Artykuły

Interesujący sposób patrzenia na świat

- Najlepszą sytuację finansową mają Niemcy. Zszokowała mnie informacja, że budżet tamtejszej telewizji i radiofonii wynosi 5 mld euro rocznie, a Polski... pół miliarda złotych. To mówi wszystko. My mamy świetnych pisarzy i fantastycznych aktorów. Kochamy ich, a oni nas. I jeszcze mamy niezmierzone pokłady entuzjazmu - mówi Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia w rozmowie z Małgorzatą Piwowar z Rzeczpospolitej.

Jaka jest dziś kondycja Teatru Polskiego Radia?

Janusz Kukuła: Sytuacja jest stabilna i precyzyjnie realizujemy wszystkie plany. Mamy przygotowany repertuar do końca roku. Wiemy kto, co i za ile. Zrealizowaliśmy już 60 słuchowisk, do końca grudnia powstanie jeszcze 48. Dokładnie tyle co w ubiegłym roku. Dzięki przychylności Pierwszego Programu PR pasma słuchowisk zostały utrzymane. Została jedynie zmieniona godzina emisji - w mojej opinii - na lepszą. A więc w przeszłość patrzymy z dumą, w przyszłość z nadzieją.

Czy to znaczy; że ominął was kryzys ekonomiczny?

- Kryzys nie mija, ale radzimy sobie dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Audiowizualnego. To nowy sposób finansowania produkcji słuchowisk. Uważam, że jest to system skuteczny i nowatorski.

Wygląda na to, że jest pan władcą wyspy szczęśliwej... Nie dotyka pana problem słupków słuchalności?

- Ostatnie badanie słuchalności mówi o 500 tysiącach słuchaczy, poprzednie wyniki informowały o trzystutysięcznym audytorium każdego słuchowiska. Ten duży wzrost nas bardzo cieszy, mówi bowiem o rosnącym zainteresowaniu sztuką radiową. Staramy się to zainteresowanie pogłębić, opowiadając historie, które bawią, uczą i skłaniają do refleksji.

Jaka grupa słuchaczy jest najliczniejsza?

- Nie faworyzujemy żadnej grupy. Nie wiem, jak moglibyśmy je definiować. Szanujemy przyzwyczajenia naszych odbiorców. W radiu sprawdzają się opowieści niezbyt skomplikowane formalnie. Muszą być opowiadane precyzyjnie i posiadać jasne przesianie. Nie można mnożyć postaci ani sytuacji. Nadmierne komplikowanie odbiera 45-minutowej formie czytelność. Dla mnie wzorcowym przykładem umiejętności kreacyjnej rozmowy ze słuchaczami jest twórczość Andrzeja Mularczyka. W teatrze radiowym brakuje mi dziś jedynie eksperymentu formalnego, który kiedyś był obecny w sztuce radiowej. Ale z drugiej strony, kiedy przyglądam się radiowej twórczości w Europie widzę, że tam jest podobnie.

Wśród zaplanowanych do realizacji słuchowisk są tak odważne propozycje, jak: "Ptaki" Arystofanesa, "Beniowski" Słowackiego. To trochę literatura z innego świata...

- Mamy jeden świat, ale jestem bardzo przywiązany do tradycji. Zależy mi, żeby pojawiały się tytuły należące do kanonu kultury, lecz nowocześnie zrealizowane. Choć trzeba przyznać, że lektura tych utworów nawet w komfortowych domowych warunkach nie jest łatwa. Często towarzyszy jej zdziwienie: jak aktualnie brzmią te utwory w XXI wieku. Często z pomocą przychodzi nam też technika pokazująca inny wymiar naszych możliwości ekspresji - np. wykorzystywanie technologii dźwięku przestrzennego.

Co jest sukcesem minionego roku?

- Nie zdarzyło się, żeby wartościowy projekt nie został zrealizowany I mam nadzieję, że tak się nie zdarzy. Powodem do satysfakcji jest także różnorodność realizowanych utworów - od klasyki, utworów staropolskich - po współczesne. Gdyby prześledzić roczną produkcję, okazałoby się, że to bardzo interesujący zapis naszej świadomości, naszego sposobu patrzenia na świat, bardzo dużo mówiący o społeczeństwie. Cieszy mnie też zainteresowanie naukowców naszą pracą. Na Uniwersytecie Łódzkim pani profesor Elżbieta Pleszkun-Olejniczakowa prowadzi zakład zajmujący się sztuką radiową - młodzi ludzie piszą prace magisterskie, doktoraty, uczą się, słuchają, często przyjeżdżają do nas. Wnikliwe recenzje przesyłają nam słuchacze. Dostajemy wiele dowodów uznania. To budujące, bo pokazuje, że nie działamy w próżni. Jestem też dumny ze sposobu, w jaki uczciliśmy Rok Korczakowski. Chyba jako jedyni w Polsce przedstawiliśmy utwory specjalnie realizowane z tej okazji. I robiliśmy to konsekwentnie przez cały rok.

