Artykuły

Wieczór trzech kobiet

Angielska królowa Elżbieta I była wielbicielką talentu Williama Szekspi­ra. Niestety, mistrz ze Stradfordu nie uwiecznił w żadnym dramacie swej monarchini, choć było to jej przed­śmiertnym życzeniem. Tak przynaj­mniej twierdzi Esther Vilar, niemiecko-argentyńska pisarka, autorka sztuki "Królowa i Szekspir". Napisany w 1994 r. dramat miał swoją polską prapremie­rę w minioną sobotę na scenie Teatru Nowego w Łodzi.

Akcja "Królowej i Szekspira" rozgry­wa się na zamku w Richmond, w sy­pialni Elżbiety I w nocy z 23 na 24 mar­ca 1603 r., kiedy to stara i chora mo­narchini postanawia popełnić samo­bójstwo. Na swój ostatni "publiczny występ" królowa zaprasza jedną z dam dworu, swego następcę, arcy­biskupa i Williama Szekspira.

Sztuka jest przede wszystkim dra­matem o przemijaniu, samotności, śmierci i życiu wiecznym, ale nie brak w niej elementów humorystycznych i wątków autotematycznych. Adaptacji świetnie napisanego tekstu podjęła się Grażyna Dyląg, polska aktorka i reży­serka od wielu lat mieszkająca w Au­strii. Artystka zaproponowała przemy­ślane, zwarte, oszczędne w środkach inscenizacyjnych przedstawienie o wyważonych proporcjach. Nie tra­cąc z pola widzenia akcentów kome­diowych i postaci drugiego planu, Dy­ląg główny nacisk kładzie na tragedię wielkiej władczyni. Elżbieta - najbar­dziej wpływowa dama na świecie - nie jest w stanie zapanować nad przemi­janiem. Samobójstwo ma być jej ostat­nim aktem władzy. Ubrana w prze­pyszną białą suknię, oświetlona bia­łym światłem królowa jest jedynym ja­snym punktem wśród ciemnych deko­racji (scenografia - Tomasz Polasik) oraz wśród mrocznych zewnętrznie (kostiumy - Elżbieta Terlikowska) i we­wnętrznie gości. Stan ducha królowej odzwierciedla wielkie okno, nie będę jednak zdradzać co się za nim dzieje - to lepiej zobaczyć osobiście.

Inscenizatorka rolę Elżbiety powie­rzyła Iwonie Bielskiej, łodziance od lat pracującej w Krakowie. Wybór okazał się wyjątkowo trafny, a aktorka nie za­wiodła pokładanych w niej nadziei. Iwona Bielska, niczym prawdziwa kró­lowa, przez dwie godziny niepodziel­nie władała teatrem, a sceniczni part­nerzy stanowili tylko tło dla jej kon­certowej gry. Aktorce udało się poka­zać Elżbietę, która jest jednocześnie despotyczną królową i kobietą z krwi i kości. Mimo starości i słabości (ge­nialny atak kaszlu), wciąż emanuje z niej ogromny majestat. Bielska nie­postrzeżenie przeistacza się ze świato­wej damy w upartą staruchę, z mor­derczyni w wielbicielkę sztuki, a w każdym z tych wcieleń jest przede wszystkim nieszczęśliwym człowie­kiem. Nie wzbudza jednak litości - choć Elżbieta I ma wiele na sumie­niu, wciąż jest godna szacunku.

Drugim istotnym wątkiem przedsta­wienia jest rola sztuki i relacje władza - artysta. Królowa wielbi talent Szek­spira (dobra niema rola Mariusza Saniternika) do tego stopnia, że oddaje mu hołd na klęczkach. Daje mu zada­tek, "wolną rękę" w pracy i... dyktuje, co ma o niej napisać. Elżbieta wierzy, że tylko opisana przez księcia poetów, będzie miała szansę na życie po śmier­ci. Bo tylko sztuka jest wieczna. Pu­bliczność gorącymi oklaskami przyj­muje wielce aktualną finałową wypo­wiedź króla Jakuba, który mówi, że władza powinna subwencjonować te­atr, bo to nie miejsce na robienie oszczędności.

Sobotni wieczór w Teatrze Nowym bezapelacyjnie należał do trzech ko­biet: Esther Vilar, Grażyny Dyląg i Iwo­ny Bielskiej. Ta ostatnia od lat znana jest ze swej klasy, ale autorka i jej dra­mat oraz reżyserka są niewątpliwymi odkryciami. Po obejrzeniu "Królowej i Szekspira" można z pełnym przeko­naniem stwierdzić, że polskiemu te­atrowi przybyła wartościowa sztuka, a łódzka scena wzbogaciła się o bar­dzo ciekawą pozycję repertuarową.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji