Artykuły

Teatr publiczny, czyli poszerzanie obszaru demokracji

Niezależnie od tego, czy jubileusz 250-lecia teatru publicznego w Polsce zostanie wpisany w kalendarz polityczny (jako element tworzenia medialnego wizerunku zatroskanej o stan kultury władzy), teatr nie uniknie poważnych pytań na temat swojego statusu, programu oraz celów - pisze Paweł Wodziński w Teatrze.

1. 19 listopada 2015 roku przypadnie 250. rocznica wystawienia "Natrętów" Józefa Bielawskiego, premiery uznawanej dziś za początek istnienia w Polsce teatru publicznego, a jeszcze niedawno za pierwszą odsłonę polskiego teatru narodowego. Jubileusz 200-lecia, obchodzony w 1965 roku, traktowany był przede wszystkim jako wydarzenie upamiętniające otwarcie sceny narodowej, grającej spektakle w języku polskim i tworzącej tożsamość narodową Polaków. W ostatnich kilkunastu latach dokonała się znacząca zmiana zarówno w interpretacji zdarzenia sprzed dwustu pięćdziesięciu lat, jak i w rozumieniu funkcji teatru utrzymywanego ze środków publicznych. Kwestie tożsamości zbiorowej (narodowej) zeszły na dalszy plan, ustępując miejsca tematyce egzystencjalnej, politycznej i społecznej.

Polski teatr stał się przestrzenią aktywności ludzi o różnych światopoglądach, rozmaitych doświadczeniach i różnorodnych tożsamościach. W polskim systemie teatralnym ważną rolę zaczęły odgrywać sceny regionalne, które wpisywały i wciąż wpisują w teatralny mainstream doświadczenia wynikające z rozmaitych lokalnych uwarunkowań. Teatr dostrzegł inną publiczność, opisując historie ludzi z obszarów czy środowisk peryferyjnych, którzy niełatwo odnajdują się w nowej rzeczywistości, wykroczył poza dotychczasową grupę widzów, składającą się raczej z mieszkańców dużych miast, o mocnym zapleczu kulturalnym, którzy osiągnęli życiowy i zawodowy sukces.

Zastępując słowem "publiczny" określenie "narodowy", ludzie teatru dość precyzyjnie oddali sens zmiany, jaka nastąpiła w polskim teatrze w ostatnich latach, podkreślając jednocześnie jego zaangażowanie w sprawy publiczne, otwartość i różnorodność.

2.

Niezależnie od tego, czy jubileusz 250-lecia teatru publicznego w Polsce będzie potraktowany jak uroczystość do odfajkowania (co wiąże się z niezliczoną ilością konferencji rocznicowych, wręczaniem odznaczeń i zmienianiem imion patronów), czy zostanie wpisany w kalendarz polityczny (i wykorzystany jako element tworzenia medialnego wizerunku zatroskanej o stan kultury władzy), czy jego program będzie złożony wyłącznie z wystawień polskiego repertuaru narodowego (co będzie oznaczało zamknięcie oczu na zmianę, która dokonała się w samym teatrze), czy też zostanie użyty po to, by odwrócić konsekwencje przemian w teatrze w ostatnich latach (co w czasach odradzania się wszelkich hierarchii nie byłoby wcale zaskakujące) - niezależnie od tego teatr publiczny nie uniknie poważnych pytań na temat swojego statusu, programu oraz celów. Oprócz planowania cyklu jubileuszowych wydarzeń czeka nas więc również debata. Jeśli teatr ją zlekceważy, z okazji kolejnej okrągłej rocznicy wystawienia "Natrętów" znów trzeba będzie zmienić przymiotnik, by pasował do nowej sytuacji. A pamiętajmy, że sztuka Bielawskiego nosi podtytuł "komedia z dwoma baletami".

3.

Żeby uniknąć definicyjnych perturbacji w przyszłości, teatr musiałby podjąć na nowo dwie kwestie.

Mimo zmiany przymiotnika tematyka tożsamości zbiorowej nie powinna zniknąć z obszaru zainteresowań teatru publicznego. Tym bardziej że staje się ona na powrót ważnym problemem politycznym, a niektóre propozycje jej rekonstrukcji budzą niepokój. Wciąż aktualną sprawą pozostaje przemyślenie kształtu nowoczesnej, demokratycznej tożsamości Polaków, bowiem dzisiejsze zmagania tożsamościowe, charakteryzujące się powrotem tendencji nacjonalistycznych z jednej strony i reprodukowaniem rozmaitych klisz z drugiej, są na tyle nieprzemyślane, że budzą jedynie zakłopotanie.

Teatr powinien także podjąć w nowy sposób kwestie wspólnotowości. To szczytne hasło, którym bardzo często teatr publiczny podpiera swoje działania, stało się na skutek zmian postdemokratycznych nieostre. Wątpliwości dotyczące form dzisiejszej wspólnotowości w systemie, który z indywidualizmu uczynił swój sztandar, wywołują także pytania o demokratyczny charakter polskiej kultury, o egalitarny wymiar teatru publicznego, o zmiany wewnętrzne, które trzeba przeprowadzić, żeby go zdemokratyzować, a także o możliwości wpływu kultury (instytucji kultury) na poszerzenie pola demokracji.

Zamiast rozmawiać nieustannie o teatrze tradycyjnym, obciążonym obowiązkami pielęgnowania teatralnej konwencji, i teatrze hipsterskim, w którym fajny reżyser z fajnymi aktorami robią fajną sztukę w fajny sposób, nareszcie jakaś społeczna energia, nieprawdaż?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji