Atak na zmysły
To spektakl zbudowany na skojarzeniach. Ze wszystkim, co widzimy w telewizorze i kolorowych magazynach, niekoniecznie tych do czytania.
Jesteśmy w fabrycznej hali, ogłusza nas rytmiczny ryk maszyn, oślepia blask spawanych blach, truje dym. Rojenia spod znaku miasto - masa - maszyna, tyle że bez futurystycznego optymizmu. To świat szybkiego ruchu, szybkich zgodnych reakcji tłumu, robienia tego, co każe przywódca.
"Opera za trzy grosze" opowiada o ludziach niemoralnych, cynicznych, dorabiających się na nieszczęściu innych, a jednak żyjących w jako takiej zgodzie - ze sobą i z innymi. Uczucia niszczą mechanikę - bo przecież nie harmonię - ich życia, ale z każdej biedy, jak się okazuje, wyjść można cało. Pod warunkiem, że nie traci się zimnej krwi.
Kościelniak opowiada historię Mackiego Majchra, jakby montował teledysk. Bez ceregieli bierze dwie długie sceny - w oryginale następujące po sobie i zwykle odgrywane w teatrze jak leci - i tnie je na kilkuzdaniowe kwestie, odgrywane w zmieniających się planach. Reżyser mocno okroił tekst, ale i tak spektakl trwa - z dwiema przerwami - ponad 3,5 godziny. Są sceny, które zachwycają, są i takie, które prowokują osobliwą urodą - jak ta, gdy pani Peachum (doskonała Ewa Klaniecka) śpiewa słynną "Balladę o seksualnym uzależnieniu", a w tle towarzyszy jej samotny nagi tancerz.
Kościelniak puścił wodze fantazji - budowane przez niego obrazy urzekają malarskością, bawią aluzje do popkultury. Aktorzy grają i śpiewają przeważnie dobrze. Świetny, komercyjny spektakl.
Widowisko ponownie pokazywane będzie w Teatrze Muzycznym - Operetce Wrocławskiej (ul. Piłsudskiego 67) od najbliższej środy do niedzieli 24 listopada. Wszystkie spektakle zaczynają się o godz. 18.30. Bilety kosztują od 18 do 30 zł.