Teatr PR wciąż jest terenem międzypokoleniowych spotkań twórców. Dla młodych artystów to często miejsce uczenia się nowych umiejętności warsztatowych - aktorskich, reżyserskich. Ciągłe działa magia tego miejsca. Przychodzą tu w poszukiwaniu nowych emocji i wyzwań zawodowych. Sprawdzają, czy radio jest rzeczywiście takim wyjątkowym miejscem.

Co jest już zamkniętą kartą Teatru Polskiego Radia?

- Nie ma zamkniętych kart. Jest przenikanie historii i teraźniejszości. Żałuję tylko, że dziś nie stać nas na wielkie produkcje "na żywo", takie jak "Wesele", "Pan Tadeusz", "Warszawianka". To widowiska (i słuchowiska jednocześnie) wymagające wielomiesięcznych przygotowań i specjalnych, niemałych budżetów. Moim marzeniem jest realizacja "Dwóch teatrów" Szaniawskiego. Co roku podejmuję próbę wystawienia tego dramatu, który chciałbym pokazać w studiu radiowym im. Lutosławskiego. Wciąż mam nadzieję, że w końcu mi się uda.

Dlaczego stacje komercyjne nie produkują słuchowisk?

- Nie wiem, bo skąd miałbym wiedzieć? To nie mój problem. Sądzę jedynie, że komercyjne polskie radiofonie skupiają się przede wszystkim na muzyce, podobnie jak inne tego typu stacje nie tylko u nas. Do ludzi mówią krótko i szybko. A słuchowisko wprawdzie jest żywiołem, ale artystycznym, a nie - realizacyjnym. Wymaga przygotowań, szczególnych kompetencji. To elita elit. O słuchowiska dbają nadawcy publiczni. Podobnie jest w Europie.

Jak wygląda sytuacja Teatru Polskiego Radia w Polsce na tle europejskich radiofonii?

- Radiofonie: włoska, niemiecka, rosyjska, brytyjska, szwedzka - są fenomenalne. Na ich tle wypadamy jednak bardzo dobrze. Na najważniejszych festiwalach zawsze jesteśmy w czołówce. Mamy w dorobku najważniejsze nagrody - i Prix Italia, i Prix Europa. Teraz pojawił się jeszcze festiwal w Chorwacji, do którego zgłaszane są słuchowiska, które w nowy, często nowatorski sposób, interpretują dawną literaturę. I tam również jesteśmy obecni.

Świat sztuki radiowej żyje, jest dynamiczny, powstają nowe świetne utwory. Na festiwalu Dwa Teatry rok temu prezentowaliśmy dokonania BBC, a w tym roku przedstawimy trzy znakomicie zrealizowane propozycje rosyjskie - Turgieniewa, Czechowa i Wyrypajewa.

Czy budżety jakie mają do dyspozycji zagraniczne publiczne radiofonie są porównywalne z polskimi?

- Ależ skąd. Najlepszą sytuację finansową mają Niemcy. Zszokowała mnie informacja, że budżet tamtejszej telewizji i radiofonii wynosi 5 mld euro rocznie, a Polski... pół miliarda złotych. To mówi wszystko. My mamy świetnych pisarzy i fantastycznych aktorów. Kochamy ich, a oni nas. I jeszcze mamy niezmierzone pokłady entuzjazmu.

Jeśli zaryzykuję stwierdzenie, że Teatr PR jest najbardziej konserwatywną instytucją kultury, to będzie dla pana komplement, czy opinia, która panu nie pochlebia?

- Dużo pani ryzykuje tym pytaniem. Już mówiłem, że cenimy dorobek przeszłości, ale na tradycji budujemy nowatorskie rozwiązania. Staramy się rozwijać wyobraźnię naszych słuchaczy. To jest "teatr wyobraźni", a przecież wyobraźnia jest bezcenną wartością dla człowieka. To na niej opiera się świat uczuć i myśli.? To nie m

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji