Artykuły

Czasy dla Brechta

Dziś w Teatrze Muzycznym--Operetce Wrocławskiej premiera " Opery za trzy grosze", najsłynniejszego dzieła Brechta i Weilla

WOJCIECH KOŚCIELNIAK - od przedwczoraj już oficjalnie dyrektor Teatru Muzycznego-Operetki Wrocławskiej, jeden z najzdolniejszych reżyserów zajmujących się w Polsce teatrem muzycznym. Wrocławianin od urodzenia, absolwent IX LO i Wydziału Aktorskiego wrocławskiej PWST. Wystawił m.in. "Hair", "Sen nocy letniej" i - na tegorocznym PPA - "Kombinat", złożony z piosenek Grzegorza Ciechowskiego.

Spektakl ma gwiazdorską obsadę. Wszystkie role grają aktorzy wyłonieni w drodze konkursu. Wyjątkiem jest Katarzyna Groniec, którą Wojciech Kościelniak osobiście poprosił o udział w spektaklu. Gwiazda "Metra" zagra rolę Jenny Knajpiarki.

Aktorzy, którzy do tej pory nie pracowali we Wrocławiu, spotykają się z tymi, którzy występują w operetce od lat. W premierowym spektaklu najważniejszą rolę - kapitana Macheatha, zwanego Mackiem Majchrem - zagra Konrad Imiela. Jego największym wrogiem, panem Peachumem, będzie długowłosy aktor Teatru Muzycznego w Gdyni Cezary Studniak. Panią Peachum zagra solistka operetki Ewa Klaniecka. Jej rola przewiduje, że kilkakrotnie plugawo zaklnie.

- "Opera" zawsze była moim marzeniem. Proponowałem jej realizację dyrektorom wielu teatrów. Zawsze słyszałem "nie". Bo już było, bo nie ma pieniędzy... Teraz, jako dyrektor, mogłem sam zadecydować. I podjąłem ryzyko. Kocham ten spektakl. I czuję, że wszyscy, którzy biorą w nim udział, są wyjątkowo zaangażowani - mówi reżyser Wojciech Kościelniak.

Kilka songów z "Opery", m.in. "Straszna pieśń o seksualnym uzależnieniu", stało się światowymi standardami. Dzieło Brechta i Weilla uchodzi za jedno z arcydzieł XX-wiecznego teatru i... jedną z najnudniejszych sztuk, jakie kiedykolwiek powstały. Tej miny nie potrafił rozbroić Maciej Englert, który kilka lat temu wystawił "Operę" we wrocławskim Teatrze Polskim. Dla Kościelniaka Brecht to wyzwanie, ale i chleb powszedni - jest autorem pracy t doktorskiej o teatrze zmarłego w 1956 r. autora "Kariery Artura Ui".

Usłyszymy nowy przekład "Opery". Jego autorem jest Roman Kołakowski: - Nieznacznie uwspółcześniłem tekst Brechta. Unikałem jednak nadmiernej wulgarności - mówi dyrektor Przeglądu Piosenki Aktorskiej.

Dziś w Teatrze Muzycznym - Operetce Wrocławskiej premiera "Opery za trzy grosze" Bertolta Brechta i Kurta Weilla w reżyserii nowego - oficjalnie od wtorku - dyrektora teatru Wojciecha Kościelniaka

ADAM DOMAGAŁA: O czym jest Pana inscenizacja "Opery za trzy grosze"?

WOJCIESZ KOŚCIELNIAK, reżyser spektaklu: W dużym stopniu o tym, o czym mówią słowa wykorzystane na afiszu: "Piętnujcie zło, nie żywiąc nienawiści. Nienawiść bowiem jest przyczyną zła".

Czyli moralitet?

- Brecht lubił pouczać, nazywać rzeczy po imieniu. To podejście inne od tego, jakie widzi się w dzisiejszym teatrze, gdzie widzowi zostawia się wybór. Brecht stwierdza: Świat jest zły. Trzeba żyć tak, żeby nie kochać, trzeba być twardym, bo silny zwycięża, a słaby przegrywa. Powtarzał: Dajcie najpierw żreć, a potem myślcie o moralności. To ciekawy sposób myślenia i nie powiem, żebym się z nim zgadzał. Ale żyjemy w końcu w czasach, które aż prowokują do tego, żeby się nad Brechtem zastanawiać. On używał, mam wrażenie, bardziej mózgu niż serca i są takie chwile, gdy zastanawiam się, czy nie miał czasem racji.

W finale "Opery" ludzie usłyszą pochwałę cynizmu.

- Nie - usłyszą wezwanie, żeby bacznie przyglądać się światu, zauważać i wytykać zło. Żeby uczyć się żyć w tym świecie, nie zawsze bywa dobry.

Brecht napisał "Operę za trzy grosze" ponad 70 lat temu. Sporo się od tego czasu na świecie wydarzyło, głównie złego. Ludzie, nawet jeśli nie zmądrzeli, to przynajmniej dużo już widzieli. Czy młodzi widzowie, na których - jak Pan zawsze podkreśla - wyjątkowo Panu zależy, mogą się od Brechta jeszcze czegoś dowiedzieć?

- Po pierwsze - nie dzielę publiczności ze względu na wiek. Spektakl staram się robić tak, żeby każdy, niezależnie od teatralnego doświadczenia, mógł tu znaleźć coś dla siebie. Po drugie - nie chcę rezonować i bezkrytycznie powtarzać konstatacji Brechta. Reżyseruję sztukę i dzięki temu mogę podjąć dyskurs z autorem. Nie chcę nauczać publiczności, choć czasem się zdarza, że tak się dzieje. Raczej chcę skłonić do myślenia.

Premiera wypada na trzy dni przed wyborami, od których - nie ma się co oszukiwać - zależy też i Pana posada jako dyrektora Teatru Muzycznego-Operetki Wrocławskiej. Czy_ erze przemyca Pan jakieś polityczne aluzje?

- Aluzje pojawiają się same. Nie robię sztuki interwencyjnej, a już na pewno nie we własnej obronie. Sytuacja w operetce, zamieszanie wokół funkcji dyrektora, cały ten polityczny aspekt dymisji mojego poprzednika i mojej nominacji - w tym momencie nie ma znaczenia. Nie da się natomiast uniknąć pewnych skojarzeń. Brecht napisał coś takiego: Jak ktoś dobrze pracuje, to ma poklask i pieniądze. A jak źle - to dziękujemy. Nie chcę używać sceny do ironizowania na temat sytuacji polityczno-towarzyskiej w mieście. Jeżeli ktoś tak to odczyta, to uznam to za mój błąd reżyserski.

ROZMOWA z Piotrem Dziubkiem

Z Weillem i z ciosem

Piotr Dziubek jest wrocławskim kompozytorem, wirtuozem akordeonu i fortepianu, wykładowcą Akademii Muzycznej.

ADAM DOMAGAŁA: Jaka jest rola kierownika muzycznego w spektaklu, w którym - na mocy licencji - nie można zmienić ani nuty w oryginalnej partyturze?

PIOTR DZIUBEK, kierownik muzyczny "Opery za trzy grosze": Nie mogliśmy ingerować w nuty, ale mogliśmy dodać różne efekty pozamuzyczne, stworzyć oprawę dla tego, co gra orkiestra. To Pana debiut jako szefa muzycznego wielkiego teatralnego przedsięwzięcia. Jak podoba się Panu to zajęcie?

- Jest inspirujące, głównie dlatego, że mogę sobie podyrygować [śmiech]. Kilka lat temu grałem jako akordeonista w "Operze za trzy grosze" w Teatrze Polskim. To pozwoliło mi dość dokładnie poznać partyturę, no i otrzeć się o kulisy teatru. Nie widzę w moim zadaniu niczego specjalnie trudnego - poza tym, żeby po prostu dobrze to zagrać. Podczas prób sprawy różnie nam się układają. Np. w wielu utworach wiodącą rolę rytmiczną gra puzon - do tego musi przyzwyczaić się nie tylko puzonista, ale i reszta zespołu, która do tej pory nie grała w specyficznej, weillowsko-brechtowskiej konwencji. Autorzy "Opery" skompletowali bardzo nietypowy skład orkiestry. To mi się właśnie podoba - robienie nietypowych rzeczy. Czy muzyka Weilla, napisana 73 lata temu, może być atrakcyjna dla młodych widzów, których reżyser Wojciech Kościelniak chciałby przyciągnąć do teatru?

- Mam taką nadzieję. Nie zmieniamy nut, ale możemy tę trudną muzykę zagrać w porywający sposób. Pewnie, że chciałbym troszkę tu i ówdzie pozmieniać, przemycić bardziej współczesne pierwiastki, ale skoro nie mogę, skupiam się na tym, żeby odegrać partyturę z pewnym, hmm, ciosem.

AKTORZY I POSTACIE

KONRAD IMIELA - MACKIE MAJCHER

Gram londyńskiego bandytę, stuprocentowo złego. Nie ma w nim dobrych uczuć, a widz nie ma szans - mimo że Mackie stara się być uwodzicielski - go pokochać. Dla Mackie'ego liczy się tylko on sam.

CEZARY STUDNIAK - PAN PEACHUM

- Esencja zła i człowiek, który ma nad tym złem całkowitą kontrolę. Przy okazji postać uduchowiona, która cierpi dlatego, że świat jest zły. Twierdzi jednak, że skoro świat jest taki. jaki jest - czyli zły - to trzeba umieć to wykorzystać i zrobić kasę.

MARIUSZ KILJAN - JACKIE BROWN, SZEF LONDYŃSKIEJ POLICJI

- Obrońca prawa, który w koń zdradza jego przyjaciela. Jest zdominowany przez Mackie'ego i pozwala, by przeszłość wpływała na jego los. Człowiek złamany, w inscenizacji Kościelniaka narkoman, skazany na życiową klęskę. Pokazuje to wszystko, o czym się teraz mówi: że władza jest skorumpowana, że policja nieudolna...

EWA KLANIECKA - PANI PEACHUM

- Szalona matka, która kocha swoją córkę niekonwencjonalnie. Raczej dosadna niż wulgarna, agresywna: wszystko po to, by uratować swoją córkę, Polly, beznadziejnie zakochaną w Maćkiem.

KATARZYNA GRONIEC - JENNY KNAJPIARKA

- Kochanka Mackie'ego, która wydaje go w ręce sprawiedliwości - zresztą skorumpowanej. Ciągle kocha Mackie'ego, jest o niego zazdrosna. Odczuwa mściwą satysfakcję, gdy Mackie trafia na szafot.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji