Artykuły

Opowieść o buncie w jego wymiarze metafizycznym

"Plastelina" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego Teatru Polskiego w Bydgoszczy na IV Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Monika Wirżajtys w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Mógł powstać interwencyjny reportaż z życia blokowiska, ale na szczęście Grzegorz Wiśniewski, reżyser najnowszej prapremiery w Teatrze Polskim, nie ma publicystycznych zapędów. "Plastelina", kolejny po "Rodzinie wampira" tekst Wasilija Sigariewa, wystawiony na scenie w Bydgoszczy poraża, ale swoim uniwersalizmem. To opowieść o buncie w jego wymiarze metafizycznym.

Maks (Piotr Ligienza), wkraczający w dorosłość chłopak z prowincjonalnego miasteczka, tracący swoją niewinność, podejmuje tak naprawdę tragiczną walkę. Żąda od rzeczywistości jakiegoś porządku, ale jest w sytuacji bez wyjścia. Pozostawiony samemu sobie, próbuje się odnaleźć między konformistyczną, postawą a obroną tego, co w każdym człowieku indywidualne. Mimo, że trawi go bezsilność, stara się żyć w świecie, który go na każdym kroku zawodzi. Odrzucony i upokarzany ucieka w chorobę, rozmawia z głosami, które wydają się podpowiadać rozwiązanie - szansę odzyskania wolności w postaci samobójczej śmierci. Właśnie tak najprawdopodobniej skończył jego kolega. Od pogrzebu i rytuału obmywania ciała rozpoczyna się spektakl. To w dużej mierze milczące celebrowanie w zacieśnionej przestrzeni, zamkniętej z trzech stron ścianami z kasetonów, wycisza widza i przygotowuje do uczestnictwa w czymś, w czym będzie obowiązywało inne poczucie czasu. I rzeczywiście, czas u Wiśniewskiego jest nienaturalnie rozciągnięty, do tego stopnia, że przeżycia Maksa czy jego przyjaciela Aleksa, tym bardziej stają się nie do zniesienia. Spowolniony rytm sprawia, że afirmacja buntu wobec biologicznego prawa - kto ma przewagę seksualną lub fizyczną jest wygranym - rozciąga się też na widzów. Chodzi tu również o nasze doświadczenie absurdu czy jałowości świata, o nasz bunt, nie tylko dorastających nastolatków, których poziom niezaspokojonych potrzeb osiągnął wymiar patologii.

Historia tragicznego, bo z góry skazanego na przegraną Maksa, rozgrywa się w neutralnej i ruchomej przestrzeni. Magdalena Gajewska wykorzystując konstrukcję złożoną z trzech ścian uniknęła ukonkretnienia miejsca, a tym samym ułatwiła reżyserowi możliwość wkomponowania elementów filmowych. Sceny są rozgrywane symultanicznie lub się przenikają. Przestrzeń okazuje się na tyle znacząca, że jakby współgra z aktorami. Otwierając się i zacieśniając oddaje ich stany emocjonalne i przy całym chaosie przeżyć wprowadza jasność i porządek. Podobnie jak Sigariew w wielokrotnie nagradzanej "Plastelinie" tworzy swoje postacie z niedopowiedzeń i niejednoznaczności, Grzegorz Wiśniewski unikając przegadania stara się pokazać to, co da się pokazać. Dzięki temu śledzi się każdy gest aktora, inaczej odczytuje się każde wypowiedziane słowo. Maks przecież niewiele mówi: "no..., tak..., niech się walą..." Aktorzy grają całym ciałem, tembrem głosu, nie wygłaszają odautorskich tez, nie pełnią funkcji tuby reżysera. To wiarygodne, wielowymiarowe postacie, zresztą bardzo dobrze zagrane, zwłaszcza przez studentów PWST w Krakowie - Piotra Ligienzę i Pawła Tomaszewskiego.

Tragiczne losy nastolatków stały się pretekstem do zadania pytania o sens sprzeciwu w ogóle. I choć wniosek nasuwa się smutny, na co wskazuje klamra przedstawienia, nie pozostaje nam nic innego niż tylko się zbuntować. W końcu żyjemy w świecie buntu.

4. Festiwal Prapremier. "Plastelina" Wasilija Sigariewa - spektakl Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy. Reż. Grzegorz Wiśniewski. Prapremiera polska - 30 września 2005.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji