Artykuły

"Próby" w Scenie Arterion w Łodzi

Dwadzieścia dwa lata temu sztukę Bogusława Schaeffera "Próby" zagrano po raz pierwszy. Przez ten czas żaden łódzki teatr po nią nie sięgnął. Aż do minionego weekendu, gdy na Scenie Arterion, prywatnej inicjatywie grupy zapaleńców powołanej przy studiach filmowych i telewizyjnych na ulicy Pomorskiej, "Próby" wystawił łódzki aktor i reżyser Marek Kasprzyk - pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Jak to u Schaeffera, nie obcujemy z konkretną, łatwą do opowiedzenia fabułą, określonymi i niezmiennymi postaciami. Jest tylko (i aż) wyjściowy pomysł, sceniczna partytura, a potem niech się dzieje: wedle uznania, talentu, błyskotliwości i pomysłowości zespołu.

W tym przypadku pretekstem do refleksji nad istotą teatru, scenicznych kreacji, aktu twórczego i roli, jaką w tym tyglu ma odegrać widz, uczynił Schaeffer teatralną próbę.

Oto reżyser (Marek Kasprzyk w podwójnej roli) stara się okiełznać aktorski żywioł, narzucić porządek i własną wizję, a aktorzy - jak to aktorzy, i zwykli ludzie - raz wiedzą wszystko lepiej, raz próbują się wkupić w jego łaski i zdobyć przewagę w zespole.

Niesnaski jednak mnożą się, a na scenę wkrada się chaos. Reżyser walczy o nienaruszalność tekstu Autora, ale może tą czcią chce zamaskować własną małość. W końcu studia teatralne podjął po namowach żony, a reżyserem może być przecież byle malarz Wajda...

"Próby" prezentują się ciekawie już w kwestii przestrzeni scenicznej. W Arterionie brak klasycznej sceny, przedstawienie grane jest w płaskim studiu, a widownia ogląda poczynania aktorów w "kanale" pomiędzy równoległymi rzędami siedzisk. Taki układ znacząco dynamizuje akcję, nakazuje uważnie obserwować aktorów znajdujących się czasem na przeciwnych krańcach sceny. Pozwala też ciekawie wykorzystać najbardziej teatralny ze wszystkich rekwizytów - szafę.

W "Próbach" Marek Kasprzyk-reżyser sprawnie połączył w jeden organizm cztery różne aktorskie temperamenty, jasno i w pełni oddał ducha tekstu Schaeffera - humor zderzając z intelektualną przeprawą. Z kolei Marek Kasprzyk-aktor przypominał, że jest aktorem niepoślednim, o rzetelnie wypracowanym warsztacie.

Świetnie poprowadził również dwie sceny rozgrywające się w ciemności, w których aktorzy zdają się z impetem, ale bezszelestnie śmigać po scenie. Ich głosy układają się wtedy w prawdziwą partyturę. Po pewnym czasie wprowadza też do akcji słowno-ruchowe ćwiczenia, improwizacje, przywołujące Schaefferowską ideę "aktora instrumentalnego" i podbijające absurdalny charakter tekstu. Zarówno reżyserowi jak i aktorom należą się brawa także za umiejętne poprowadzenie interakcji z widownią. Być może przydałoby się więcej tych improwizacji, ale te, poparte spontanicznością, przyjdą z czasem, gdy aktorzy poczują się pewniej w spektaklu "osadzeni".

"Próby" to ciekawy przykład, jak aktorzy dotąd nierozpoznani lub w teatrach państwowych obsadzani dotąd w rolach dalszych, pokazują charakter i udowadniają talent w odmiennym repertuarze. To casus Michała Kruka, aktora Teatru Nowego w Łodzi. "Wygrać" może się tu Milena Lisiecka, w macierzystym "Jaraczu" oglądana ostatnio w komediowej "Babie Chanel", w roli egzaltowanej grafomanki, co zdaje się zdecydowanie poniżej jej ambicji i możliwości. W "Próbach" fantastycznie bawi się każdą rolą, sięgając po tony serio, autoironię, odrobinę przesady. Ciekawy duet tworzy z filigranową Eweliną Kudeń. Jako mocnego "warsztatowca" z dużym talentem komediowym poznajemy zaś Bartłomieja Nowosielskiego ze stołecznego Teatru Ateneum.

Łódzkie "Próby" to świetny komentarz nie tylko do niezmiennych dyskusji o teatrze, jego roli i kształcie. Oto reżyser proponuje, by publiczność wybrała, którą historię i których aktorów będzie oglądać - wypisz wymaluj postulaty współczesnych "speców" od "zarządzania" kulturą. Kacprzyk obnaża ich śmieszność, absurdalność i... szkodliwość, zwłaszcza w skomercjalizowanym świecie.

Dyskusja toczy się tu na wielu płaszczyznach i każdy widz znajdzie coś dla siebie, tematy przeplatają się, wątki dopełniają. "Chodzi nam o sprowokowanie Was, aby temat (teatr) nie pozostawał Wam obojętny" - napisał przed premierą w swoistym credo Marek Kasprzyk. Czas odpowiedzieć mu: nie pozostaje. Ten osobisty i szery ton wypowiedzi zaowocował równie szczerą i bliską relacją między widzami a aktorami. Relacją wcale nie tak często spotykaną we współczesnym, dzielącym się na nas (twórców) i ich (widzów) teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji