Tylko śmiech albo płacz
Bożena Intrator: Jesteś autorką niemieckojęzyczną, choć nie sugeruje tego brzmienie twojego nazwiska. Co się za tym kryje?
Esther Vilar: Dojście Hitlera do władzy. Moja matka była Niemką, ojciec Żydem. Na początku lat trzydziestych zdecydowali się opuścić Niemcy i wyemigrować do Argentyny. Tam się urodziłam, tam wyrosłam, tam skończyłam studia.
Czy fakt, że twoi rodzice byli emigrantami, ma związek z tym, że ty też ciągle przenosisz się z kraju do kraju?
- Myślę, że tak. Moi rodzice czuli się obco w Argentynie, widocznie tym poczuciem obcości i mnie zarazili. Argentyna nie stała się moją ojczyzną, ponieważ nie była krajem mojego ojca.
Jak się znalazłaś w Europie?
- Kiedy kończyłam medycynę w Buenos Aires, otrzymałam stypendium od Deutscher Akademischer Austauschdienst na wyjazd i kontynuację studiów w Monachium. To był właściwy początek mego życia: do momentu przyjazdu do Monachium, ze względu na sytuację moją i matki, nigdy nie miałam czasu na nic - z wyjątkiem nauki albo pracy. Musiałam nocami w szpitalu zarabiać pieniądze na dofinansowanie moich studiów.
Opowiadałaś, że podczas studiów czytałaś namiętnie sztuki teatralne. Miałaś wolny czas?
- Mieszkałam daleko od miasta. Codziennie musiałam spędzać cztery godziny w pociągu, żeby dojechać do Buenos Aires i wrócić do domu. Pociąg często był zatłoczony, nie bardzo umiałam się skoncentrować na nauce, pewnego dnia wpadł mi do ręki tomik sztuk Czechowa. Wzięłam go ze sobą do pociągu, podczas czytania zapomniałam o całym świecie, przeczytałam całą, nie pamiętam już którą sztukę. Od tego czasu zaczęłam kupować, pożyczać i połykać dramaty. To była namiętność, której nie można było niczym uzasadnić, ponieważ nigdy nie byłam w teatrze, nie wiedziałam nawet, co to jest teatr. Nikomu z naszej dzielnicy nie przyszłoby do głowy pójście do teatru.
Ale lektura dramatów wzbudziła zainteresowanie teatrem?
- Nie. Interesowały mnie tylko teksty. Uskrzydlały moją wyobraźnię. Być może mój brak zainteresowania teatrem, wynikał ze świadomości, że ani nie miałam dość czasu, ani pieniędzy, żeby się na jakieś przedstawienie wybrać. Na książki było mnie stać.
Zaczęłaś od Czechowa. Czy stał się twoim ulubionym autorem?
- Nie, jednym z ulubionych. Tych, którzy mnie najbardziej zachwycili, których sztuki zostały we mnie do dzisiaj, przeczytałam właśnie wtedy całego Szekspira, O` Neilla, Brechta, Nestroya. Za oknami pociągu prze-
suwały się codziennie te same krajobrazy, a ja podróżowałam po świecie z Gombrowiczem.
Czy kiedy czytałaś sztuki Gombrowicza, myślałaś o kraju, w którym on się urodził?
- Nie. Zaczęłam go czytać, bo mieszkał w Argentynie i był u nas wydawany. Tak naprawdę wtedy żaden autor, żadna biografia, mnie nie interesowały; wyłącznie teksty. O autorach zaczęłam myśleć później.
Czy to wtedy zrodziła się potrzeba pisania?
- Nie śniło mi się nawet, że kiedykolwiek zacznę pisać, a już na pewno nie dla teatru. Dopiero kiedy w Monachium zaczęłam mieć czas wolny, odkryłam w sobie potrzeby, o których wcześniej nie myślałam: potrzebę bycia z kimś, potrzebę posiadania dziecka, potrzebę pisania.
Ile sztuk napisałaś?
- Nie wiem dokładnie, bo nie wszystkie są dokończone, ale więcej niż tuzin. Teraz skończyłam właśnie pisać rzecz o spotkaniu Stalina z George'em Bernardem Shawem. Spotkanie takie naprawdę się odbyło. Shaw był już wtedy laureatem Nagrody Nobla, podczas spotkania towarzyszyła mu lady Astor, jedyna chyba osoba na świecie, której Stalin pozwolił na sprzeciwienie się sobie.
Jest to sztuka polityczna?
- Tak.
Czy teatr musi być polityczny?
- Nie. Jedyne, co musi, to albo zmuszać do płaczu, albo do śmiechu. Ale oczywiście napisałam wiele sztuk zajmujących się tematami politycznymi, zajmujących się religią - jak na przykład "Amerykańska papieżyca". Polityka i religia mogą wyciskać łzy albo wywoływać śmiech.
Czy zawsze pisałaś po niemiecku?
- Nie, na samym początku pisałam po hiszpańsku. Ale ponieważ mieszkałam już wtedy w Niemczech, mówiłam cały czas po niemiecku, szukanie wydawców na odległość było bardzo trudne, więc przestawiłam się na język niemiecki. Nie tłumaczę moich własnych rzeczy na hiszpański. Potrzebowałabym zapewne dobrych kilku lat na odświeżenie języka pisanego. Zostanę przy niemieckim.