Artykuły

Śpiąca Królewna w Warszawie

NAJŁADNIEJSZE były ko­stiumy, ładna ale nie czaru­jąca scenografia, dość dobrze tańczyli artyści baletu, a najgor­sza była orkiestra. To jedno zda­nie może w zasadzie zastąpić ob­szerniejszą recenzję premierowe­go przedstawienia baletu "Śpiąca królewna" Czajkowskiego, jaka miała miejsce 30 kwietnia w war­szawskim Teatrze Wielkim. Jed­nak, aby powyższe słowa nie zos­tały zrozumiane opacznie, kilka zdań wyjaśnienia - poniżej.

Wiele razy nie tylko niżej pod­pisany, ale także inni autorzy zamieszczali na tych łamach ne­gatywne opinie o stanie artysty­cznym orkiestry TW w Warsza­wie. A przecież jest to zespół zło­żony z wielu uzdolnionych muzy­ków. Może członkowie orkiestry mają złe warunki pracy, może złe instrumenty, a może po prostu, przed tym zespołem stają zbyt słabi dyrygenci, którzy nie mają na tyle silnej osobowości, aby zdopingować muzyków. Sądząc po różnych występach TW w os­tatnich czasach, o poziomie artystycznym orkiestry decyduje naj­prawdopodobniej to ostatnie.

Nad intonacją, zsynchronizowaną grą poszczególnych grup instrumen­tów, proporcjami dynamicznymi i agogicznymi, frazowaniem itd., powinien czuwać dyrygent, korygując niedo­kładności. Jeśli nie umie tego osiąg­nąć, nie powinien stawać na podium. A są to dopiero podstawowe zgoła elementy wykonawcze. Ładnego fra­zowania, bogatej artykulacji, szla­chetności brzmienia, orkiestra TW po­winna się wreszcie nauczyć. Może lekarstwem na to byłyby od czasu do czasu gościnne koncerty estrado­we, np. w Filharmonii Narodowej, gdzie braków nie da się ukryć przy­słowiowym "wiaterkiem operowym". Co tu jednak mówić np. o frazo­waniu, gdy, w II akcie "Śpiącej kró­lewny" koncertmistrz-skrzypek, instrumentalista o dobrej opinii, dał pokaz gry złej intonacyjnie i muzycz­nie!

Co się tyczy zaś baletu, bo on przecież grał główną rolę w spe­ktaklu, powiedzieć można, że obecnie znajduje się na poziomie przeciętnego zespołu baletowego w Polsce. W swym składzie po-siada kilku wybitnych tancerzy, ale jako zespół nie ma indywidu­alnego oblicza. Przede wszystkim słaby technicznie jest corps de balet. Trudne figury choreografi­czne pochodzące jeszcze od Mariusa Petipy, współtwórcy właś­ciwie "Śpiącej królewny", tańczo­ne były bez fantazji, bez gracji. Z właściwą ekspresją i przeko­naniem odtworzona została jedy­nie postać złej wróżki Carabosse (Emil Wesołowski). Było spo­ro potknięć, raziła częsta niezgod­ność rytmiczna tańca i muzyki, które w tak klasycznym balecie zespolone być powinny w jedno. Zresztą sprawa poczucia rytmu i pulsu tancerzy zespołu baletowe­go stołecznego Teatru Wielkiego, to osobny problem!

Wszystko to, co wyżej zostało powiedziane, nie przekreśla jed­noznacznie spektaklu. Pozytywną cechą jest jego widowiskowość, dekoracje ładne lecz za mało baś­niowe oraz utrzymane przeważ­nie w ciepłych kolorach - ko­stiumy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji