Artykuły

Zielona Góra. Leony rozdane w Lubuskim

Oto Teatr Lubuski może się udać na zasłużone wakacje. Sezon podsumowany, Leony wręczone. W tym roku ze statuetkami w dłoniach triumfowali Ernest Nita i Hanna Klepacka. Tę drugą nagrodził też prezydent Janusz Kubicki. - Bardzo dziękuję za gratulacje od gospodarza miasta, "potencjalnego widza" naszego teatru, bo nigdy go wśród widzów nie widziałam - oznajmiła aktorka.

Deszcz nagród spadł w niedzielny wieczór w murach Teatru Lubuskiego. Leony, tradycyjne nagrody miejscowej sceny, zostały przyznane, wręczone, a nawet... rozbite w drobny mak. Taki los spotkał statuetkę, która w tym roku trafiła w ręce Hanny Klepackiej [na zdjęciu]. Polała się krew, bo przecięte szkło do tępych nie należało... Wyjaśnijmy: nie to, żeby aktorka zdemolowała nagrodę z czystą premedytacją, na miarę furii, jaką pokazała w "Medei". Statuetka po prostu... wyślizgnęła jej się z rąk i złamała się w pół. - Oby na szczęście - komentował dyrektor Robert Czechowski.

Klepacką, którą po minionym sezonie będziemy pamiętać szczególnie za kapitalne kreacje Tytanii w "Śnie nocy letniej" czy Wdowy w "Trash story", wyróżnił też prezydent Janusz Kubicki. Ustami jednej z urzędniczek wydziału sportu, kultury i turystyki przekazał swoje gratulacje. - Za jej nieszablonową grę aktorską i miłość do długich spacerów - odczytała list od głowy miasta Teresa Pawlak. Sama laureatka nie kryła zaskoczenia, o czym nie zawahała się powiedzieć ze sceny. - Bardzo dziękuję za docenienie mojej gry aktorskiej przez prezydenta, potencjalnego widza naszego teatru. Nie widziałam go nigdy wśród widowni. Niezupełnie wiem, gdzie miał okazję podpatrzyć moją grę aktorską, może podczas tych długich spacerów? - zastanawiała się Klepacka.

Statuetka Leona powędrowała z kolei do Ernesta Nity, którego widzowie docenili za świetne role w "Chorym z urojenia" (Kleant), "Trash story" (Brat) i "Zemście" (Rejent, kapitan Henryk Sosna). Największym hitem wśród spektakli widzowie okrzyknęli musical "Siostrunie". Swoje nagrody przyznali też dziennikarze. Za najlepszą aktorkę uznali Joannę Koc, aktora Janusza Młyńskiego, a najciekawszym spektaklem nazwali "Chorego z urojenia". Nie zabrakło wyróżnień dyrektora Roberta Czechowskiego, który w tym roku szczególnie docenił Annę Habę i Łukasza Kucharzewskiego.

Sezon pełen pracy

Miniony sezon podsumowuje krótko: pracowity. Widzom upłynął pod znakiem "szlachetnego eklektyzmu", jak na miasto monoteatralne przystało. Obejrzeli zarówno wesołe, tętniące humorem "Siostrunie", jak i eksperymentalne "Trash story". - Każdy dyrektor staje przed dylematem: grać komedie i dawać ludziom rozrywkę, a potem nie martwić się o pieniądze? A może iść w teatr ambitny i eksperymentalny, ale kompletnie nierentowny? Ja staram się wyważyć różne wersje, proponując zarówno zabawne musicale czy klasykę, jak i poruszać trudne tematy. Nie zapomnieliśmy o klasyce, której w minionym sezonie było sporo. A do wszystkiego podchodzimy z dystansem, bo to jedyny oręż w walce z absurdem świata - mówi Czechowski.

Teatr Polska: jedziemy w świat!

Jednym z sukcesów jest przystąpienie do projektu Teatr Polska, programu, który z założenia ma promować kulturę w miejscach, w których dostęp do niej jest utrudniony. Do udziału w przedsięwzięciu zakwalifikowało się tylko szesnaście teatrów z całej Polski, choć chęć wyraziło 77. Zielonogórscy aktorzy odwiedzą mniejsze miasta ze spektaklem "Trash story". Zagrają w Międzyrzeczu, Żarach, Krośnie Odrzańskim, Nowej Soli, Lubsku, Lesznie i Suwałkach. Dlaczego wybór padł właśnie na tę kontrowersyjną propozycję? Przypomnijmy, że "Trash story" opowiada niezupełnie łatwą historię dawnych i obecnych mieszkańców Zielonej Góry. - Ostatnio coraz lepiej widać zainteresowanie władz historycznym przekazem w teatrze. To już nie dokument, a właśnie teatralna scena ma nieść wartość edukacyjną - przekonuje Michał Pabian, asystent dyrektora. Spektakl zdobył nagrodę na festiwalu "Rzeczywistość przedstawiona" w Zabrzu za "wizję inscenizacyjną". W teatralnym objeździe pomogą Instytut Teatralny i Ministerstwo Kultury. Na ten cel wyłożą 111 tys. zł.

Czechowski chwali się też recenzjami. Z dumą prezentuje artykuł z "Polityki", w którym Aneta Kyzioł umieszcza zielonogórską scenę pośród ośmiu najciekawszych na teatralnej mapie. Jako inne warte uwagi ośrodki recenzentka wskazuje m.in. te w Bydgoszczy, Wałbrzychu, Koszalinie czy Kielcach. Pisze: "Zmieniają się też kierunki aktorskich migracji. Jeszcze niedawno kierunek był jeden: z prowincji do Warszawy. Teraz sprawy się skomplikowały". - I coś w tym jest - komentuje Czechowski. - Z radością mogę powiedzieć, że nasi świetni młodzi aktorzy, Przemek Kosiński i Dawid Rafalski, po różnych przygodach w stolicy, powracają na naszą scenę. Chcą grać tutaj. Już nie jako gościnnych, ale etatowych aktorów zobaczymy ich na scenie we wrześniu - zapowiada.

Strachy z braci Grimm

Na koniec widzowie obejrzeli spektakl "Jan i Małgorzata", czyli rzecz o współczesnych problemach 30-latków, inspirowaną baśnią braci Grimm "Jaś i Małgosia". - Opowiada o naszych lękach, związanych z baśniami z dzieciństwa. Będzie więc o strachu przed osieroceniem, brakiem środków do życia, złej matce - opowiada Mochał Pabian, współautor tekstu "Jana i Małgorzaty". Na scenie nie zobaczymy więc lasu i "z piernika chaty", tylko... poczekalnię Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Spektakl wejdzie na stałe do repertuaru w przyszłym sezonie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji