Artykuły

Nie oglądam seriali

- Aktorowi czasem łatwiej jest napisać coś, co nada się do wypowiedzenia na scenie czy ekranie. Na Zachodzie wielu aktorów pisze scenariusze - mówi MARIA CIUNELIS, aktorka Teatru Ateneum w Warszawie.

- Na scenie odtwarzamy zazwyczaj innych ludzi i inną rzeczywistość. Łatwo się schować - mówi MARIA CIUNELIS, pochodząca z Ostródy aktorka, reżyserka i scenarzystka. Wyreżyserowany przez nią spektakl "Dwie połówki pomarańczy" niebawem będzie można zobaczyć w Olsztynie. A z nami powspominała swoje rodzinne miasto.

Umawiając się z panią na rozmowę usłyszałam, że nie lubi pani wywiadów. Dlaczego?

- Bo podczas wywiadów czuję, że muszę się z czegoś tłumaczyć. Tak to odbieram. I to trochę wina obecnego świata medialnego. Dominuje pogoń za sensacją i plotką, a ja nie chcę brać w tym udziału. Nie widzę powodów, żeby się udzielać. Wolę po prostu wykonywać swój zawód.

I jest w tym pani konsekwentna. Przeszukałam internet w poszukiwaniu rozmów z panią, ale prawie niczego nie znalazłam. Często odmawia pani dziennikarzom?

- To nie tak, że odmawiam, ale zniechęcam. Zazwyczaj skutecznie. Podsuwam moich kolegów i koleżanki, którzy - według mnie - są interesującymi rozmówcami.

A na rozmowę ze mną zgodziła się pani tylko dlatego, że pochodzi z Ostródy. Jakie miejsce w pani sercu zajmuje to miasto?

- Obecnie darzę Ostródę większym sentymentem niż kiedyś. W czasie mojej młodości nie czułam takiej więzi emocjonalnej z tym miejscem. Może musiałam wyjechać, żeby dostrzec, jakie znaczenie w moim życiu miało rodzinne miasto. Przyczyną mieszanych odczuć w stosunku do niego była także moja rodzina. Moi dziadkowie przyjechali do Ostródy z Wileńszczyzny, a babcia przez dłuższy czas wierzyła, że tam wrócą. W moim rodzinnym domu nie traktowano Ostródy jako miejsca, do którego przynależymy. Ostróda była miejscem nieznanym, które dopiero odkrywaliśmy. Byliśmy emigrantami. Teraz odbieram to inaczej.

Jak?

- Z perspektywy spędzonego tam dzieciństwa i okresu dorastania. Doceniam ten spokój i niewielkie uliczki. Z Ostródą łączą mnie wspomnienia, dlatego mam do niej sentyment. Bardzo się zmieniła od czasu, kiedy tam mieszkałam. Jest o wiele piękniejsza. To zupełnie inne miejsce. Dawniej to było przepięknie położone, ale jednocześnie zniszczone i martwe miasto. Widać w nim było resztki przedwojennej świetności, co stanowiło dość przykry obraz. Wojenne zniszczenia odbudowywano dość długo, a stan miasta utrzymywał się przez lata. Może Ostróda musiała zostać tak zdewastowana, żeby zakwitnąć na nowo? Kto wie... Pewne natomiast jest to, że obecnie zachwyca mieszkańców i turystów. Jest świeża i odnowiona. A co ważne, wciąż coś się w niej dzieje. Rozwija się naprawdę prężnie, co cieszy mnie, ostródziankę z urodzenia.

Uczyła się pani w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Bażyńskiego w Ostródzie. Pani siostra jest tam nauczycielką biologii.

- Obie moje siostry są nauczycielkami. Od dziecka miały takie zapędy i z sukcesem udało im się je zrealizować. Są dobre w tym, co robią. Liceum, wydaje mi się, podobnie jak dawniej, jest bardzo dobrą szkolą z długoletnią tradycją. A sam zabytkowy budynek do tej pory robi na mnie ogromne wrażenie. Czuć w nim historię. To jeden z najpiękniejszych ostródzkich budynków.

Pamięta pani, kiedy zdecydowała się na aktorstwo?

- Jeszcze w podstawówce miałam taki pomysł. Pociągało mnie takie wędrowne życie, brak monotonii i robienie wciąż czegoś innego. Oczywiście później przyszły wątpliwości i refleksja nad tym, czy odnajdę się w tym świecie. Dlatego miałam przygotowany inny wariant. Ale jednak udało się i poszłam do warszawskiej PWST. To było niezwykłe miejsce. Sama świadomość tego, że przed tobą uczyli się tu wielcy aktorzy, mobilizowała do dawania z siebie wszystkiego. Uczucie jedności i tworzenie kultury to najlepsze, co można poczuć w tym zawodzie.

Jaki był ten plan awaryjny?

- Chciałam iść na pedagogikę specjalną do Torunia. Ten plan był spowodowany jeszcze jednym ważnym wydarzeniem. Moi rodzice mieszkali obok ówczesnego Domu Dziecka w Ostródzie. Moja mama zaprosiła kiedyś na święta jednego z podopiecznych tej placówki - Darka. On był taką kupką nieszczęścia. Miałam wtedy jakieś 8 lat, a u mnie w domu były same dziewczyny. Wszystkie byłyśmy wstrząśnięte tym, w jakim stanie jest Darek. Miał chorobę sierocą, był zalękniony i niepewny siebie. Zrozumiałam wtedy, że wiele dzieci ma gorzej niż ja i potrzebuje pomocy. Będąc aktorką, także staram się pomagać niepełnosprawnym i chorym. Dzieci niepełnosprawne boją się różnych rzeczy, także tłumów i pełnych sal. W teatrze pokonują ten lęk i otwierają się przed światem. Najlepsze, co nas może spotkać w życiu, to pomaganie drugiemu człowiekowi.

Przyjechała pani do Warszawy z małego miasta. Trudno było się tam odnaleźć?

- Nie. Byli tam ludzie o podobnych zainteresowaniach, więc nie czułam się zagubiona. Wszyscy mieliśmy te same problemy i podobnie patrzyliśmy na świat. Szkoła była bardzo otwarta na ludzi. Byłam zaskoczona, że moi wykładowcy, ci wszyscy wielcy ludzie, traktowali mnie, dziewczynę z małego miasta, jak równą sobie. Rektorem był wówczas Tadeusz Łomnicki, uczyli między innymi Aleksandra Śląska, Jan Englert, Zbigniew Zapasiewicz... Mieliśmy więc górną półkę, jeśli chodzi o skład kadry pedagogicznej. To robiło na mnie ogromne wrażenie. Miałam do czynienia z ludźmi, których do tej pory oglądałam na ekranie i niesamowicie ceniłam. Była w nich także ogromna ciekawość wobec drugiego człowieka. Można się było przed nimi otworzyć.

Zaczęła pani od aktorstwa, później przyszła reżyseria i pisanie scenariuszy. Jak pani do tego dochodziła?

- Zdarzyło mi się być reżyserem, ale to zazwyczaj tak po prostu się działo. Nie planowałam tego. W teatrze jest tak, że podczas prac nad sztuką ktoś musi siedzieć na widowni i oceniać. Nawet w szkole tak było. Jestem bardziej pierwszym widzem niż reżyserem... Poproszono mnie raz właśnie o coś takiego i tak wyszło. Wyreżyserowałam też spektakl w Teatrze Telewizji, sama napisałam tekst. Właściwie sama siebie w to wpuściłam. A jeśli chodzi o reżyserię...? Jeśli coś nie wadzie, coś się nie uda, to klęski bardziej bolą, bo człowiek czuje się odpowiedzialny za całość. Pisanie scenariuszy także wyszło przez przypadek. Poszłam do producenta z własnym tekstem. Nie był nim zachwycony, ale zaproponowano mi udział w konkursie na scenarzystę serialu. Wygrałam. Aktorowi czasem łatwiej jest napisać coś, co nada się do wypowiedzenia na scenie czy ekranie. Na Zachodzie wielu aktorów pisze scenariusze. Z moich słów można wywnioskować, że robię to z grzeczności. Ale mam swoje ambicje, chcę tworzyć coś swojego. Tutaj jednak potrzeba wiele wiary w siebie, a tego akurat mi brakuje. Każdy potrzebuje wsparcia. A mnie jest łatwo zachęcić, ale i łatwo zniechęcić. Taka natura aktorów.

A mnie się wydawało, ze aktorzy z natury są raczej śmiali i pewni siebie.

- To nieprawda. Aktorzy są nieśmiali i skromni. Nie mówię tu o celebrytach, bo to zupełnie inna energia. Oni żyją bywaniem. A aktorzy, których znam, są właśnie skromni i niechętnie wystawiają się na świecznik Na scenie odtwarzamy zazwyczaj innych ludzi i inną rzeczywistość, łatwo się schować.

Do Olsztyna niebawem przyjadą "Dwie połówki pomarańczy" - spektakl, który pani wyreżyserowała.

- To kolejna rzecz, która wynika z przyjaźni. Moja przyjaciółka chciała się sprawdzić jako producentka. Była tak nakręcona, że nie mogłam nie pomóc. Spektakl to farsa, a niełatwo jest ją zrobić. To ogromne wyzwanie. Przez większość prób byliśmy w rozpaczy. Zdecydowaliśmy się na ten tekst, bo dawał możliwość stworzenia unikalnych i wyrazistych kreacji aktorskich. A to teraz rzadkość. Nie oglądam seriali, bo wszyscy są w nich podobni, mają podobne problemy, wyglądają podobnie i podobnie mówią. A "Dwie połówki pomarańczy" dają możliwość narysowania postaci wyrazistą kreską.

Jest pani aktywna zawodowo, a jednocześnie matką piątki dzieci. Jak udaje się to pani pogodzić?

- To nie jest tak. Ja nigdy nie rozgraniczałam życia prywatnego i zawodowego. To moje życie - jedno, niepodzielone na dwa odrębne. Moje najmłodsze dziecko ma 14 lat, więc nie jestem już tak potrzebna... Z czasem będę pewnie jeszcze mniej. Ale liczę na wnuki.

***

BOSA TELIMENA

Andrzej Fabisiak, wicedyrektor Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie:

- Znam Marię z czasów licealnych. Prowadziłem wówczas w Ostródzie zespół teatralny, w którym występowała również ona. Pamiętam, że już wtedy była zdecydowana, jeśli chodzi o jej przyszłość - chciała zostać aktorką. Brała udział w wielu wystawianych przez nas sztukach. Fantastycznie czuła scenę i przejawiała nieprzeciętny talent aktorski. Wspaniałe doświadczenie zdobyła w samym Liceum im. Jana Bażyńskiego, gdzie uczyła ją pani Maria Gilewska, jedna z najwybitniejszych postaci tej szkoły. Pani Gilewska przygotowywała Marię także do konkursów recytatorskich. Pamiętam jak na jednym z nich, na etapie wojewódzkim, przedstawiła fragment Telimeny z "Pana Tadeusza". Biegała boso po całej scenie! To była niesamowicie interesująca interpretacja, która podbiła także publiczność. Maria jest urodzoną aktorką. Dowiodła tego, kończąc warszawską PWST, po której występowała w wielu filmach u boku znanych i cenionych aktorów. Poza tym to niezwykle sympatyczna i ciepła osoba. Bardzo miło wspominam tamte czasy.

***

Maria Ciunelis urodziła się w 1961 roku w Ostródzie. Aktorka, scenarzystka i reżyserka. W latach 1976-1980 uczennica Liceum im. Jana Bażyńskiego w Ostródzie. Po ukończeniu szkoły średniej i zdaniu matury rozpoczęła studia na wydziale aktorskim w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. W 1984 roku zadebiutowała na scenie Teatru Polskiego w Warszawie. W 1985 roku po raz pierwszy pokazała się na ekranie w filmie Barbary Sass-Zdort "Dziewczęta z Nowolipek". Jej kolejne role filmowe i serialowe to m.in. "Siekierezada" (1985), "Słodkiego miłego życia" (1989), "Dom (1980-2000), "Moja Angelika" (1999) i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (2006). Tworzyła scenariusz do seriali "Samo życie", "Marzenia do spełnienia" i "Na dobre i na złe". Jest laureatką m.in. Nagrody ZASP im. Leona Schillera, Nagrody Młodych im. Stanisława Wyspiańskiego i Nagrody Teatru Ateneum im. Aleksandry Śląskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji