Artykuły

Magdalena Zawadzka: Dramatyczny już nie Holoubka

- Władze stanu wojennego w osobach towarzyszy Żygulskiego i Świrgonia wyrzuciły Gustawa Holoubka z Teatru Dramatycznego i zniszczyły wspaniałą scenę. W jej miejsce sklecono naprędce Teatr Rzeczypospolitej, dziwaczną hybrydę, która nie utrzymała się zbyt długo. Dziś, mam wrażenie, sytuacja się powtarza, tyle że teraz haniebne są poczynania stołecznych radnych - mówi Magdalena Zawadzka.

Z aktorką MAGDALENĄ ZAWADZKĄ, wdową po Gustawie Holoubku, rozmawia Jolanta Gajda-Zadworna.

Co wydarzyło się w warszawskim Teatrze Dramatycznym?

- Wspaniałemu niegdyś teatrowi odebrano imię Gustawa Holoubka. Nie przypominam sobie, żeby podobna sytuacja zdarzyła się w Polsce kiedykolwiek wcześniej. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że decyzję podjęto w tajemnicy. I posłużono się kłamstwem.

Mocne słowa. Proszę o szczegóły.

- O wszystkim dowiedziałam się przypadkiem. W czerwcu tego roku, przed premierą, ze zdziwieniem usłyszałam powitanie widzów nie w Teatrze Dramatycznym im. Gustawa Holoubka, ale "na Scenie im. Gustawa Holoubka". Ledwo doczekałam przerwy, by dowiedzieć się, o co chodzi. Ówczesny dyrektor biura kultury m.st. Warszawy Marek Kraszewski, chwilę później zwolniony ze stanowiska, tłumaczył się bardzo enigmatycznie. Zadzwoniłam więc do przewodniczącej rady miasta pani Ewy Malinowskiej-Grupińskiej, z naiwnością licząc, że otrzymam wyczerpującą odpowiedź na pytanie, co się stało. Zasugerowała, by napisać list w tej sprawie do stołecznej rady. Z czasem okazało się, że decyzje, które weszły w życie w styczniu tego roku, zapadły w listopadzie roku ubiegłego w obecności pani przewodniczącej. Co więcej, członkowie rady, głosując za usunięciem nazwiska Gustawa Holoubka z nazwy Teatru Dramatycznego, zostali zmanipulowani informacją, że ja o wszystkim wiem i wyraziłam na to zgodę. A ja dowiedziałam się o sprawie wiele miesięcy po fakcie.

Poczuła się pani dotknięta?

- To nie jest kwestia prywatnych emocji. Chcę być daleka od żalów żony, ale jako warszawianka czuję, że rada miasta rozczarowała mnie, odbierając imię Teatrowi Dramatycznemu kierowanemu przez Gustawa Holoubka - wybitną postać naszej kultury. Jeżeli protestuję, to właśnie z tej pozycji.

Urzędnicy tłumaczą, że nie mogli wybierać między dwoma wspaniałymi patronami teatrów: Dramatycznego im. Gustawa Holoubka i Na Woli im. Tadeusza Łomnickiego, gdy te - niezależne wcześniej instytucje - wraz ze sceną Przodownik decyzją i rady miasta połączono w jeden organizm. Wydzielono w nim sceny: Holoubka i Łomnickiego.

- Nie potrafimy tego zrozumieć ani ja, ani rosnąca grupa internautów, komentująca tę sytuację na stronie facebookowej. Oszczędśności, na które powołują się radni, tłumacząc decyzję o połączeniu teatrów, dla wielu obserwatorów są pozorne. Nikt ich jasno j nie wykazał. Skoro jednak podjęto decyzję o wspólnej dyrekcji trzech teatrów, to od tego są prawnicy, by wybrali jak najlepsze rozwiązanie, korzystne nie tylko ze względów administracyjnych. A zadaniem radnych, opłacanych z naszych pieniędzy, jest zadbanie, by w przypadku instytucji kultury brane były pod uwagę także wyższe wartości.

Urzędnikom zabrakło woli i kompetencji w tej kwestii? Co podpowiadają internauci?

- Przede wszystkim wyrażają oburzenie i wstydzą się z powodu decyzji radnych. Niektórzy sugerują, że może unia teatrów pozwoliłaby zachować dawną tożsamość bardzo różnych przecież scen, z ich odmienną historią i artystycznym charakterem; z mocnymi osobowościami dawnych dyrektorów, a potem patronów. Z tym że nie pojedynczy obywatele powinni dbać o zachowanie rangi ważnych instytucji kultury, kontrolować urzędników, a teraz walczyć o zmianę niefortunnych decyzji.

Tylko kto?

- Do tej pory nie zareagowała na ten precedens żadna instytucja statutowo zobowiązana do czuwania nad kondycją polskiego teatru. Powołana do tego, by bronić naszych interesów.

Jakie instytucje ma pani na myśli?

- Gustaw Holoubek przez jedenaście lat był prezesem ZASP, w najbardziej skomplikowanych czasach. Mimo to udało mu się wywalczyć dla środowiska wiele zdobyczy. Jedną z nich było to, że nic nie może się w teatrach zmienić bez wiedzy Związku Artystów Scen Polskich. Nie można przynieść dyrektora, jak to się kiedyś mówiło, "w teczce" ani "majstrować" w teatralnych strukturach. ZASP miał nas bronić przed błędnymi urzędniczymi decyzjami.

Rozumiem, że nie broni.

- Zostałam sama z tym niebezpiecznym, moim zdaniem, precedensem. Odebranie imienia teatrowi bardzo ważnemu dla polskiej kultury to efekt stworzenia sztucznego tworu, który nie ma nic wspólnego z prawdziwymi oszczędnościami. Te finansowe, jeśli w ogóle będą, nie zrekompensują strat moralnych i artystycznych. Nie można wszystkiego wyliczać pieniędzmi. Władze stanu wojennego w osobach towarzyszy Żygulskiego i Świrgonia wyrzuciły Gustawa Holoubka z Teatru Dramatycznego i zniszczyły wspaniałą scenę. W jej miejsce sklecono naprędce Teatr Rzeczypospolitej, dziwaczną hybrydę, która nie utrzymała się zbyt długo. Dziś, mam wrażenie, sytuacja się powtarza, tyle że teraz haniebne są poczynania stołecznych radnych.

Zwróciła pani na to uwagę obecnemu prezesowi ZASP?

- Nie. Nie jestem petentem w tej sprawie, ZASP powinien wiedzieć, co się dzieje. Ja rozpoczęłam samotną walkę o pamięć wybitnego aktora i człowieka kultury, bo jestem mu to winna. Tacy artyści nie rodzą się często.

Gustaw Holoubek został patronem Teatru Dramatycznego ze społecznej inicjatywy...

- Nadanie imienia zainicjowane tuż po śmierci męża w 2008 r. przez dziennikarzy "Rzeczpospolitej" odbyło się przy ogromnym poparciu miłośników teatru, dawnych współpracowników, środowiska. Rada miasta przyjęła uchwałę w tej sprawie, a potem miała miejsce wzruszająca uroczystość -w mojej obecności, z moją aprobatą. Teraz wszystko zostało załatwione po cichu.

Ale na tym chyba nie koniec? Zaczął się ruch w sieci.

- Jestem zbudowana tym, co dzieje się w Internecie. Po dwóch dobach od założenia strony weszło na nią ponad 2,5 tys. osób. Na portalu Petycje.pl umieszczono oficjalną petycję do Ewy Malinowskiej-Grupińskiej o cofnięcie decyzji rady miasta. Oby tylko nie poszło to, tak jak wszystko w Polsce, w szum medialny, z którego nic potem nie wynika.

Przedświąteczny czas to dobry moment na podobną akcję?

- Dlaczego nie. Nie usypiajmy w przeświadczeniu, że święta, sylwester i jakoś to będzie. Może warto teraz zakasać rękawy, żeby w nowy rok wejść z konstruktywnym planem. Wszystkim, którzy mnie wspierają, dziękuję i życzę zdrowych, szczęśliwych i radosnych świąt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji