Artykuły

Niemieckie inspiracje Polskiego Teatru Tańca

Z Kleist Forum współpracujemy od samego początku, od kiedy powstało w 2001 roku - mówi Ewa Wycichowska. Z szefową Polskiego Teatru Tańca, oraz Petrą Paschinger, kierownikiem artystycznym Kleist Forum we Frankfurcie nad Odrą, rozmawia Karolina Koziolek z Polski Głosu Wielkopolskiego.

Polski Teatr Tańca znany jest z tego, że często współpracuje ze stroną niemiecką. Najdłużej chyba z Kleist Forum z Frankfurtu nad Odrą.

Ewa Wycichowska [na zdjęciu]: Z Kleist Forum współpracujemy od samego początku, od kiedy powstało w 2001 roku. Nasza współpraca zaczyna się od Tanga z muzyką Astora Piazzolli i Leszka Możdżera, które potem wystawialiśmy tam kilkakrotnie. Nasza współpraca przyszła naturalnie.

Zapraszaliśmy przyjaciół z sąsiednich krajów na spektakle i jednym z gości było właśnie Kleist Forum. Trzeba przyznać, ze sporo inicjatywy było także ze strony tamtejszych kuratorów, poszukiwali czegoś nowego.

Taki rodzaj współpracy to reguła?

E. W.: Na pewno nie jest to regułą pomiędzy polską a niemiecką placówką. To wyjątkowa sytuacja także dla naszego teatru. Z nikim nie współpracujemy tak długo i z taką regularnością jak z Kleist Forum. Ostatecznie doszło między nami do współpracy festiwalowej.

Zostaliście wówczas poproszeni o przygotowanie spektaklu, którego tematem były listy Heinricha von Kleista.

E.W.: Zrobić z listów niewerbalne przedstawienie to wielkie wyzwanie. To nie mógł być łatwy spektakl.

Całość zaczyna się od momentu, kiedy Kleist wysyła list do przyjaciela, w którym pisze "przyjedź, bo leżymy tu zastrzeleni" (Kleist wraz ze swoją kochanką popełnili podwójne samobójstwo - przyp. red.).

Wcześniej nie miałam nic z Kleistem wspólnego, to było moje pierwsze doświadczenie z jego twórczością w pracy. W Polsce jego listy są w ogóle słabo znane. Był to dobry pretekst, by poznać Kleista.

Kleist Forum jest miejscem bardzo otwartym.

Petra Paschinger: Tak, nie mamy swojego zespołu. Jesteśmy instytucją, która inspiruje i zaprasza do współpracy zespoły teatralne, taneczne, muzyczne. Szczególnie są to grupy z najbliższej okolicy: z Berlina, z Poczdamu, Cottbus, ale nie ograniczamy się tylko do strony niemieckiej. Jako że jesteśmy z Frankfurtu nad Odrą, gdybyśmy tak robili, wykorzystywalibyśmy tylko 180 st. naszych możliwości, a my chcemy być otwarci na 360 st. Dlatego stale staramy się współpracować ze stroną polską. Robimy co roku m.in. duży polsko--niemiecki festiwal muzyczny, a także polsko-niemiecki studencki festiwal teatralny, jest także polsko-niemiecki festiwal muzyki świata.

Polski Teatr Tańca nie jest jedynym polskim teatrem, z którym współpracujecie.

P.P.: Zgadza się, przyjeżdża do nas także Teatr Wielki z Poznania. Zrobili polsko-niemiecki spektakl na podstawie jednego z dramatów Kleista. Historia przypomina tę z Romea i Julii i kończy się równie tragicznie... Tym razem chodziło jednak o dwie rodziny, gdzie konflikt polegał na tym, iż jedna z rodzin była niemiecka, a druga polska.

Tak samo Polski Teatr Tańca nie występuje tylko we Frankfurcie, jeśli chodzi o Niemcy...

E.W.: Owszem, bywamy też regularnie w Poczdamie oraz w Monachium, Kassel, Berlin.

No tak, w Berlinie wystawialiście Spektakl Alexander Platz o historii muru berlińskiego.

E.W.: Tak, ale współpraca była międzynarodowa. Muzyka A.P. Kaczmarka, scenograf był z Niemiec. Okazją była 20. rocznica zburzenia muru.

Sporo u Was w teatrze inspiracji polsko-niemieckich.

E.W.: To bierze się głównie stąd, że funkcjonujemy przecież po sąsiedzku. Tym bardziej teraz, kiedy Polskę i Niemcy łączy autostrada. Chcielibyśmy nasze działania dalej kierować w stronę Niemiec. Mamy pomysł aby nasi pedagodzy robili swoje warsztaty tańca współczesnego w ramach Kleist Forum przy okazji naszego spektaklu. Mamy też odważny pomysł pokazania przedstawienia "Walka Karnawału z Postem" w plenerze na wyspie na Odrze w okolicach Frankfurtu. Ale to nie wszystko. Od wielu już lat organizujemy latem międzynarodowe warsztaty tańca współczesnego. Przyjeżdżają na nie ludzie z całej Polski. Teraz myślimy o tym, by zaprosić na nie także młodych niemieckich tancerzy.

A jak Pani dalej wyobraża sobie współpracę z Polską?

P.P.: Zacznę od tego, że dla mnie jest ona czymś naprawdę ważnym. Uważam osobiście, że zawsze więcej dzieje się, kiedy strony współpracują ze sobą. Choć u nas, w Niemczech, też wcale nie jest to takie oczywiste. Problemem jest tutaj niestety także język. Dlatego wydaje się, że teatr tańca jest perfekcyjną gałęzią sztuki w tej sytuacji. Przyjechałam właśnie do Poznania, aby obejrzeć kolejny spektakl PTT, który chcemy do nas zaprosić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji