Artykuły

Proszę rzucać pomidorami

- Chciałbym, żeby opera była miejscem sztuki żywej, korespondującej z estetyką naszych czasów. Żeby dzieła mistrzów zostały przefiltrowane przez osobowości artystów - mówi Mariusz Treliński [na zdjęciu], reżyser, dyrektor artystyczny Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie.

Jacek Marczyński: Kiedy rozpocznie się rewolucja w teatrze? Mariusz Treliński: Wydaje mi się, że lepszym słowem jest ewolucja. Zależy mi przede wszystkim na rozszerzeniu repertuaru o utwory kompozytorów, których tu nie grano od dawna albo wcale, jak Wagner, Gluck, Szostakowicz, także Mozart. Chcemy proponować rzeczy istotne, odważne, a nie schlebiać gustom i modom. Opera Narodowa ma obowiązek stawiać na jakość, wyrafinowanie, elitarność, na kulturę wysoką niemożliwą gdzie indziej. J.M.: Przez ostatnie tygodnie opowiadano w Warszawie, że na początek skreślił pan z repertuaru wiele starych inscenizacji, nie swoich oczywiście. - Staraliśmy się wybrać rzeczy najbardziej wartościowe, ale i te cieszące się popularnością. Odrzuciliśmy te, które na tym etapie okazały się mniej ważne, nie oszczędzając również moich spektakli.

Nie będzie zatem w Operze Narodowej autorskiego teatru Mariusza Trelińskiego?

Będzie autorski teatr wielu indywidualności, których spotkanie doprowadzi do równowagi elementów w tak skomplikowanej materii jak teatr muzyczny. Tadeusz Kantor, współpracując przed laty z Kazimierzem Kordem, napisał: "W tej całej celebracji kanonów i konwencji operowych zapomniało się, że opera jest również teatrem". I dalej: "Męczy mnie problem tak zwanej służebności różnych składników teatru: tekstu, aktora, dźwięku, ruchu, kostiumu, formy plastycznej, światła... Czasami wyobrażam sobie, że zamiast niego pojawia się inny: "spotkanie"". Moją obsesją jest suma, synteza; opera rozumiana jako całość, w której poszczególne elementy dopełniają się, tworzą nową jakość. Będę starał się o równowagę wszystkich jej składników.

Nawet wówczas, gdy po stronie muzycznej jest tak silna indywidualność jak Kazimierz Kord?

W trakcie realizacji "Damy pikowej" zobaczyłem, jak bardzo muzyk może być zaangażowany w teatralną stronę przedstawienia. Nasze dyrektorskie trio ma jasne kompetencje: Kazimierz Kord jest od tego,co słychać, ja od tego, co widać, a świetny menedżer, dyrektor Sławomir Pietras ma zadbać, by to wszystko się wydarzyło.

Ale wśród innych inscenizatorów może pan wybrać myślących podobnie jak pan.

Szukam ludzi różnych, których łączy wspólna cecha: traktują operę serio. Chcę, żeby muzyka, nie tracąc nic ze swojej wartości, miała również sens i kształt wizualny.

Dlatego "Czarodziejski flet" zrealizuje największy malarz operowej sceny Achim Freyer. "Wozzecka" wystawi Krzysztof Warlikowski, który w operze szuka dotknięcia współczesności. Mistycyzujący Leszek Mądzik wraz z Łukaszem Kosem przygotuje spektakl z pieśniami Janačka i Mykietyna. Chciałbym, żeby opera była miejscem sztuki żywej, korespondującej z estetyką naszych czasów. Żeby dzieła mistrzów zostały przefiltrowane przez osobowości artystów.

Publiczność przychodząca do Opery Narodowej jest jednak dość konserwatywna i przyzwyczajona do wystawnych widowisk.

Wierzę w publiczność. Nigdzie nie jest powiedziane, że sztuka ambitna nie może być efektowna, że poszukiwanie nowych form wyrazu ma w pogardzie widza. W operze musi być miejsce na eksperyment,na poszukiwanie, może także na skandal. Dlatego na scenie kameralnej tworzymy cykl "Terytoria".

Program na pierwszy sezon jest zatem odbiciem pana osobistych planów czy kompromisem z realiami życia?

Jest najlepszym z możliwych wariantów w finansowo nie najlepszym dla nas momencie. Paradoksalnie okazuje się, że wielkie gwiazdy chcą do nas przyjechać nie w celach komercyjnych, tylko robią gest wobec nowego dla nich miejsca. Dzięki temu można było zaprosić Placida Domingo, który zaśpiewa w "Walkirii", oraz Marca Minkowskiego, który w lutym poprowadzi koncertowe wykonanie "Romea i Julii" Berlioza. W następnym sezonie Valery Giergiev zrealizuje "Lady Makbet mceńskiego powiatu" Szostakowicza, Keith Warner wyreżyseruje "Tristana i Izoldę" Wagnera. Dopiero się rozpędzamy, ale i tak wydaje się, że przygotowaliśmy poważną propozycję na pierwszy sezon.

Zwłaszcza że udało się ustalić plan spektakli na wszystkie miesiące.

To była rzecz podstawowa. Wcześniej traciliśmy przez to widzów, którzy nie mogli zarezerwować biletu z wyprzedzeniem, tak jak na świecie. To także uspokoiło atmosferę w zespołach, bo każdy wie, cogo czeka. Długofalowe planowanie jest też niezbędne we współpracy z innymi teatrami. Naszym partnerem jest już Opera w Waszyngtonie, na początek zrobimy wspólnie "Cyganerię". Nawiązaliśmy kontakt z Operą we Frankfurcie. Postawiono tam na ambitny repertuar, ciekawe inscenizacje, wysoki poziom muzyczny i współczesnych kompozytorów. To może być dla nas drogowskaz. Z Frankfurtu przyjeżdża inscenizacja "Curlew River" Brittena.

Starczy na te zamierzenia pieniędzy?

Dyrektor Pietras twierdzi, że plany są realne. Rozpoczął wewnętrzną restrukturyzację, co pozwoli zmniejszyć szereg kosztów. Intensywnie zaczął działać wśród sponsorów. Choć nie ukrywamy, że teatr ma dość skomplikowaną zaszłość finansową.

Może pan obiecać widzom, że to, co dziś zapowiadacie, rzeczywiście się wydarzy?

Tak. Z całą energią próbujemy stworzyć nową jakość, wierząc, że porwie ona publiczność. Ważne jest to, by nasze starania wywołały oddźwięk. Dlatego proszę o nas mówić, proszę nas oceniać, rzucać pomidorami, ale przychodzić do teatru.

* * *

Rok 10 premier

151 spektakli i koncertów odbędzie się w Operze Narodowej w sezonie 2005/2006, który rozpoczyna się w niedzielę [25 września] "Halką" Moniuszki, a zakończy się 30 czerwca "Cyganerią" Pucciniego. Na dużej scenie odbędą się cztery premiery operowe i dwie baletowe: "Andrea Chenier" Giordano (15 października reżyser Mariusz Treliński, dyrygent Grzegorz Nowak), "Wozzeck" Berga (5 stycznia Krzysztof Warlikowski, Jacek Kaspszyk), "Cyganeria" Pucciniego (24 marca Mariusz Treliński, Grzegorz Nowak), "Czarodziejski flet" Mozarta (Achim Freyer, Kazimierz Kord) oraz "Spartakus" Chaczaturiana (17 listopada choreograf Emil Wesołowski, dyrygent Paweł Przytocki) i wieczór baletów Jiřiego Kyliana. Na scenie kameralnej zaplanowano "Terytoria" prezentacje utworów XX-wiecznych oraz najnowsze z czterema premierami: "Rzeka krzyczących ptaków" Brittena (5 listopada reżyser Axel Weidenauer, dyrygent Wojciech Michniewski) "Zapiski tego, który zniknął" Janačka oraz "Sonety Szekspira" Mykietyna (21 stycznia reżyser Łukasz Kos, scenograf Leszek Mądzik), "Alpha Kryonia Xe" Aleksandry Gryki oraz "Fedra" Dobromiły Jaskot (7 kwietnia reżyser Aleksandra Konieczna, choreograf Jacek Przybyłowicz, dyrygent Wojciech Michniewski) oraz "Zagłada domu Usherów" Glassa (25 czerwca Krzysztof Warlikowski, Łukasz Borowicz).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji