Artykuły

Zagraj z Schulzem

To przedstawienie przenika atmosfera opowiadań pisarza z Drohobycza. Nie jest tak malarskie jak film Hasa, ale nie brak w nim poetyckich metafor, fantastycznych wizji i sennych obrazów.

Play - Schulz. Sanatorium Pod Klepsydrą nie jest zwyczajnym przeniesieniem na scenę opowiadań Schulza. To raczej osobiste odczytanie tej niezwykłej prozy, próba połączenia ze sobą różnych wątków w zwartą całość i stworzenie całkiem nowej opowieści.

Spektakl zaczyna się nietypowo - widzowie czekają, aż będą mogli wejść z głównym bohaterem do wnętrza przedziału kolejowego. Od tego momentu rozpoczyna się podróż. Jednak zanim trafimy na miejsce, musimy pokonać kilka przeszkód i uzbroić się w cierpliwość.

Sanatorium tonie w bieli. Wszystko jest tam wręcz nierealne - personel, pacjenci i przestrzeń wydają się być wytworami uśpionego umysłu. Układ pomieszczeń wciąż się zmienia. Spod wykrochmalonego fartucha pielęgniarki wyziera czarna bielizna. Pokój ojca staje się to sklepem, parkiem lub ulicą Krokodyli. Paradują w nim kokoty, służba i dziwaczne manekiny, jakby wyjęte z pracowni Hansa Bellmera. Zwyczajna z pozoru wizyta w sanatorium zamienia się w podróż w najdalsze zakamarki wyobraźni, w powrót do czasów dzieciństwa.

Aby przenieść na scenę niezwykłość schulzowskiego świata, twórcy przedstawienia musieli poszukać odpowiednich środków. Skupili się więc głównie na atmosferze opowiadań, nie zaś na dokładnym odwzorowywaniu miejsc. Postawili na umowność. Scenę przecinają pasy białych firan. Można je przesunąć, dowolnie dzieląc lub powiększając przestrzeń. Służą także jako ekrany, na których pojawiają się obrazy. To niezwykle proste rozwiązanie pozwoliło na płynne przenikanie się scen, miejsc i zdarzeń. Bez skomplikowanych zmian dekoracji przenosimy się wraz z bohaterami w czasie i przestrzeni.

"Play - Schulz" to pierwsza wieloobsadowa realizacja Teatru bez Sceny. Pojawia się tu aż dziewięciu aktorów. Prym wiedzie Jerzy Głybin jako Ojciec. Aktor wydobył z postaci całą jej kolorystykę i złożoność, dzięki czemu Ojciec stał się niemal najważniejszym bohaterem tej opowieści. Nieźle wypadł także Andrzej Dopierała jako Józef N. - zagubiony w labiryncie życia człowiek, który nieustannie wpada w pułapki własnej pamięci.

Na drugim biegunie znalazły się natomiast postaci Bianki i Poldy - młode aktorki nie poradziły sobie ze swoimi rolami, pozostały sztuczne i pomimo starań nieprzekonujące. Być może to efekt tremy lub nieobycia ze sceną.

Jednak "Sanatorium Pod Klepsydrą" to ciekawa teatralna propozycja, która jest także rodzajem intelektualnej gry z publicznością. Rozszyfrowanie aluzji i wątków to prawdziwa gratka dla miłośników Schulza. Dla innych - kawał niezłego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji