Artykuły

Raz Pippi, raz wamp

- Od początku grałam role charakterystyczne. Wiadomo: mała, wtedy jeszcze dość kuleczkowata, a do tego ruda. Myślałam: fajnie, że gram dziewczynkę czy manekina, ale chętnie bym zagrała w końcu taką prawdziwą kobietę. Jakąś Maszę, Irinę. I kiedy się pogodziłam z tym, że jestem typem charakterystycznym, te role amantek, kobiet przyszły - mówi DOMINIKA KLUŹNIAK, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

Dominika Kluźniak, którą widzowie pokochali jako Pippi, znów błyszczy na scenie w widowisku dla dzieci. Tym razem jako "Zorka - dziewczynka z gwiazd" w studio Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego.

Mała Zorka, która spadła z nieba, wraz z dziećmi podróżuje po egzotycznych krajach świata, poznaje ich muzykę i zwyczaje. Koncerty z udziałem Dominiki Kluźniak cieszą się ogromną popularnością. Najbliższe spotkanie muzyczne w sobotę.

Rozmowa z Dominiką Kluźniak, aktorką

Anna Szawiel: Zawsze pani lubiła swoje aktorskie emploi czy może żałowała, że nie jest wysoką brunetką?

Dominika Kluźniak: Od początku grałam role charakterystyczne. Wiadomo: mała, wtedy jeszcze dość kuleczkowata, a do tego ruda. Myślałam: fajnie, że gram dziewczynkę czy manekina, ale chętnie bym zagrała w końcu taką prawdziwą kobietę. Jakąś Maszę, Irinę. I kiedy się pogodziłam z tym, że jestem typem charakterystycznym, te role amantek, kobiet przyszły. Zaczęło się do " Mewy", zaczęłam grać też matki, zresztą w życiu też wtedy zostałam matką. Teraz gram jedno i drugie, nie mam co narzekać.

Teraz, prawie dziesięć lat po szkole ma pani za sobą role dramatyczne, komediowe, teatralne, serialowe i filmowe, a do tego kilka ważnych nagród, jak trzy Feliksy Warszawskie czy Nagroda im. Aleksandra Zelwerowicza. To dobry dla pani czas?

- Jeden z najlepszych momentów i w życiu prywatnym, i zawodowym. W teatrze pracujemy nad sztuką Macieja Wojtyszki o spotkaniu Witolda Gombrowicza i Sławomira Mrożka. Dwóch geniuszy w rzeczywistości spotykało się wielokrotnie; sztuka "Dowód na istnienie drugiego" jest oparta na kilku ich spotkaniach, które miały miejsce w latach 60. Akcja sztuki dzieje się w Vence, Lavagne i Chiavari.

Mrożka gra Cezary Kosiński, Gombrowicza - Jan Englert. Pani jest pierwszą żoną Mrożka, Marią.

- Przy okazji naszych prób Maciej Wojtyszko i Jan Englert opowiadali o swoich spotkaniach ze Sławomirem Mrożkiem, o tym, jaki był małomówny, że właściwie zmuszał do monologowania swojego współtowarzysza, że na zadane pytanie rzucał tylko "nie wiem", "może". Myślę, że Gombrowicz bardzo czekał na to spotkanie, prawdopodobnie to on wyszedł z inicjatywą. Miał trudne zadanie, jeśli na przykład liczył, że stworzy z tego jakaś anegdotę.

Anegdoty i tak powstały. W książce "Mrożek. Striptiz neurotyka" Małgorzata I. Niemczyńska przytacza anegdotę o tym, jak pisarze gotowali makaron. Gombrowicz dyrygował: "Sławomirze, zmieszaj makarony, żeby nie były banalne". Mrożek czytał instrukcję: "Jak gotować jest, ale nie ma jak długo", na co Gombrowicz: "Jak to, jak długo? Aż będzie ugotowany".

- Cudna historia! U nas jest scena gry w szachy. Mrożek oczywiście skupiony, milczy. Gombrowicz mówi, mówi, mówi, a na koniec - przegrywa.

A jaka jest Maria?

- Bardzo ją lubię, dawno nie miałam takiego "prądu", jak zaczęłam czytać scenariusz. Maria Obremba to była malarka, bardzo dobra, porównywano jej obrazy do tych Paula Klee. Jednak nie okryła się większą sławą. Żyła w cieniu Mrożka, na drugim planie. Miała w sobie dużo miłości, Mrożek pisał po jej śmierci, że boi się, że już nikogo takiego nie spotka. Zmarła po 18 dniach od momentu, w którym się dowiedziała, że jest chora. I w spektaklu ta postać też znika nagle, tak jak nagle zniknęła w życiu. Skromność jej istnienia bardzo mi się podoba.

Pani częściej gra ruchliwe gaduły jak Pippi, czy ekstrawertyczki jak Dodo z "Pożegnań", kobieta wamp.

- Dlatego się cieszę, bo rola Mary to dla mnie nowe wyzwanie. Nie ma w sobie nic z szaleństwa. Mogę sobie więcej postać, poobserwować, pomilczeć, choć ten bogaty świat postaci gdzieś tam w środku jest.

Widzowie wciąż kochają panią jako Pippi, którą zagrała pani w spektaklu Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym. Denerwuje panią, że wszyscy tak się do pani zwracają?

- Niektórzy mówią też na mnie Ewa - tak się nazywa postać, którą gram w serialu "M jak miłość". Ale jeśli już nie mam być Dominiką Kuźniak, to miło mi, kiedy jestem Pippi. Wczoraj szukałam prezentów świątecznych i w księgarni wpadło mi w ręce piękne wydanie Pippi Astrid Lindgren. I tak mi się jakoś zrobiło tęskno. Chyba "Pippi", "Sztuka bez tytułu" i "Sprawa" to były najważniejsze dla mnie spektakle. Jakby ktoś powiedział, żebyśmy to wznowili tak na dwa razy, to nie zastanawiałabym się. Pamiętam, kiedy "Pippi" graliśmy ostatni raz. Jakby było jakieś święto w teatrze. Wszyscy dali z siebie strasznie dużo, panowie techniczni robili nam niespodzianki: inaczej coś oświetlili, coś włożyli do rekwizytu. Pod koniec zrzucili konfetti. Ech, chciałoby się znów pofajtać nogami.

Teraz bierze pani udział w cyklu koncertów Polskiego Radia "Zorka - dziewczynka z gwiazd". Dzieci przebywają muzyczną podróż przez dziwne kraje razem z Zorką, która spadła z nieba. To postać, którą stworzyła Kasia Stoparczyk, autorka scenariusza.

- Koncerty są edukacyjne, ale w fajny sposób. Są muzycy, którzy grają klasyczne utwory, i muzycy- kochani wariaci, jak ich nazywamy, którzy improwizują. Bardzo ważny jest kontakt dzieci z publicznością. To są takie koncerty, na których dzieci mogą się odzywać, żywo reagują.

Słyszałam, że chętnie wchodzą z Zorką czy z muzykami w dialog.

- Czasem są tak zaangażowane, że wchodzą na scenę, siadają coraz bliżej. Muszę wtedy klasnąć w ręce i poprosić towarzystwo o ustąpienie z drogi Zorce. Dzieci po koncercie mogą sobie obejrzeć wszystkie instrumenty, rekwizyty. Uwielbiają to.

Pani córka też?

- Tak, widzę, że jest ze mnie dumna, ale ma pewien problem z taką liczbą dzieci, które kochają Zorkę. Po koncercie od razu się na mnie wdrapuje, rączka na szyję dla zaznaczenia: to jest moja mama, proszę mi tu jej za bardzo nie kochać.

"Zorka - dziewczynka z gwiazd", 21 grudnia godz. 11, Studio Koncertowe Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, ul. Modzelewskiego 59

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji