Artykuły

2013 w muzyce poważnej: to był dobry rok!

Świetne festiwale i płyty, znakomite spektakle Warlikowskiego i Trelińskiego, udane rocznice. To był dobry rok - podsumowanie Jacka Hawryluka w Gazecie Wyborczej.

Sezony w filharmonii stają się coraz ciekawsze, ale i tak żyjemy festiwalami, które prezentują cenny repertuar. Jak zwykle otrzymaliśmy świetne imprezy z muzyką dawną: Misteria Paschalia, Actus Humanus, Opera Rara. Wprawdzie zakończył żywot festiwal Mazovia Goes Baroque, ale mamy Poznań Baroque Festival. Ciekawa jest Wratislavia Cantans pod wodzą nowego szefa Giovanniego Antoniniego. Lubimy muzykę dawną, to pewne - warszawski koncert Nathalie Stutzmann i Philippe'a Jaroussky'ego wyprzedał się na pniu.

Coraz lepiej ma się jednak także muzyka nowa dzięki programowi zamówień kompozytorskich, ale także dzięki małym inicjatywom fundacji i stowarzyszeń. Warszawska Jesień skupiła się na tegorocznych jubilatach, Sacrum Profanum świetnie odnalazło się w alternatywnej formule z pogranicza świata pop i muzyki współczesnej, Unsound umocnił pozycję jedynego u nas festiwalu, którego grubo ponad połowa publiczności przyjeżdża z zagranicy. Coraz częściej teatry operowe sięgają po twórczość kompozytorów współczesnych (Penderecki, Weinberg, Eötvös, Szmytka, Blecharz).

Spektakl operowy roku? "Kobieta bez cienia" Straussa w reż. Krzysztofa Warlikowskiego wystawiona w Monachium oraz "Jolanta" Czajkowskiego i "Zamek Sinobrodego" Bartóka w reż. Mariusza Trelińskiego w Operze Narodowej [na zdjęciu]. Klapa? Długo oczekiwana "Qudsja Zaher" Pawła Szymańskiego w reżyserii Eimuntasa Nekrośiusa.

Ci, którzy kolekcjonują płyty, mieli powody do satysfakcji. Świetne albumy nagrali polscy artyści: Piotr Beczała z Łukaszem Borowiczem (Richard Tauber, DG), Royal String Quartet (Lutosławski, Penderecki; Hyperion), Apollon Musagete Quartet ("Multitude", Decca) i jak zwykle nieobliczalny Marcin Masecki (Bach z Pianohooliganem i zdekonstruowany Scarlatti).

To był rok muzyki Witolda Lutosławskiego, którego 100. rocznicę urodzin obchodziliśmy 25 stycznia. W ciągu dwunastu miesięcy nazwisko kompozytora odmieniane było przez wszystkie przypadki. Jego muzyka rozbrzmiewała w niemal wszystkich salach koncertowych, na większości festiwali. Najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem okazała się inicjatywa, której patronował IAM. 30 stycznia w Londynie fiński dyrygent Esa-Pekka Salonen zainaugurował cykl "Woven Words: Music begins where the words end" ("Słowa tkane: Muzyka zaczyna się tam, gdzie słowo jest bezsilne" - motto z Debussy'ego) pokazujący wybrane, najważniejsze utwory Lutosławskiego w kontekście twórczości bliskich mu Debussy'ego i Ravela. Salonen wraz z Philharmonią Orchestrą i solistami (m.in. Krystian Zimerman, Truls Mork) dali kilkanaście koncertów - od Hiszpanii, przez Warszawę, po Japonię. 9 września w Filharmonii Berlińskiej Salonen zamknął ten cykl. Co po nim pozostanie? Wrażenie idealnej międzynarodowej współpracy, artystycznego profesjonalizmu i szczerego uwielbienia dla muzyki Polaka.

Salonen skompletował też swój cykl symfonii Lutosławskiego, dogrywając dla Sony "Pierwszą" (i zdobywając już nominację do Grammy). Fin stał się głównym orędownikiem Lutosławskiego w świecie, choć "wspomagają" go i inni: sir Simon Rattle (wykonujący jego utwory z Berlińczykami) oraz Edward Gardner (dyrygent średniego pokolenia, który nagrywa Lutosławskiego na płyty wytwórni Chandos). Wizyta Krystiana Zimermana, grającego podczas Warszawskiej Jesieni napisany dla siebie Koncert fortepianowy, nadały rocznicy odpowiedni blask. Ale na ile udało się "zarazić" jego muzyką artystów i melomanów? I czy wciąż najpopularniejszym jego utworem pozostanie wczesny "Koncert na orkiestrę", do którego sam kompozytor miał ambiwalentny stosunek?

To był też rok 80. urodzin Krzysztofa Pendereckiego. Największą fetę zgotowała kompozytorowi Warszawa - na listopadowy festiwal przyjechali z całego świata jego przyjaciele (Mutter, Maazel, Dutoit, Gergiew, Janowski). Na dalszy plan zeszły 80. urodziny Henryka Mikołaja Góreckiego, ale wszyscy trzej kompozytorzy "powrócili" na portalu internetowym NInA (Trzejkompozytorzy.pl) - świetnie skonstruowanej skarbnicy wiedzy, w sposób atrakcyjny i merytoryczny zestawiającej dorobek naszych twórców. Jak najszybciej tę trójkę należałoby zamienić w czwórkę, dołączając twórczość zmarłego pod koniec roku Wojciecha Kilara.

To był także dobry rok dla muzyki polskiej za granicą - grano ją na "Promsach" w Londynie, na berlińskim MusikFest, wreszcie na festiwalu w Bregencji przedstawiono dorobek Andrzeja Czajkowskiego, łącznie z operą "Kupiec wenecki". Natomiast urodziny Verdiego i Wagnera (200.), a zwłaszcza Brittena (100.) nie pozostawiły u nas wielkich wspomnień. Szkoda, bo była okazja, by nadrobić zaległości, zwłaszcza w przypadku twórczości tego ostatniego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji