Artykuły

Route 66 zamiast świętego Renu, czyli Castorf robi Wagnera

W Bayreuth trwa jubileuszowy festiwal muzyki Richarda Wagnera. Reżyserię największego dzieła niemieckiego kompozytora - "Pierścienia Nibelunga" - powierzono Frankowi Castorfowi. Spodziewane kontrowersje już są. Castorf dostał po głowie nawet za to, że nie zna się na łupkach - pisze jś w Gazecie Wyborczej.

Tegoroczny festiwal w Bayreuth jest szczególny. Nie chodzi nawet o to, że na premiery przychodzą kanclerz Angela Merkel, prezydent Joachim Gauck i pierwszy garnitur niemieckiej polityki - to nic nowego. W tym roku przypada jednak 200. rocznica urodzin Richarda Wagnera oraz 130. rocznica jego śmierci. Historia festiwalu wagnerowskiego sięga 1876 r., gdy w Bayreuth otwarto teatr operowy zaprojektowany specjalnie na potrzeby dramatów muzycznych Wagnera. Jego otwarcie uświetniła inscenizacja "Złota Renu", pierwsza część czteroczęściowego cyklu "Pierścień Nibelunga". To właśnie jego nowa interpretacja, wystawiona przez Franka Castorfa w zeszłym tygodniu, wywołała komentarze nie tylko w Niemczech.

Muzycznie dwie pierwsze części tetralogii uznano za sukces -zwłaszcza debiut dyrygenta Kiriłła Petrenki w Bayreuth był udany. Nawet w upale festiwalowa orkiestra zdaniem recenzentów brzmiała "wspaniale", organicznie i selektywnie. Jednak na ustach wszystkich jest Castorf i jego pomysły na uwspółcześnienie Wagnera.

Wotan - naftowy mafioso

62-letni dyrektor berlińskiej Volksbühne umieścił akcję dramatu nie nad najdłuższą niemiecką rzeką, lecz w motelu i na stacji benzynowej przy legendarnej amerykańskiej autostradzie Route 66. Wotan i inni bogowie z germańskiej mitologii są u Castorfa gangsterami i alfonsami, rzeczne nimfy ukazano jako prostytutki. Z kolei akcję drugiej części cyklu "Walkirii" umieszczono w również pachnącej ropą scenerii Baku, stolicy Azerbejdżanu.

Reżyser kazał biegać filmowcom z kamerą za postaciami. Na ekranie zawieszonym nad sceną widać nie tylko zbliżenia ich twarzy, ale także to, co dzieje się wewnątrz motelu. Niektórzy widzowie narzekają, że ekran rozprasza uwagę, a Castorf nawet ważne momenty opery przytłacza politycznym przesłaniem - jak wtedy, gdy w tle dialogu Wotana z Fricką o przyszłości Zygmunta (akt II "Walkirii") wyświetla na ekranie pracę robotników przy wydobyciu ropy.

Krytycy zwracają uwagę na to, że sposób nadania wymiaru politycznego dramatowi Wagnera to trochę strzał kulą w płot. Castorf twierdzi, że we współczesnym świecie odpowiednikiem złota Renu jest ropa naftowa,że wokół niej kręci się świat. Jednak to, że Amerykanie na wielką skalę wydobywają gaz łupkowy,już chyba reżyserowi umknęło. Jeśli USA uniezależnią się od dostaw ropy z krajów arabskich, zmieni to sytuację geopolityczną nie tylko tego regionu. Stany mniej chętnie będą interweniować militarnie w krajach roponośnych, mniej do powiedzenia będzie miała organizacja OPEC kontrolująca ceny surowca, a jeśli gaz łupkowy będzie też wydobywany w Europie, to wpływy Rosji na Starym Kontynencie zmaleją... Dlatego Judy Dempsey z europejskiego oddziału fundacji Carnegie radzi Castorfowi albo odświeżyć informacje o rynku energii w USA, albo jednak trzymać się złota.

"Pielęgnuję zdrową ignorancję"

Organizatorzy festiwalu w Bayreuth długo poszukiwali reżysera, który podejmie się realizacji tetralogii w jubileuszowym roku Wagnera. Wielu odmówiło, np. filmowiec Wim Wenders. Ostatecznie propozycję Evy i Kathariny Wagner, prawnuczek Richarda, przyjął Castorf. Zrazu chciał on skrócić i zmienić libretto "Pierścienia Nibelunga", wstawić do niego fragmenty innych dzieł. Poskutkowały jednak protesty Petrenki (Rosjanin dyrygujący w Bayreuth to też nieczęsta sprawa) i Wagnerówien. Castorf zrewanżował się opinią, że w Bayreuth czuje się jak za dawnych czasów w Niemczech Wschodnich, gdzie w państwowych teatrach każdy jest potencjalnym wrogiem i nie ufa się ludziom z zewnątrz. Krążyły plotki, że jeśli spektakle Castorfa okażą się porażką, to kontrakty Evy i Kathariny Wagner (ta ostatnia kilka lat temu pokazała w Bayreuth odważną inscenizację "Śpiewaków norymberskich"; została wtedy wybuczana) mogą nie zostać przedłużone.

W wywiadzie dla "Deutsche Welle" reżyser tłumaczył się ze swojej niechęci do opery (bo lubi mieć wolność przesuwania fabuły w czasie i zmieniania miejsc), opowiada, dlaczego nigdy nie był w Bayreuth: "Interesująca jest historia i normy społeczne festiwalu, warunki, a także ideologie, które mu towarzyszyły. Reszta to próżność, na którą zresztą nie jestem odporny". Castorf zawsze szuka świeżości, jak twierdzi, "pielęgnuje zdrową ignorancję". Dlatego nie oglądał ilustracji z premiery w 1876 r. w Bayreuth ani innych realizacji dzieł Wagnera, którego muzyki, jak się okazuje, "wcale tak bardzo nie lubi". Wolał zastanawiać się, jak pokazać miecz Notung czy mityczne drzewo Yggdrasil - jak można je pokazać dziś, gdy wyobraźnią sterują obrazy medialne. Pytany o to, czy spodziewa się niezadowolenia widzów, Castorf stwierdził, że ma nadzieję na spór. "Inaczej to nie byłoby tak ekscytujące".

Wszystkie części Wagnerowskiej tetralogii prezentuje na żywo Program 2 Polskiego Radia. W poniedziałek część trzecia -"Zygfryd", w środę "Zmierzch bogów".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji