Artykuły

Kupa na scenie

"Bierzcie i jedzcie" w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Mike Urbaniak na blogu Pan od Kultury.

Bardzo lubię spektakle, na które idę z negatywnym nastawieniem i jestem zaskoczony pozytywnym przebiegiem. Człowiek spodziewa się najgorszego, a tu miła niespodzianka. To są chwile bezcenne. Gorzej jest kiedy się drepcze do teatru, a raczej przejeżdża długie kilometry, czeka się na coś wspaniałego, a wychodzi kupa. Kupa w tym przypadku wydaje się być określeniem najtrafniejszym, bo wypada z wielkiej dupy już na początku przedstawienia i leży na scenie przez bite trzy godziny. Na scenie Teatru Rozrywki w Chorzowie ma się rozumieć, gdzie swój najnowszy spektakl wystawił duet Strzępka/Demirski.

Oglądałem "Bierzcie i jedzcie" i nie wierzyłem własnym oczom i uszom. Aktorzy biegają bez ładu i składu - choreograf Cezary Tomaszewski powinien się spalić ze wstydu. Wszystko dzieje się w jakiejś koszmarnej scenografii Michała Korchowca, który wywalił po prostu na scenę kilkanaście starych lodówek i kuchenek mikrofalowych, pomalował na szaro paździerzową płytę i zawiesił szarą szmatę (szmata w pierwszej scenie jest wspomnianą dupą, przez którą wypada kupa w postaci kilku tancerzy). Tekst też jest ciężkostrawny, a piosenki - niestrawne w ogóle. W pierwszej części jest ich zresztą jak na lekarstwo. Aktorzy - a to jest teatr muzyczny! - fałszują i w dodatku chyba nie wiedzą, w jakiej sprawie są na scenie (to znaczy w jelicie grubym). Wspaniała Elżbieta Okupska, heroina śląskich scen, niezapomniana Ordynatorka w fantastycznych "Położnicach Szpitala Św. Zofii" (także Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego) sprawia wrażenie jakby trafiła do tej produkcji nie z własnej woli. Nie inaczej sprawa się ma znakomitą w "Położnicach" Aloną Szostak. Grany przez nią Cholesterol zwyczajnie czopuje moją aortę. O reszcie nawet nie wspomnę. A wszystko to ciągnie się niemiłosiernie, końca nie widać.

Są w tym spektaklu elementy błyskotliwe, choćby Blaszki Miażdżycowe, które - jako obcy element - występują w czadorach (genialny zabieg!). Ale zdecydowanie najlepszy jest na deskach Teatru Rozrywki debiutant Radomir Rospondek, który gra Złą Żywność. Ten świeżutki absolwent PWST we Wrocławiu dał się już poznać jako znakomity aktor w trzech spektaklach dyplomowych. Był świetnym Parchą w "Dwojgu biednych Rumunach mówiących po polsku" Doroty Masłowskiej w reżyserii Krzysztofa Dracza i Menachemem w fenomenalnej "Naszej klasie" Tadeusza Słobodzinka w reżyserii Łukasza Kosa. Brawurowy aktorski popis dał też w "Love and Information" Caryl Churchill w tłumaczeniu Pawła Demirskiego i reżyserii Moniki Strzępki, która ściągnęła go do swojego spektaklu w Chorzowie. I to był, jak się okazuje, strzał w dziesiątkę.

"Bierzcie i jedzcie", sztuka o tym, że nie wiemy co jemy, że manipuluje nami przemysł farmaceutyczny i spożywczy, że powtarzamy naukowo niepotwierdzone hipotezy dotyczące szkodliwości jednych substancji i dobroczynnym działaniu innych, jest bez dwóch zdań najsłabszą (delikatnie mówiąc) inscenizacją Moniki Strzępki, która w dniu premiery w Chorzowie została - na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia w Krakowie - uznana za najlepszą reżyserkę. Jak widać, nawet najlepsi mają zaparcia. Ale to pewnie kwestia złej diety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji