Artykuły

Bez litości w dorosłość

"Plastelina" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

Wasilija Sigariewa, podobnie zresztą jak Olega Bogajewa, odkrył i powyciągał z zapadłych dziur rosyjskiej prowincji Nikołaj Kolada, autor dobrze znanych już w naszym kraju dramatów "Martwa królewna" i "Merylin Mongoł". Teatr Polski w Bydgoszczy ma szczęśliwą rękę do twórczości 27-letniego dramaturga urodzonego w Wierzchniej Sałdzie. Najpierw Paweł Szkotak na inaugurację pierwszej edycji Festiwalu Prapremier przygotował "Rodzinę wampira", która była kilkakrotnie nagradzana na przeglądach współczesnej dramaturgii i to nie tylko za znakomite role Teresy Kwiatkowskiej i Adama Łoniewskiego. Teraz Grzegorz Wiśniewski, reżyser nie mniej utalentowany, zrealizował po raz pierwszy w Polsce "Plastelinę", utwór zaskakujący konstrukcyjną precyzją i chłodem eliminującym resztki sentymentalizmu.

Sigariew w swoich dramatach, bardzo prostych i symetrycznych w konstrukcji, opowiada historie zainspirowane własnymi doświadczeniami - te zasługujące na to, by je zapisać i pokazać na scenie. Chce utrwalić - jak sam mówi - pamięć o bliskich ludziach "na całe lata, a możena wieki". W "Plastelinie" jego fatalistyczna wizja świata wpisuje się w dramat 14-letniego chłopca i społeczności, w której przyszło mu dojrzewać i wchodzić w dorosłość. Sigariew, jako mieszkaniec Niżniego Tagiłu, gdzie za Stalina zsyłano więźniów, doskonale zna niebezpieczeństwa współczesnej Rosji. - groźbę śmierci głodowej z powodu hańbiących zarobków, postępującą epidemię AIDS, sięgającą dna narkomanię. Jednak pomimo całego odrażającego brudu, czerni i zła, życie jest dla niego "rzeczą zdumiewającą i piękną". "Plastelina" to przede wszystkim pieśń o życiu, które jest chaosem i o uczuciach, ale nie tych romantycznych, czy pełnych uniesień. Raczej o tych niespełnionych, wynikających z potrzeby bliskości, zdeterminowanych przez wszelkie odmiany ludzkiej samotności. Przedstawienie Wiśniewskiego nadaje dramatowi Sigariewa język wyrazistej i oryginalnej propozycji teatralnej. Reżyser próbował w poetyce spektaklu, przede wszystkim dzięki znakomicie zakomponowanej przez Magdalenę Gajewską przestrzeni, odejść od czysto realistycznego charakteru dramatu. Rzeczywistość rosyjskich blokowisk - "chruszczowowców" - oddana scenograficznym skrótem i poetyckim symbolem, metaforyzuje banalną jednoznaczność opowiadanej historii. Powoduje, że brutalne i bolesne wchodzenie nastoletniego Maksa w dorosłość traci tendencyjność, zyskując na wieloznaczności. Świat, który Maks poznaje wraz ze swoim szkolnym kolegą Aleksem, jest nie tylko okrutny, ale też momentami absurdalno-groteskowy. Wiśniewski - niekiedy bez złudzeń i niedopowiedzeń - niemalże z dokumentalną precyzją odsłania najciemniejsze obszary codziennego życia w Rosji, psychologię mechanizmów społecznych opartych na wywieraniu presji, formowaniu jednostek na swój obraz i podobieństwo, podporządkowywaniu ich swoim normom i wartościom. Bydgoskim przedstawieniem reżyser "Prezydentek" i "Mewy" chce dociec przede wszystkim genezy zła, jego wulgarności, choroby i bezwzględności. Chce zapytać dlaczego dobro przegrywa, a nadzieja ma swój kres. Pragnie również dotrzeć do istoty człowieczeństwa, do światła, którego często sami nie dostrzegamy albo zabijamy w sobie. "Plastelina" to rzeczywistość pokazująca swoje groźne oblicze i weryfikująca spojrzenie młodych ludzi na to, co ich otacza, kształtuje i deprawuje emocjonalnie. To także ludzie, dla których próby zbliżenia się do drugiego człowieka kończą się upokorzeniem albo zdradą. Świat dorosłych jest u Sigariewa odpychający, ponury i odrażający. Wygrywają w nim silniejsi - nauczyciele zmuszający uczniów do uległości, przyjaciele zdolni do zdrady, dorośli bez skrupułów wprowadzający młodych ludzi w doświadczenie seksualnych wynaturzeń. Te wszystkie elementy doprowadzają głównego bohatera do zatraty indywidualności, wartości etycznych i samego siebie. Maks spada na samo. Zostaje zepchnięty na margines. Bez powodu, którego nawet nie szuka. Tak jak nie szuka obrońców, których i tak nie znajdzie.

Czuje się, że Sigariew ma doskonały słuch teatralny, niemalże absolutny. Jest w "Plastelinie" kilka ról będących materiałem na pełną, złożoną postać dla aktora, który z jednej strony poruszy w sobie i w widzach najgłębsze struny emocji, tak potrzebne w realistycznym portrecie psychologicznym, z drugiej nada swojemu bohaterowi wymiar ponad ten realizm wykraczający. Udało się to osiągnąć dwójce bardzo młodych studentów PWST w Krakowie. Piotr Ligienza w roli Maksa jest jak tresowane zwierzę zapędzone w róg, walczące o życie milczkiem i z determinacją. Równie interesującą postać tworzy Paweł Tomaszewski jako wrażliwy i delikatny Aleks. Zwraca uwagę w roli Kobiety na stadionie Ewa Jendrzejewska.

A jednak interesujący spektakl Wiśniewskiego nie jest pozbawiony pęknięć. Reżyser nie znalazł na przykład pomysłu na wiarygodne rozegranie całej sceny gwałtu. Od tego obrazu - jakby niepotrzebnie przeestetyzowanego i celebrowanego - przedstawienie traci swój pulsujący rytm, nastrój i napięcie. Może dlatego "Plastelina" nie pozostawia nas w dziwnym odrętwieniu. Pozostaje prostą i przejmującą - ale nie wstrząsającą - opowieścią o nas i naszej samotności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji