Artykuły

Tosca wraca do domu

"Tosca" w reż. Janiny Niesobskiej i Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Marta Śniady w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Premiera nowej łódzkiej inscenizacji "Toski" tak naprawdę miała miejsce w październiku 2012 roku, w czasie gdy Teatr Wielki pogrążony był jeszcze w pracach remontowych i z tej właśnie przyczyny odbyła się ona na deskach Teatru im. S. Jaracza. 17 maja, po liftingu "Tosca" wróciła na swoje prawowite miejsce, na nowo wyremontowaną scenę Teatru Wielkiego w Łodzi.

W nieprzystosowanym do premier operowych Teatrze im. Jaracza podstawowym problemem inscenizacyjnym był brak kanału, przez co duża orkiestra została stłoczona w tylnej części sceny tworząc tło dla rozgrywających się przed nią wydarzeń. W Teatrze Wielkim tego problemu oczywiście nie było, zatem aktorzy mogli swobodnie poruszać się po całej przestrzeni sceny, a orkiestra znalazła się w komfortowej sytuacji.

Wieczór premierowy stał się również okazją do uczczenia jubileuszu 40-lecia pracy artystycznej maestro Tadeusza Kozłowskiego, który uważany jest za jednego z najlepszych dyrygentów operowych w Europie, i którego uczczono zasłużonymi owacjami na stojąco.

Z przyjemnością muszę podkreślić, że realizacja warstwy muzycznej "Toski", pod dyrekcją właśnie maestro Tadeusza Kozłowskiego, nie miała w sobie nic do zarzucenia.

Energiczna i szybka narracja, wyraziste zmiany nastrojów, sprężyste tempa, wszystko to stanowiło ogromne zalety przedstawienia.

"Tosca" Giaomo Pucciniego - jak wszystkie najlepsze opery - nosi w sobie znamiona mitu, który pozwala utożsamić się z perypetiami postaci z dawnych epok i dalekich nam kręgów kulturowych. W takim świetle "Tosca" przestaje być jedynie historią o tragicznej miłości, jakich wiele można znaleźć w operowych librettach, a staje się opowieścią o uwikłaniu niewinnych jednostek w bezwzględną walkę o władzę. Dzięki takim alegorycznym znaczeniom dramaty operowe są ciekawym materiałem do uwspółcześnienia, chociaż z mojego punktu widzenia akurat "Tosca" niespecjalnie się do tego nadaje, gdyż wyraźne odniesienia do Napoleona Bonaparte i bitwy pod Marengo brzmią wówczas zupełnie nie na miejscu.

Niemniej jednak Waldemar Zawodziński i Janina Niesobska postanowili swoją realizację przenieść w czasie i wyposażyć w atrybuty tak dobrze nam znane z życia codziennego. Tosca jest zatem zmuszona do obejrzenia sceny tortur Cavaradossiego w postaci nagrania z kamer na ekranie telewizyjnym, a Scarpia i Toska są fotografowani za pomocą telefonu komórkowego. We wszystkich trzech aktach głównym elementem scenografii jest ceglany mur, który wyposażony we freski i krzyż imituje kościół, następnie po wprowadzeniu tronu i stołu bilardowego staje się pałacem Farnese, a na koniec przez wstawienie kraty - zamkiem św. Anioła.

Współczesne kostiumy Marii Balcerek podkreślały wizję reżyserską, ale bez żadnych awangardowych elementów. Wśród inscenizacyjnych pomysłów wyróżniał się chłopiec w białym garniturze śpiewający na początku III aktu pieśń o nieodwzajemnionej miłości i wyciągający w stronę żołnierzy rękę z jabłkiem, po czym jego miejsce zajmuje dowódca wojsk, który wchodzi na scenę gryząc to samo jabłko. Podobnie samobójcza śmierć Toski została ukazana za pomocą poetyckiego gestu (Toska wbiega po schodach i znika za kulisami, po czym na scenę spada szal, w który była ubrana w III akcie).

Monika Cichocka w roli Toski spełniła oczekiwania wokalne widzów, ale niestety zupełnie nie odpowiadała mi jej bardzo przerysowana gra aktorska. Toska w jej interpretacji jest dziewczyną, która nie ma w sobie elegancji, a wszystkie targające nią emocje pokazane zostały jak na dłoni za pomocą ogromnych gestów, przez co Toska stała się w pewnym momencie postacią bardziej komiczną niż tragiczną. Wręcz nieswojo czułam się, gdy Toska wciąż rozwierała nogi i podnosiła spódnicę chcąc zwabić do siebie Scarpię, by zadać ostateczny cios nożem.

Lepiej moim zdaniem wypadł Sylwester Kostecki w roli malarza Cavaradossiego (tą rolą debiutował w sezonie 1987/88 z ogromnym sukcesem). Nie jestem fanką barwy głosu Kosteckiego, natomiast zaimponował mi warsztatem wokalnym i wdzięczną grą aktorską. Ponownie prym wiódł jednak Adam Szerszeń, który stworzył cudownie odpychającą, lubieżną, pozbawioną kręgosłupa moralnego postać Scarpii, "przed którym drżał cały Rzym".

Rolę Toski przygotowały również Anna Wiśniewska-Schoppa i Ewa Vesin, Cavaradossiego Tomasz Kuk i Dominik Sutowicz, a w roli Scarpii zobaczyć można także Aleksandra Teligę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji