.

Gułag bez wojny

W Irkucku, gdzie Wyrypajew się urodził i wychowywał w latach 90., brudu i korupcji nie brakowało. Kilka lat wcześniej upadł komunizm. Zmiana reżimu przyniosła wielką niewiadomą i chaos. Nikt nie wiedział, jak odnaleźć się w czasach, w których transformacja wyrwała ludziom grunt spod nóg i zlikwidowała wszystkie dotychczasowe punkty odniesienia. Matka uczyła Iwana, że nie należy chwalić się pieniędzmi i budować kariery na oszustwach, a rzeczywistość uczyła go czegoś zgoła innego. W Irkucku na każdym kroku można było spotkać cwaniaków, którzy - łamiąc prawo - błyskawicznie dorabiali się oszałamiających fortun. Z tego zresztą powodu rodzinne miasto reżysera zalała plaga narkomanii. Co cwańsze jednostki zauważyły, że sprzedaż narkotyków to świetny interes. Milicja współpracowała z dilerami, pomagając im, by heroina i kokaina trafiała do jak najmłodszych dzieciaków. Młodzież łatwo wpadała w uzależnienie. Trudno się dziwić - mieszkała na końcu świata. W którąkolwiek stronę by spojrzeć, z Irkucka widok zawsze był taki sam: żadnych perspektyw na przyszłość na horyzoncie.

Dziś połowa klasy, do której chodził Wyrypajew, nie żyje. Nastolatki masowo umierały tu na AIDS, zapijały się na śmierć albo przedawkowywały narkotyki. - To było jak gulag, tylko dookoła nie było wojny. Wrogiem była heroina - wspominał reżyser, który też nie ocalał z tego otoczenia czysty niczym łza, dorabiając się wyroku w zawieszeniu za napad. Chciał jednak opowiedzieć o tym, co działo się w Irkucku za pośrednictwem sztuki. Szczerej, bezkompromisowej, wyrazistej i mocnej.

Scenariusz dramatu "Sny" musiał napisać sam, bo nie istniał tekst, który oddawałby wrażenia dziejącej się przed jego oczami tragedii. Tak zadebiutował jako dramaturg, i od razu z sukcesem. "Sny" przemawiały do ludzi w rodzinnym mieście, szybko więc zrobiło się o nich głośno także poza nim. Spektakl zaczął wyjeżdżać za granicę. Irkucka administracja nie mogła znieść jego powodzenia, aż w końcu wymyśliła, jak wyeliminować "Sny" i ich twórcę z afisza. Wyrypajewa oskarżono o demoralizację młodzieży, teatrowi odebrano prawa do wykorzystywania pomieszczeń, w których grano sztukę, a zespołowi nie pozostało nic innego, jak uciekać z dusznego Irkucka.

Ten kraj jest zły

W Rosji Wyrypajew do dziś nie ma łatwo. Dzięki "Snom" stał się jedną z czołowych twarzy nowego rosyjskiego teatru, w kolejnych etapach kariery zdobywając laury teatralnego środowiska, m.in. Złotą Maskę oraz Nowaja Drama, i awansując na najczęściej wystawianego na świecie rosyjskiego dramaturga młodego pokolenia. Co z tego... Choć w jego ojczyźnie jest ponad tysiąc teatrów, czyli o wiele więcej niż w Polsce czy Niemczech, żaden z nich nie gra głośnych sztuk reżysera. Nie można na ich deskach zobaczyć ani "Tlenu", ani "Lipca", ani "Księgi Rodzaju 2". Często za to do repertuaru powraca "Dzień Walentego", rozkoszna sztuka napisana na zamówienie aktorki Jekateriny Wasiljewej, opowiadająca o dwóch kobietach na dobre i złe połączonych miłością do jednego mężczyzny. - To najgorsza rzecz, jaką napisałem - wyznał kiedyś Wyrypajew.

Nie lepiej wygląda jego sytuacja w ojczystym kinie. W Rosji największe sukcesy święcą magnaci starszego pokolenia, tacy jak Nikita Michałków czy Andriej Konczałowski, lub potomkowie sławnych reżyserów: Aleksiej German Junior i Fiodor Bondarczuk. Choć pieniędzy na kino nie brakuje (produkcja filmów w Rosji idzie w setki tytułów rocznie) to właśnie oni mają najłatwiejszy dostęp do funduszy na filmy czy dystrybucję. Mimo światowych sukcesów swoich filmów, "Euforii" i "Tlenu", Wyrypajew nie może liczyć na pozycję inną niż niezależnego twórcy artystycznego kina. I chodzi tu tak samo o nowatorstwo jego fabuł, zupełnie odbiegających od modnych w rosyjskiej kinematografii hollywoodzkich narracji, jak i styl bycia reżysera. Żaden z prominentnych twórców nie mógłby zaryzykować krytyki własnej ojczyzny - na ekranie lub poza nim. A Wyrypajew atakuje ją stale, wytykając jej ułomności i podkreślając, że w rosyjskiej kulturze i polityce wszystko jest zapuszczone. - Można o tym mówić bez końca - dodawał. - Jesteśmy bardzo złym krajem i żyje się tu bardzo biednie.

Być może dlatego bohaterowie jego sztuki filmów tak często próbują uciec - nie tyle dosłownie wyemigrować z kraju, ile odkleić się od rzeczywistości. Mają na to parę sposobów: miłość, religię, narkotyki, sen, trans, śpiew - wszystko, co pozwoli osiągnąć odmienne stany świadomości i dotknąć czegoś bardziej uduchowionego niż proza codziennego, nędznego życia. Wyrypajew uwielbia zderzać w swojej twórczości kilka rzeczy: symbole rosyjskiej mentalności, wódkę, nieszczęścia i namiętności z umiejętnością pokazania, że ta szarzyzna bez przyszłości czasami bywa kolorowa. - Rosyjski naród przy całym swoim chaosie i rozdarciu ma jedną dobrą cechę: dla nas Bóg jest częścią mentalności, niezależnie od tego, czy wierzymy w niego, czy nie. Sacrum widzimy wszędzie, czasem do przesady - stwierdził w jednym z wywiadów.

Cała jego sztuka dąży ku duchowości - wywołaniu jej na scenie i wywołaniu jej u widza. Ponoć tworząc, wpada w jakiś rodzaj transu, olbrzymiej koncentracji i absolutnego oddania pracy. Czasem to wszystko wymyka się jednak spod kontroli, jak w przypadku sztuki "Lipiec", w której Karolina Gruszka wygłasza monolog 63-letniego mordercy i ludożercy, w swych ostatnich dniach rozliczającego się z grzechów życia. Mimo sukcesów i zainteresowania, sztukę na życzenie autora zdjęto z afisza. Według niego miała zbyt negatywną energię i trudno było nad nią zapanować. - Nad takim tematem może pracować tylko mistrz, ja jeszcze nie potrafię. Na razie nie będę się z nim mierzył. Oczywiście, teatr nie był zadowolony, obrazili się trochę, ale trudno - przyznawał w jednym z wywiadów.

Pociąg Moskwa-Warszawa

Wyrypajew równie przenikliwie jak na Rosjan spogląda także na nas. Nieprzerwanie jeździ do Moskwy, gdzie od kwietnia obejmuje stanowisko dyrektora w Teatrze Praktika (odwiedza także dzieci ze swoich dwóch poprzednich małżeństw). Ale głównie tworzy w Polsce - dzięki trzeciemu małżeństwu, z Karoliną Gruszką, którą poznał w 2006 r. na festiwalu w Kijowie. Ona przyjechała tam ze swoją rolą w "Kochankach z Marony" Izabelli Cywińskiej, on - z kinowym debiutem, "Euforią". Wyrypajew za pośrednictwem sztuki chce zbliżać Polskę i Rosję. On sam uwielbia polskie kino i jako wychowanek radzieckiej szkoły filmowej na pamięć zna filmy Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Zanussiego, a nawet "Czterech pancernych i psa". Rosjanie podziwiają polski teatr, chwalą Krystiana Lupę, Krzysztofa Warlikowskiego, Grzegorza Jarzynę. Ścianą między naszymi narodami wciąż pozostaje polityka. Dlatego w Teatrze Praktika Wyrypajew już planuje spektakle reżyserowane przez polskich artystów, m.in. Wojciecha Urbańskiego, czy adaptację "Kochanie, zabiłam nasze koty" według powieści Doroty Masłowskiej. Ostatnio Wyrypajew zaczął się nawet zastanwiać, jak to się stało, że on aż z Irkucka do Warszawy przyjechał? Tyle kilomentrów? - I wtedy przypomniałem sobie, że w dzieciństwie na mojej ścianie nad łóżkiem, nie wiem dlaczego, wisiał polski orzeł. Był mi najwyraźniej przeznaczony - mówił.

W Polsce obecnie zbiera bez wyjątku pochlebne recenzje za "Ożenek" według Mikołaja Gogola (Teatr Studio w Warszawie), jego pierwszy spektakl powstały na bazie klasycznego tekstu. Ponownie odrzucił wszystkie modne kierunki w teatrze, od dokumentalizmu po brutalizm, i wyreżyserował błyskotliwy słowotok o beznadziei duchowej drogi. Miksuje w nim sztukę wysoką z niską, miesza ambitne frazy z banałem. Swoim pomysłem na "Ożenek" pokazuje różnicę między tym, jak twórczość Gogola odczytują Polacy, widząc w nim przede wszystkim komediopisarza, i Rosjanie, dla których był także mistykiem o głębokiej duchowości. - Dla mnie sztuka zawsze jest dialogiem toczonym w jakiejś sprawie, zawsze powinna stawiać pytania filozoficzne, społeczne, polityczne, ekonomiczne, powinna uczestniczyć w życiu świata, w którym żyje artysta. Jeśli milczy prasa, niech przemówi teatr. I niech na widowni zasiadają ci ludzie w szubach z norek, może coś w nich tam się poruszy - przekonywał kiedyś.

Zanim "Ożenek" odniósł sukces, Wyrypajew w ostatnich miesiącach zrealizował filmową wersję swojej sztuki "Taniec Delhi" (obecnej w repertuarze Teatru Narodowego w Warszawie) oraz spektakl "UFO. Kontakt" w Teatrze Studio. Stworzył go na bazie scenariusza filmowego, którego nie udało mu się zrealizować: rozmów z ludźmi, którzy mieli kontakt z UFO. Teraz Wyrypajew przygotowuje się do nowego filmu, którego akcja toczyć się będzie w Tybecie. Karolina Gruszka wcieli się w nim w rolę katolickiej zakonnicy.

Wyrypajewa ciągnie również w kierunku pedagogiki. Jego marzeniem jest otwarcie szkoły. Marzy o uczeniu ludzi zupełnie niezwiązanych z teatrem, z którymi mógłby pracować nad rozwojem duchowym. Jeśli chodzi o "Ożenek", to zależy mu, żeby polscy widzowie dostrzegli mistyczny wymiar tego utworu, nie tracąc przy tym poczucia, że oglądają sztukę komediową. O nasz rozwój Wyrypajew się bowiem martwi. Jego zdaniem ludzie w Polsce odsuwają się od katolicyzmu i popełniają tym błąd. Dzięki religii, według niego, przetrwaliśmy wojnę i komunizm. A teraz, nadal będąc narodem niestabilnym, wciąż potrzebujemy oparcia w katolicyzmie.

Iwan Wyrypajew

Reżyser teatralny i filmowy. Rosjanin, który swoje życie prywatne i zawodowe związał z Polską. Ostatnio zbiera świetne recenzje "Ożenku" według Gogola.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji