Artykuły

Warszawa. Obchody 250-lecia teatru publicznego w Polsce

W 1765 r. Stanisław August Poniatowski założył w Warszawie Teatr Narodowy. W jego dzisiejszej siedzibie minister kultury Bogdan Zdrojewski ogłosił program obchodów 250-lecia teatru publicznego w Polsce. Wsparcie dla polskiej klasyki na scenach, "Dziady" w reżyserii słynnego Litwina Eimuntasa Nekrošiusa, uliczny festyn teatralny - to niektóre z punktów programu.

Pierwsza siedziba pierwszej narodowej sceny mieściła się niedaleko obecnej - przy ul. Królewskiej, w nieistniejącym budynku Operalni. Wcześniej, od 1748 r., od czasu do czasu pokazywano tam opery w wykonaniu zagranicznych artystów. Pierwszym przedstawieniem danym tu przez polski zespół po polsku byli "Natręci" Józefa Bielawskiego, swobodna przeróbka sztuki Moliera. Wbrew powszechnym mniemaniom, to nie współczesny teatr wymyślił przepisywanie tekstów na nowo. Reżyserem spektaklu był Wojciech Bogusławski, pochodzący z drobnej szlachty aktor i reżyser, który dorobił się przydomku "ojca sceny narodowej".

To właśnie Bogusławski jest autorem "Cudu mniemanego, czyli Krakowiaków i Górali", pierwszej polskiej opery. Spektakl poprzedzał powstanie kościuszkowskie, w 1794 r. został zablokowany przez carskiego ambasadora. Jego ponowne wystawienie ma być elementem jubileuszowych obchodów. - Będzie to kameralna inscenizacja, która podróżować będzie mogła po tych ośrodkach, w których opery nie ma, np. Kielcach. czy Elblągu - zapowiedział Waldemar Dąbrowski, dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej i były minister kultury.

Jak zauważył Dąbrowski, teatr narodowy jest dziś nie tylko w Warszawie., jest też - może nawet bardziej - w Wałbrzychu czy Legnicy, wszędzie tam, gdzie podejmuje się twórcze poszukiwania.

Litwin zrobi Mickiewicza

Warszawę tymczasem czekają kolejne jubileuszowe premiery - grana będzie romantyczna klasyka. "Dziady" Adama Mickiewicza. zrealizuje na scenie Narodowego litewski reżyser Eimuntas Nekrošius, jeden z najważniejszych w Europie twórców teatralnych.

19 listopada z kolei premierę "Kordiana" Juliusza Słowackiego pokaże Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego od 2003 r.

Za równoprawną spadkobierczynię sceny Stanisława Augusta uważa się - obok Narodowego - sąsiadującą z nim Operę Narodową. Tam wystawiony zostanie "Straszny dwór" Moniuszki. To już kolejna realizacja Moniuszki w ostatnim czasie na warszawskiej scenie. W 2012 r. "Halkę" zrealizowała tam Natalia Korczakowska. Orkiestrę prowadził wówczas słynny francuski dyrygent Marc Minkowski.

Coroczne Spotkania Teatrów Narodowych w stolicy gromadzą teatry z zagranicy. Na jubileuszową edycję przyjadą zagraniczne wystawienia polskich przedstawień.

- Wiadomo już, że Królewski Teatr Dramatyczny w Sztokholmie przygotowuje "Operetkę" Gombrowicza, którą przywiezie do Warszawy - zapowiedział Englert. Obiecał też teatralny festyn w pobliżu siedziby Teatru Narodowego. - Teatr powinien dotrzeć wtedy także na praskie podwórka - dodał dyrektor Dąbrowski.

Żywa klasyka - do śmierci Gombrowicza

Minister ogłosił też pierwszą edycję konkursu "Klasyka żywa". Teatry będą mogły dzięki niemu zabiegać o dofinansowanie wystawień klasycznych polskich sztuk, jak uważa wielu krytyków - coraz rzadziej obecnych na naszych scenach. Drugi etap konkursu - to nagrody dla już zrealizowanych najlepszych przedstawień klasyki. Jak organizatorzy zamierzają określić, co jest klasyką, a co już nie? Uznano za nią te polskie sztuki, które napisane zostały do roku 1969, daty śmierci Witolda Gombrowicza - tłumaczył prof. Dariusz Kosiński, teatrolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który podjął się opieki nad przedsięwzięciem.

W ramach konkursu przyznawana będzie także specjalna nagroda im. Stanisława Hebanowskiego, zmarłego w 1983 r. reżysera, tłumacza i humanisty. Trafi ona do realizatorów najlepszych odkryć repertuarowych, czyli wystawień takich tekstów klasycznych, które nie były dotąd wystawiane - albo zostały dawno zapomniane.

Przykładem takiego spektaklu może być "Aktor" Michała Zadary z Narodowego. Dramat Cypriana Kamila Norwida wystawiony na scenie przedtem tylko dwa razy (przed półwieczem), w 2012 r. zabrzmiał nie tylko dowcipnie i aktualnie, ale wręcz proroczo. Między innymi dzięki licznym ironicznym komentarzom Norwida pod adresem rozkwitającego w jego czasach kapitalizmu - z jego kryzysami.

- Ci dawni mają nam coś do powiedzenia. Posłuchajmy ich, niekoniecznie zmuszając do mówienia naszym językiem - zachęcał prof. Kosiński, który jest autorem najszerzej zakrojonego w ostatnich dekadach opracowania historii teatru polskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji