Artykuły

Kraków. Pożegnali Sławomira Mrożka

Prochy Sławomira Mrożka zostały 17 września złożone w krypcie Panteonu Narodowego w Krakowie. Jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich autorów zmarł 15 sierpnia w Nicei.

Czarno-biała fotografia przepasana kirem. Białe kwiaty. Na stoliku - księga kondolencyjna. Wartę honorową pełnią strażnicy miejscy. W krakowskim Barbakanie, gdzie wystawiono urnę z prochami pisarza, przed południem we wtorek ludzie tłoczą się z parasolkami.

O godz. 12.30 rusza kondukt żałobny. Karawan jest konny - czarny, ze złotymi zdobieniami. Tuż za nim jedzie w samochodzie wdowa po pisarzu, Meksykanka Susana Osorio-Mrożek (podczas uroczystości ani razu nie zabierze głosu). Dalej sunie w deszczu kilkaset, może nawet kilka tysięcy osób. Współpracownicy i przyjaciele pisarza, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, czytelnicy. Z Borzęcina - wsi między Brzeskiem a Tarnowem, gdzie przyszedł na świat 83 lata temu - przyjechała szkolna delegacja. Niezorientowani turyści przystają i przyglądają się milczącej kolumnie.

Mrożek zostaje pochowany w kościele św. św. Piotra i Pawła - jako pierwszy w nowym, trzecim Panteonie Narodowym (po Wawelu i Skałce). Krakowianie zostają przed bramą i oglądają pogrzeb na telebimie. Do środka wchodzą tylko wybrani. Uroczystość ma charakter religijny, prowadzi ją kardynał Stanisław Dziwisz. Zmarły zostaje odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

- Był może naszym Sokratesem - mówi podczas homilii dominikanin prof. Jan Andrzej Kłoczowski. - Sokrates kąsał swoich współczesnych, wydobywał ze złego spokoju, zmuszał do myślenia. Wielka sztuka przynosi oczyszczenie. Grecy nazywali to katharsis. Pamiętamy jego sztuki, jak wychodziliśmy z teatru rozbawieni, zamyśleni, ale także rozgoryczeni, bo prawda boli.

Jerzy Stuhr:

Z odejściem Sławomira Mrożka kończy się dla nas pewna epoka. Epoka ukształtowanej w nas przez tego artystę estetyki. Miał wielki wpływ na nasze życie w sztuce, sposób rozumowania, poczucie humoru, logikę opowiadania

- Dziś żegnamy mistrza mądrej groteski - przemawia po zakończeniu mszy świętej Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego. - Chcę podkreślić zwłaszcza pojęcie "mądrej". Chciałbym posłużyć się jego myślami przede wszystkim dlatego, że od dawna, jak na intelektualistę przystało, przygotowywał się do tej chwili, do tej sytuacji. "Czyż cała przyroda nie na tym polega, że życie przeplata się ze śmiercią?" - cytuje minister.

- Dla mojego pokolenia ludzi zajmujących się sztuką teatru dzisiejszy dzień jest dniem szczególnym - mówi zaraz potem aktor i reżyser Jerzy Stuhr, odtwórca m.in. roli inteligenta AA w "Emigrantach". - Z odejściem Sławomira Mrożka kończy się dla nas pewna epoka. Epoka ukształtowanej w nas przez tego artystę estetyki. Miał wielki wpływ na nasze życie w sztuce, sposób rozumowania, poczucie humoru, logikę opowiadania. Tak wiele mu zawdzięczamy.

Na koniec przyznaje, że Mrożek był jedyną osobą, przy której nie krępował się milczeć. Teraz chce zrobić to po raz ostatni. Cisza trwa kilka sekund. Dziękuje. Do krypty w podziemiach kościoła schodzi pożegnać pisarza już tylko kilka osób.

Któregoś razu Mrożek napisał w dzienniku: "Hipotezy, wszystko jest hipotezą. Tylko jedno wiemy na pewno: że umrzemy. Ale za to w to nie wierzymy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji