Artykuły

Życie, życie jest nowelą

"Nie będzie konkursu, bo dyrektorzy są dobrzy" - stwierdziła z wdziękiem pewna pani z Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie, po raz kolejny obnażając bolesne niezrozumienie dla podstawowych założeń demokratycznych mechanizmów, jakie winny dominować w państwie prawa - pisze dla e-teatru Michał Centkowski.

Pośród tych "dobrych" dyrektorów znalazł się między innymi Mirosław Siedler, dyrektor Teatru im. Sewruka w Elblągu, którego kadencja dobiega końca, a o którym głośno zrobiło się głównie za sprawą listu otwartego, jaki do Ministra Kultury skierował zespół artystyczny tejże instytucji.

W liście tym pracownicy upomnieli się o przeprowadzenie cywilizowanej i transparentnej procedury konkursowej na stanowiska dyrektora, nie tylko z uwagi na kończącą się kadencję dyrektora Siedlera, lecz także na poważne zastrzeżenia dotyczące relacji zawodowych panujących w tym teatrze. Pojawiły się oskarżenia o mobbing, nepotyzm i inne praktyki popularne niestety w polskich instytucjach kultury, zwłaszcza w teatrach.

W takim wypadku konieczność merytorycznej weryfikacji dotychczasowej pracy dyrektora Siedlera wydaje się tym bardziej oczywista. A jednak wspomniana pani wicemarszałek Anna Wasilewska potwierdziwszy, iż "zarzuty są bardzo poważne", dodała śpiesznie, że "teatr działa dobrze, ma ciekawy repertuar i (co najważniejsze) nie jest zadłużony". Rzec by można kolokwialnie, "najważniejsze, że hajs się zgadza".

Na jakiej to podstawie pani Wasilewska, z wykształcenia technolog żywności, dokonała oceny wartości artystycznej repertuaru Teatru Dramatycznego im. Sewruka - nie wiem. Raczej nie w oparciu o ilość nagród zdobywanych przez tamtejsze produkcje w kraju czy za granicą.

Jednak mimo ogólnego zadowolenia z istniejącego stanu rzeczy, dodała nieco przekornie Wasilewska, że "jeżeli w ciągu dwóch tygodni wpłyną do nas niekorzystne opinie na ich temat z Ministerstwa Kultury, od związków zawodowych albo stowarzyszeń, decyzję możemy zmienić i rozpisać konkurs"

I od razu myślę sobie wtedy, jakie to szczęście że "ostatecznie to minister zdecyduje, czy Mirosław Siedler pozostanie na swoim stanowisku. I że "jeżeli uzna, że trzeba go zmienić, rozpiszemy konkurs".

Bo przecież, jak dowiedzieliśmy się niedawno od samego Pana Ministra: "Dążeniem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest, by w praktyce powoływania dyrektorów instytucji kultury dominowała zasada wyłaniania kandydata na stanowisko dyrektora w drodze konkursu (...) Przeprowadzanie konkursów, jako najbardziej transparentnych metod wyłaniania dyrektorów instytucji kultury, stanowi jeden z najważniejszych postulatów środowisk kulturalnych, zgłaszanych wielokrotnie na forum publicznym oraz w wystąpieniach kierowanych do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego"

Oto dzięki otwartości i zrozumieniu władz województwa warmińsko-mazurskiego nadarza się idealna wprost okazja, by tej niezwykłej determinacji w krzewieniu demokratycznych i transparentnych procedur oraz dbałości o wysokie standardy mógł Pan Minister dowieść.

Podobna zresztą okazja do zaprezentowania swojego stosunku wobec demokratycznych procedur oraz standardów nadarza się także największej partii opozycyjnej, posiadającej większość w zarządzie województwa podkarpackiego. Zarząd ten postanowił zakończyć nieco przedwcześnie współpracę z obecnym, również niezbyt chyba, o czym świadczy pozycja Teatru im. Siemaszkowej, wybitnym dyrektorem Cabanem. Powodów tej decyzji jest zresztą kilka, w tym całkiem poważne, związane z naruszeniem rygoru finansowego - zasady efektywnego wydawania środków publicznych, brakiem realizacji umów cywilnoprawnych, wydawanie wielkich pieniędzy na spektakl, który ostatecznie nie powstał etc. Już poprzedni zarząd przyglądał się działaniom dyrektora bardzo uważnie. Tego rodzaju ponadpartyjna inicjatywa sugeruje, że z teatrem pod rządami dyrektora Cabana naprawdę nie działo się najlepiej.

Czekamy zatem z niecierpliwością na wszczęcie i przeprowadzenie wzorowej procedury konkursowej i wyłonienie w ten sposób nowego, fachowego dyrektora. Bo chyba nikomu w tamtejszym Urzędzie Marszałkowskim nie przyszło do głowy odwoływać obecnego dyrektora tylko po to, by na jego miejsce wsadzić "swojego", chociażby, równie przeciętnego poprzednika Cabana, niejakiego Tejkowskiego?

Z drugiej strony niepokoję się trochę. Bo jak pokazuje przypadek nowej dyrektor Teatru im. Fredry w Gnieźnie, Joanny Nowak, która wygrała choć przegrała, nasi urzędnicy różnych szczebli z liczeniem punktów merytorycznych, w odróżnieniu od "hajsu", mają jak widać dość poważne problemy, nie tylko jeśli idzie o rozdział ministerialnych dotacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji