Artykuły

Festiwal Szekspirowski minął półmetek. Raz idyllicznie, raz demonicznie

XVII Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Rozpoczęta w czwartek 17. edycja Festiwalu Szekspirowskiego przekroczyła półmetek. We wtorek jako ostatni spektakl zobaczymy "Każdy musi kiedyś umrzeć Porcelanko, czyli rzecz o Wojnie Trojańskiej" krakowskiego Teatru im. Słowackiego w reż. Agaty Dudy-Gracz, która odbierze nagrodę Złotego Yoricka za najlepszą szekspirowską inscenizację w minionym sezonie. Zakładam więc, że najlepsze jeszcze przed nami. A co za nami?

Za nami pełna wdzięku i lekkości inscenizacja "Jak wam się podoba" [na zdjęciu], którą przywiózł do Gdańska gruziński Kote Marjanishvili State Drama Theatre z Tbilisi. Spektakl, który zawojował publiczność zeszłorocznego festiwalu Globe to Globe w Londynie i który objeździł już pół Europy, spodobał się również trójmiejskiej widowni. Mnie również, bo taka dawka finezji i klasy wykonania zdarza się we współczesnym teatrze coraz rzadziej. Gruzini udowodnili, że biorąc na warsztat klasyczną komedię, dodając do niej nawias w postaci scen z życia aktorskiej trupy i kładąc nacisk na elementy bukoliczne, nadal można być wiernym duchowi pierwowzoru. To dziś naprawdę nieczęste.

Na drugim biegunie stylistycznym znajdziemy dwa inne odczytania Szekspira, zainspirowane krwawym i apokaliptycznym "Tytusem Andronikusem". Do Gdańska przywiozły je Narodowy Teatr Stary z Krakowa ("Anatomia Tytusa Fall of Rome" w reż. Wojtka Klemma) oraz polsko-niemiecka koprodukcja Teatru Polskiego z Wrocławia i Staatschauspiel w Dreźnie ("Titus Andronicus" w reż. Jana Klaty).

Spektakl z Krakowa uważam za zbyt przegadany i statyczny, który mimo dobrego aktorstwa i kilku udanych pomysłów inscenizacyjnych nie zostawił we mnie głębszego śladu. Natomiast Jan Klata - którego w Gdańsku pamiętamy ze znakomitej szekspirowskiej inscenizacji "H" na podstawie "Hamleta", wystawionej w opuszczonych halach gdańskiej stoczni - jak zwykle błysnął pomysłem. Decydując się na koprodukcję, postawił na dodatkowe znaczenie, wzbogacając antyczny dramat władzy o wątki współczesne, chwilami wyjątkowo zabawne, dotykające kwestii stereotypów i relacji polsko-niemieckich. Dwujęzyczność, odwołania do tragicznej historii obu narodów i współczesna estetyka, momentami świadomie brnąca w kicz i groteskę, w interpretacji Klaty znakomicie wpisują się w apokaliptyczną wizję świata zmierzającego w przepaść. Reżyser i jego wyśmienici aktorzy z obu teatrów przez 150 minut trzymają uwagę widzów na wodzy, prowadząc nas przez świat, w którym jedna zbrodnia pociąga za sobą kilka następnych. Mocna rzecz, pełna energii i napięcia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji