Artykuły

Komedia w stolicy nad Białą

XVII Ogólnopolski Festiwal Komedii Talia w Tarnowie. Podsumowanie Beaty Stelmach-Kutrzuby w Temi.

Po raz siedemnasty w Tarnowie gościła wesoła muza Talia, która w ubiegłym tygodniu zakończyła już swoją wizytę w Teatrze im. L. Solskiego. Choć Ogólnopolski Festiwal Komedii od niedawna stał się częścią większego projektu pod nazwą "Tarnów stolicą komedii", w ramach którego w trwającym sezonie czekają nas jeszcze inne atrakcje, to jednak tę szczególną atmosferę święta podkasanej muzy miłośnicy teatru odczuwają w pełni każdej jesieni przede wszystkim za sprawą głównego festiwalu. A w tym roku na festiwalowej scenie i poza nią sporo się działo...

Pozytywne zmiany

O główną nagrodę - statuetkę autorstwa Ewy Fleszar i 15 tys. zł - rywalizowało aż dziewięć spektakli, a to znaczy, że liczba uczestników konkursu trochę nam się zwiększyła (w 2011 i 2012 - po siedem spektakli). Cieszy to choćby dlatego, że publiczność otrzymała bogatszą ofertę, jury miało większy wybór, a także dlatego, że może to być przejaw nabierania rozmachu przez imprezę, która ostatnimi laty jakoś nam zubożała.

Na scenie pojawiły się tylko zespoły polskie i tylko z teatrów zawodowych - to również pozytywna zmiana. Zapraszanie do konkursu teatrów słowackich czy ukraińskich, co zdarzało się poprzednio, nie podnosiło bynajmniej jego rangi, jako że obecność jednego ościennego teatru na Talii nie czyniło jej jeszcze festiwalem międzynarodowym, za to rodziło wszystkie problemy związane z rozumieniem tekstu przez widzów i jury (wypożyczanie słuchawek, nienadążający za dialogami tłumacze itd.).

Gdy do konkursowych przedstawień dołożymy dwa nie biorące w nim udziału, to w sumie przez "deski Talii" przewinęło się aż jedenaście widowisk komediowych.

Jak na gospodarzy przystało, pierwszy na scenie zaprezentował się Tarnowski Teatr ze sztuką Sarah Ruhl "W pokoju obok" [na zdjęciu], której recenzję publikowaliśmy w poprzednim numerze TEMI. Zespół pokazał się od jak najlepszej strony, co zostało dostrzeżone przez jury, a dwie aktorki - Matylda Baczyńska i Monika Wenta-Hudziak - uhonorowano wyróżnieniami. Krótko mówiąc, na tle innych krajowych teatrów tarnowski wypadł naprawdę nieźle.

Hip-hop potęgą jest?

Kolejny dzień festiwalu był mocno wypełniony - tarnowianie mogli obejrzeć aż dwa spektakle: Improv Teatru "No Potatoes" z Lublina pt. "Czarna Talia, czyli na granicy rozsądku", oparty na improwizacji inspirowanej przez publiczność. Nie wszyscy widzowie lubią takie zabawy, ale trzeba przyznać, że ta prowadzona była przez prawdziwych mistrzów gatunku, toteż jury przyznało jednemu z nich, szczególnie wyróżniającemu się Przemysławowi Buksińskiemu, nagrodę aktorską. Prawdziwym hitem był drugi spektakl, będący sceniczną adaptacją powieści Doroty Masłowskiej "Paw królowej". Aktorzy Narodowego Teatru Starego z Krakowa w morderczym tempie wyrapowali, wyśpiewali, wytańczyli najeżony kolokwializmami i wulgaryzmami tekst stylizowany na hip-hopową piosenkę. Twórcy widowiska błysnęli ciekawym pomysłem na teatralną prezentację tej specyficznej prozy i zachwycili nawet jej przeciwników. Kreatywność adaptacyjną, reżyserską, scenograficzną doceniło gremium oceniające, przyznając spektaklowi Grand Prix i trudno byłoby z tym werdyktem się nie zgodzić, zważywszy na nowatorstwo i oryginalność zarówno tekstu, jak i teatralnego przekazu.

Serialowe gwiazdy na scenie

Zwolennicy bardziej typowych komedii mieli natomiast satysfakcję, śledząc losy bohaterów sztuki Alana Ayckbourna "Jak się kochają w niższych sferach" Teatru Kamienica z Warszawy. Obsada musiała zadowolić najbardziej wybrednych widzów - na scenie stanęli: Rafał Królikowski, Grażyna Wolszczak, Piotr Polk (nagrodzony nagrodą aktorską), Waldemar Błaszczyk, Andżelika Piechowiak i Anna Oberc. Miałka treść tej prostej komedyjki do refleksji raczej nie nastrajała, ale niewątpliwie pozwalała się zrelaksować. Widać takiej czystej rozrywki spragnieni są tarnowianie, bo nagroda publiczności trafiła właśnie do twórców tego spektaklu.

Za to chyba wszystkich zauroczyło przedstawienie Teatru Muzycznego Roma z Warszawy "Tuwim dla dorosłych". Wszystkie walory poezji jednego z najlepszych polskich liryków i satyryków wybrzmiały w całej swej krasie ze sceny dzięki znakomitemu aktorstwu i pięknej muzyce, w uroczej zresztą oprawie scenograficznej. Śmiech, wzruszenie, refleksja - czegóż chcieć więcej.

Piszczyk wiecznie żywy

Interesującą też propozycją okazał się "Piszczyk" Teatru Polskiego z Poznania. Twórcy spektaklu wskrzesili postać największego konformisty polskiej literatury, Jana Piszczyka ze znanej powieści Stawińskiego, by wrzucić go w wir wydarzeń najnowszej historii potraktowanej z satyrycznym pazurem. Przy okazji mieliśmy z niej całkiem wesołą, ale i gorzką powtórkę. Dobre widowisko z nagrodą aktorską dla odtwórcy roli tytułowej - Łukasza Chrzuszcza.

Z kolei łódzki Teatr im. Stefana Jaracza zaprezentował sztukę Nikołaja Kolady "Baba Chanel" w reżyserii autora. Mądry i aktualny tekst w porządnej oprawie scenicznej nużył jednak brakiem tempa i dłużyznami. Szkoda, że przedstawienie zrobiono bez wyczucia współczesnego odbiorcy, bo był to chyba najbardziej wartościowy tekst dramatyczny tegorocznej Talii, nie zatrzymał jednak w teatrze grupy widzów, która w antrakcie wolała pójść do domu.

Niestety niewiele dobrego można powiedzieć o tekście kolejnej prezentacji konkursowej festiwalu, czyli o "Klarze" Izy Kuny Teatru Powszechnego im. Z. Hübnera z Warszawy. W spektaklu pojawili się znowu znani serialowi aktorzy, m.in. Edyta Olszówka, Joanna Żółkowska, Agnieszka Krukówna, Marek Kalita, Piotr Ligęza, którzy mimo wyśmienitej gry nie zdołali nadać głębi ani dialogom, ani monologom. Bo kiepską literaturę na scenie niezmiernie trudno jest uratować. Okazuje się, że nie wszystko, co powstaje w stołecznych teatrach, warte jest prezentacji w Tarnowie.

Młodzi sobie radzą

Warto natomiast czasem zobaczyć, jak radzą sobie na scenie młodzi adepci sztuki aktorskiej. Spektakl krakowskiej PWST, filia we Wrocławiu, czyli "Love & Information", pokazał, że mamy naprawdę zdolną młodzież. Szybkie tempo akcji, sceniczne metamorfozy na oczach widzów, płynne przejścia od scenki do scenki (było ich aż 56), pomysłowe kostiumy i makijaże, a nade wszystko widoczne zaangażowanie duszą i ciałem twórców w przedstawienie niewątpliwie ujęły publiczność. Tym akcentem imponującej młodości zakończył się przegląd konkursowy.

Poza nim zobaczyliśmy jeszcze dwa widowiska: "Multimedialne coś" Bogusława Schaeffera z okazji jubileuszu 65-lecia pracy twórczej autora oraz "Zemstę" Aleksandra Fredry jako spektakl uświetniający finałową galę festiwalu. Niestety prof. Schaeffer z przyczyn zdrowotnych nie pojawił się w Tarnowie, na co z pewnością liczyli miłośnicy jego sztuk. Za to na scenie pojawiło się jego dzieło, które przypomniało nam raz jeszcze, jak niepowtarzalnym i oryginalnym w swej teatralnej poetyce jest autor oraz jakie możliwości interpretacyjne i aktorskie tkwią w jego dramatach - te drugie zresztą w pełni wykorzystane przez Agnieszkę Wielgosz, Marka Frąckowiaka i Waldemara Obłożę w świetnych kreacjach.

Zaś finałowa "Zemsta" Och-Teatru z Warszawy udowodniła, że klasyk Fredro jest wiecznie żywy. Reżyser Waldemar Śmigasiewicz dorzucił trochę "Pana Tadeusza", odarł z optymizmu zakończenie i wyszedł całkiem aktualny spektakl o zabarwieniu politycznym. Na scenie ku uciesze widzów szalał Papkin - Artur Barciś, a towarzyszyła mu plejada aktorskich znakomitości. Było to w pełni satysfakcjonujące zwieńczenie tarnowskiego "święta komedii".

Pochwały i nagany

Reasumując, podczas tegorocznej Talii zobaczyliśmy przedstawienia bardzo różne zarówno pod względem treści, jak i form wyrazu scenicznego. Dobór spektakli był reprezentatywny i ukazywał różnorodne, a jakże bogate oblicza komedii, stanowił niewątpliwie mocną stronę festiwalu, choć nie wszystkie spektakle stały na równie wysokim poziomie artystycznym. Ale o to przecież chodzi, by zobaczyć, co dzieje się na komediowych scenach w kraju i - na przykład - dojść do wniosku, że czasem na prowincji dzieje się lepiej niż w stolicy.

Dominowała tematyka współczesna i problemy nam bliskie, ale nie zawsze potraktowane z należytą głębią. Ponadto po raz pierwszy przeważały inscenizacje oparte - co ciekawe - na tekstach polskich autorów, od Masłowskiej po Fredrę. Każdy więc mógł w festiwalowym repertuarze znaleźć coś dla siebie. Docenili to widzowie tłumnie odwiedzający Tarnowski Teatr - podobno w liczbie ponad czterech tysięcy.

Imprezie towarzyszyła jak zwykle gazetka "4 strony Talii", która dowcipem i trafnością spostrzeżeń redaktorów zasłużyła na specjalne wyróżnienie, bywalcy festiwalu chętnie zresztą po nią sięgali. Zwyczajowo też Talia miała swoje logo, a był to plastelinowy maszkaron w błazeńskiej czapce, zaprojektowany przez Macieja Srokę. Szkoda, że tak mało wyeksponowany, bo całkiem pomysłowy - i w nawiązaniu do miasta, i w skojarzeniu z komedią. W przyszłości warto pomyśleć o bardziej wyrazistej prezentacji takiego plastycznego motywu całego przedsięwzięcia, choćby w formie przestrzennej przed budynkiem.

Nie do końca udało się organizatorom zainteresować tarnowian działaniami wokół jubileuszu 65-lecia pracy twórczej profesora Schaeffera - poświęcony mu film" Solo" obejrzało dokładnie czterech widzów, a i na finisaż wystawy jego grafik i partytur przybyło ich niewielu. Największą jednak wpadką organizacyjną okazał się wieczorny spektakl "Love & Information", gdy dla osób z biletami zabrakło miejsc na proscenium. Pomijam fakt, że z niezrozumiałych powodów skupiono aktorów i widzów na niewielkiej przestrzeni scenicznej, gdy z powodzeniem można było udostępnić publiczności widownię, a spektakl zorganizować z bardziej kreatywnym wykorzystaniem sceny. Rozumiem, że zadecydowali tu twórcy przedstawienia, ale przecież organizatorzy też powinni mieć jakieś sugestie i wymagania chroniące widzów przed takimi nieprzyjemnymi sytuacjami.

W każdym razie za tę wpadkę należy pogrozić palcem organizatorom, a kończąc te dywagacje, wypada jeszcze raz docenić i pogratulować udanego repertuaru Talii oraz życzyć za rok równie trafnych wyborów spektakli do prezentacji konkursowych i towarzyszących.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji