Artykuły

"Jesteś idiotą!"

Dyrektor dostał rok, bez zawieszenia, choć nie był wcześniej karany. Podobno coś tam na niego, przeszukując teatr, znaleźli. Niegospodarność czy coś, ale tak naprawdę nie wiadomo, powiedział mój kolega po fachu, naprawdę chcąc już wejść na spotkanie w sprawie absurdalnego tekstu, który niedługo z drugim kolegą mają przeczytać z sensem. I teraz uwaga: Dyrektor Moskiewskiego Teatru serio nie wiedział, za co siedzi w więzieniu. Po trzech miesiącach dowiedział się za co. Przez telefon - pisze Redbad Klijnstra w portalu plwolnosci.pl

"Jesteś idiotą!", zdążył tylko powiedzieć starszy kolega po fachu, zanim go zalałem pytaniami na temat tego, jak się ma, co robi, jak jego żona, bowiem dawno się nie widzieliśmy. A jeszcze dawniej temu graliśmy w pewnym przełomowym dla historii polskiego teatru przedstawieniu, które wspominamy z równym sentymentem. Miał na sobie ciągle te same okulary, które po nocnym absyntowym pływaniu odnalazł w morzu następnego ranka przed ogromnym postkomunistycznym hotelem gdzieś na przedmieściach Petersburga. Falowały sobie figlarnie zaczepione o kamyki. Te same, potwierdził, tylko szkiełka wymieniłem.

Teraz przed kawiarnią Na Rozdrożu zdążył mi tylko przeczytać kilka linijek jakiegoś absurdalnego tekstu, który niósł ze sobą, ciesząc się przede wszystkim tym, że potrafi, a potrafi świetnie, przeczytać ten bezsens z takim sensem, żeby przynajmniej było jasne, że on wie, o co chodzi.

Wchodził właśnie do kawiarni Na Rozdrożu, by ze swoim drugim kolegą po fachu przygotować publiczne czytanie tego ciekawie dziwnego tekstu. A podekscytowanie owych kolegów po fachu, którzy za chwilę mieli się spotkać, było pewnie podsycone pustką, która powstała po tym, jak pewien rosyjski reżyser teatralny - wielka figura - po przedstawieniu wielkich planów i troszkę gorszych półmetkowych wyników swojej pracy, nagle zniknął z Warszawy. Kiedy jego asystentka ledwo zdążyła powiadomić aktorów tego prestiżowego przedsięwzięcia, ów rosyjski reżyser odbierał już nominację na Dyrektora pewnego Bardzo Ważnego Teatru w Moskwie. Od samego Premiera Rosji! Tak, tego samego Premiera, który całkiem niedawno wybawił z kłopotów pewnego sławnego na całym świecie (Na całym? Tak, na całym.) francuskiego aktora, przyznając mu azyl fiskalny.

Już miał mój starszy kolega po fachu wejść do środka kawiarni Na Rozdrożu, bo przecież w końcu się umówił, a jeszcze się zatrzymał, aby opowiedzieć chociaż na jednym przykładzie to, czego nasłuchał się od rosyjskiego reżysera o tym "jak to się robi w Rosji". Więc ten reżyser teatralny, chyba w czasie, kiedy jeszcze nie miał zniknąć tak nagle, opowiadał mojemu koledze po fachu o tym, jak to kiedyś, podczas próby czytanej w owym Słynnym Teatrze w Stolicy, wpadł albo specnaz, albo jacyś w tym stylu, tylko że w cywilu, i zabrali wszystkim Bogu ducha winnym ciężko przerażonym aktorom scenariusze, laptopy, komórki i praktycznie wszystko, co nie było ich bezpośrednim okryciem i zapędzili ich na piętro, na którym mieści się dyrekcja teatru. Kazali stać w rzędzie, by wszyscy widzieli, jak z gabinetu jest wyprowadzany Dyrektor Teatru. W kajdankach, z rękami na plecach. Współczesna scena kina akcji w najstarszym teatrze Moskwy, z którego swego czasu Czechow, po większości swoich premier, wybiegał płacząc, że przecież on napisał komedię!

Dyrektor dostał rok, bez zawieszenia, choć nie był wcześniej karany. Podobno coś tam na niego, przeszukując teatr, znaleźli. Niegospodarność czy coś, ale tak naprawdę nie wiadomo, powiedział mój kolega po fachu, naprawdę chcąc już wejść na spotkanie w sprawie absurdalnego tekstu, który niedługo z drugim kolegą mają przeczytać z sensem. I teraz uwaga: Dyrektor Moskiewskiego Teatru serio nie wiedział, za co siedzi w więzieniu. Po trzech miesiącach dowiedział się za co. Przez telefon.

Kolega po fachu stojący przed Rozdrożem, nabiera powietrza, bo poprzedni wydech był tak długi, że już prawie by się udusił.

"Pamiętasz ostatnie śniadanie u Premiera?", pyta głos w słuchawce. Były już Dyrektor potwierdza przez więzienną słuchawkę, no tak, oczywiście. "A pamiętasz, że śniadanie było dość krótkie?", dopytuje głos w słuchawce. Tak, tak, pamiętam, odpowiada z napięciem Były Dyrektor.

A wiesz, co Premier powiedział po Twoim wyjściu? Nie zawiesza jeszcze na chwilkę nadchodzące struchlenie. Życzliwy głos mówi: "Powiedział tak: Do mnie, na śniadanie w sweterku z suwakiem? Za to zniszczę ten teatr!". Kolega po fachu, swoim trzecim okiem obserwujący moją rozdziawioną reakcję, wyraźnie usatysfakcjonowany precyzyjnym przeprowadzeniem dramaturgii tej prawdziwej historii, kontynuuje: - Pytam tego reżysera, z którym praca była jednak fascynująca, czy on myśli, że ja uwierzę w to, co on właśnie mi powiedział? A na to reżyser, który jest już Nowym Dyrektorem: "No właśnie... bo ty jesteś Polakiem... i Tobie to nie mieści się w głowie". Po znaczącym spojrzeniu i jak na aktora dużej sceny przystało, wypełniającym pół placu pozdrowieniu, kolega po fachu zniknął pod kolorowym napisem "Na Rozdrożu". Szedłem dalej, zastanawiając się, dlaczego zaczął nasze przypadkowe spotkanie od "Jesteś idiotą!". Mogę tylko domniemywać, że chodzi mu o to, co mnie nie mieści się w głowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji