Artykuły

Z Carem o Kordianie

Jan Englert - jako aktor występuje w roli Cara, jako reżyser prezentuje własną wizję zawsze wzbudzającego kontrowersje "Kordiana" Juliusza Słowackiego. Po wielu "podejściach" wreszcie udało mu się przenieść narodowy monument na telewizyjną scenę. Za nami pierwsza część widowiska. Teraz dopełni się dramat romantycznego bohatera.

- Czy "Kordian" jest na nasze czasy? To pytanie wciąż się powtarza.

- Ja nie rozumiem ciągłej dyskusji: czy "Kordian" ma zejść ze sceny. Uważam się za dłużnika polskiego romantyzmu. Zarówno jako aktor jak i reżyser próbuję go w tej chwili "sprzedawać", podtrzymywać dla następnych pokoleń. Właśnie teraz, kiedy romantyzm mają w programie szkolnym w złym miejscu, źle ulokowany i źle uczony. Motor napędowy, jakim była sprawa patriotyzmu, walk narodowo-wyzwoleńczych, jest już dla młodych ludzi mniej zrozumiały, czy nam się to podoba, czy nie. Istnieje konieczność odczytania romantyzmu na nowo. Teatr Telewizji wytworzył własną konwencję, własny język porozumienia z widzem. To zobowiązuje do innego opowiadania. Jedną z takich prób jest ten "Kordian". Bardzo żałuję, że będzie pokazywany w dwa poniedziałki, ale zdecydowały wymogi czasowe, prawa "ramówki".

- Ma pan wyraźną, odmienną od stereotypu, wizję wymowy dramatu, zwykle uznawanego za narodowy.

- Dlatego inscenizacje "Kordiana", przyjmowanego jako dramat Powstania Listopadowego, nigdy tak do końca się nie udawały. Co to ma znaczyć, że bohater pada na progu? Polska idea pada? Nie. Pada młody człowiek i nie jest w stanie zamordować cara. Chciałem, żeby to był dramat jednostki, nie narodu. Wyłącznie tak można dotrzeć do młodego pokolenia. Oni muszą się zidentyfikować z tym chłopcem (w roli tytułowej Michał Żebrowski, student IV roku PWST). To jest dramat dorastającego chłopca, który urodził się za późno, aby wziąć udział w wielkich wydarzeniach. Powiem bardzo prywatnie, że dziś nie zmieniłbym chyba nic w tej inscenizacji. To mi się zdarza po raz pierwszy w życiu. Nie mam wątpliwości, że ta wersja interpretacyjna w niczym się nie sprzeniewierza Słowackiemu (choć mocno zmieniłem kolejność scen). Myślę, że interpretacja jest zrozumiała dla średnio zdolnego ucznia.

- Trudno jednak nie pamiętać, że adresat to młody człowiek w którego wyobraźni zrobiło swoje np. kino amerykańskie...

-... amerykańska muzyka. I dlatego właśnie trzeba bronić tożsamości narodowej. Kultura ma tu wielkie obowiązki - ma bronić polskiego języka i polskiej twórczości.

W poniedziałek (20.15, TVP 1) w Teatrze Telewizji druga część "Kordiana".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji