Artykuły

Wspomnienia o Sławomirze Mrożku: "Był wielkim nieobecnym, zawsze gdzieś daleko"

Artyści są zgodni, że śmierć dramatopisarza Sławomira Mrożka to wielka strata dla kultury. Równocześnie jednak zaznaczają, że ostatnie lata jego życia nie były łatwe.

Kazimierz Kutz: Mrożek był oryginałem

Swoje spotkania z Mrożkiem w rozmowie z "Gazetą" wspomina reżyser Kazimierz Kutz:

Robiąc dla telewizji "Emigrantów" z Markiem Kondratem i Zbigniewem Zamachowskim, doceniłem jego diabelskie spojrzenie komediopisarza. To jest przeraźliwie smutna sztuka o nostalgii za dobrą Polską, o konflikcie inteligenta z plebejuszem. Nic w tym tekście nie zmieniłem. Zresztą Mrożek domagał się, żeby nie grzebać w tym, co napisał. Sporządził dla Jerzego Jarockiego listę warunków, które ten powinien spełnić, wystawiając jego sztukę.

Maciej Englert: Mrożek ciągle w podróży

Reżyser teatralny Maciej Englert opowiada "Gazecie" o Mrożku i wspólnych z nim podróżach po Prowansji:

Mrożek przyłączył się do światowej dyskusji o miejscu inteligencji w społeczeństwie, o jej nieumiejętności znalezienia się w czasach rewolucji. W gruncie rzeczy był ciągle w podróży, szukając świata innego od tego, z którego uciekł, czyli od PRL-u, od cenzury. Ale zachodnia Europa za każdym razem okazywała się inna od tej, do której się wybierał. Może dlatego wyjechał aż do Meksyku.

Andrzej Mleczko: Do rysunków miał stosunek ambiwalentny

O swoim spotkaniu z dramatopisarzem mówi też "Gazecie Wyborczej" rysownik Andrzej Mleczko: Mrożek miał do swych rysunków stosunek ambiwalentny, żeby nie powiedzieć - mocno lekceważący.

Parokrotnie odwiedził mnie w pracowni - zainteresowany moim stołem do pracy, ilością zgromadzonych tam narzędzi. Sam używał tylko pisaka i tzw. przebitkowej kartki. Poradziłem mu, żeby sięgnął po piórko, ale mnie na szczęście nie posłuchał. Mam około 30 jego oryginalnych rysunków, które publikował w "Szpilkach". Traktowano je w tej redakcji niedbale, leżały na półkach. Kto chciał, mógł je zabrać. Porozumieliśmy się z Mrożkiem jako dwie osobowości depresyjne: z tym że moja depresja była przy jego depresji drobna. Z pozycji pesymistycznych rozmawialiśmy o śmierci, o polskości, o tematach natury ogólnej. Jego duperele i plotkowanie, kto, z kim i dlaczego, nie interesowało".

Janusz Majewski: Łączyło nas upodobanie do absurdu

Autora wspomina też reżyser Janusz Majewski, który chodził z nim do tego samego liceum:

- W ostatniej klasie u nich był remont i mieli lekcje w naszych murach. Potem razem poszliśmy na architekturę, ale ona go znudziła i po pierwszym semestrze zrezygnował. Wcześniej zdawał do szkoły aktorskiej, jednak nie przyjęto go z powodu wady wymowy, miał jakieś problemy z gardłem. Łączyło nas upodobanie do absurdalnego humoru, który uprawialiśmy w gronie szkolnych kolegów.

Jacek Żakowski: Powrót mógł być jego największym rozczarowaniem

- Mrożek był legendą mojej młodości. Był wielki nieobecnym, zawsze był gdzieś daleko. Kiedyś wydawało mi się, że Mrożek opisywał absurdy PRL. Teraz wiem, że opisywał absurdy człowieczeństwa. To, co zobaczył w Polsce, miało charakter uniwersalny. Dzięki temu stał się pisarzem o światowym zasięgu - wspomina Jacek Żakowski. - Po 1989 roku zastanawiano się, gdzie jest Mrożek. Długo ociągał się z powrotem, chyba bał się tego, co zobaczy. Powrót mógł być największym rozczarowaniem jego życia - dodaje dziennikarz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji