Artykuły

Inny świat

Danuta Szaflarska to ktoś więcej niż dama polskiego kina (i teatru): to raczej dowód na to, że jedna i ta sama osoba może mieć niebywały talent, ale też ten rzadki rodzaj pięknego wdzięku, który cechuje wyłącznie ludzi głęboko mądrych. I wszystko to w dokumencie Doroty Kędzierzawskiej i Artura Reinharta widać - pisze Paweł T. Felis w Gazecie Wyborczej.

Nie potrzeba formalnych fajerwerków: wystarczy sama postać Danuty Szaflarskiej, skupiona na niej kamera, czarno-białe kadry i opowieść, w której zawiera się - miałem wrażenie - nie jedno życie, ale życiorysów co najmniej kilka. Od "Zakazanych piosenek" do "Pora umierać", od "Skarbu" do "Pokłosia": na przykładzie pani Danuty kapitalnie widać, jak zmieniało się polskie kino, jak zmieniało się też aktorstwo. Ale w "Innym świecie" nie o film chodzi, tylko - jak w tytule - o świat, którego już nie ma. "Wszystko się przy mnie zmieniało, powstawało" - przyznaje bohaterka, ale najwięcej uwagi poświęca temu, co odeszło. Jak doskonały narrator-gawędziarz snuje opowieść o swoim dzieciństwie i młodości, najbliższych (w tym wcześnie zmarłym ojcu) i znajomych, o wojnie, powstaniu i nadziejach na to, co potem. Niebywałe, jak wiele detali z tamtego czasu Danuta Szaflarska pamięta, jak wiele anegdot zapisanych ma w swojej pamięci.

Nie byłaby sobą, gdyby - zwłaszcza że po drugiej stronie kamery miała oddanych przyjaciół, Dorotę Kędzierzawską i Artura Reinharta - nie żartowała, nie tryskała ironią (i autoironią). Czasem mówi zresztą rzeczy przerażające, a jednocześnie niebywale szczere - np. gdy opowiada, jak czarnym humorem próbowano sobie radzić w najgorszych momentach wojny. Faktycznie wydaje się, że należy Szaflarska do pokolenia z innej gliny ulepionego. Jakby wszystko, co przeżyła, zahartowało ją, dało dystans do wszystkich sukcesów i klęsk, a zarazem zdolność prawdziwego cieszenia się życiem, nawet jeśli stoi za nią gorzka świadomość, że ta radość dana tylko na chwilę.

Film trwa 97 minut - dokładnie tyle, ile Danuta Szaflarska miała wtedy, gdy go kręcono. Ale to mało, dużo za mało: chciałoby się jej słuchać dłużej, bez końca. Podobno Kędzierzawska i Reinhart materiału nakręcili dużo więcej i planują nawet, by jakoś go w przyszłości wykorzystać. Powiem wprost: nie wykorzystać go byłoby grzechem.

Polska 2012. Reż. Dorota Kędzierzawska, Artur Reinhart

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji