Artykuły

Nasze stare, dobre narzeczeństwo...

- Być może "Kocham pana, panie Sułku" to zwiastun późniejszych tasiemcowych telenowel? - zastanawia się MARTA LIPIŃSKA, aktorka Teatru Współczesnego w Warszawie.

Wyswatał ich Jacek Janczarski. - Kocham pana, panie Sułku - mówi ona. On niezmiennie od ponad dwudziestu lat odpowiada: - Cicho...! Wiem!

"Sułek" pojawił się w radiowej "Trójce" dzięki surrealistycznym ciągotkom nieżyjącego już, niestety, satyryka i dramatopisarza Jacka Janczarskiego oraz fantazji reżysera radiowego Jerzego Markuszewskiego. - Pamiętam nasze pierwsze wejście na antenę - wspomina "Pani Eliza", czyli Marta Lipińska. - To było w bloku satyrycznym w cyklu "Spotkania z przyrodą". Byłam już wówczas aktorką z pewnym stażem, miałam także na koncie doświadczenie w pracy nad powieścią radiową. Czytałam rolę Fleur w "Sadze rodu Forsythe'ów". Po pierwszej audycji, której bohaterami byli pani Eliza, pan Sułek oraz gajowy Marucha okazało się, że bohaterowie bardzo przypadli do gustu radiosłuchaczom. Nikt jednak wówczas nie przypuszczał, że historię tego niebanalnego uczucia trzeba będzie - odpowiadając na zapotrzebowanie wielbicieli - rozpisać na prawie trzysta odcinków. - W tamtych czasach to było coś nowego - twierdzi Marta Lipińska. Być może "Kocham pana, panie Sułku" to zwiastun późniejszych tasiemcowych telenowel?

On - "starszy bęcwał w młodym wieku", jak określa go kreujący pana Sułka Krzysztof Kowalewski i ona, która nie żałuje swojej skromnej renty na utrzymanie nieroba. Ona go uwielbia, on używa jej jako przynęty, gdy łowi raki albo jako

anteny telewizyjnej.

Każde jej wyznanie "Kocham pana, panie Sułku" ucina krótkim "Cicho,..! Wiem". - Rzeczywiście, jako Eliza kocham go bez pamięci - przyznaje Marta Lipińska. - To wielka, bezkrytyczna, ślepa miłość.

W życiu są zupełnie inni. - Janczarski mnie wymyślił i zmusił do takiej kreacji - mówi pół żartem, pół serio Krzysztof Kowalewski. - To oczywiste, że dla potrzeb audycji radiowej musiał stworzyć bardzo "pełnokrwiste" postaci, mocno skontrastowane. My się z nimi nie utożsamiamy, choć bawią nas tak bardzo, że czujemy się z nimi wręcz związani - przyznaje Krzysztof Kowalewski. Związani do tego stopnia, że niemal od początku antenowej obecności w "Trójce" nagrywali kolejne odcinki bez tak zwanego pierwszego czytania.

- Szliśmy na żywioł, co czasem kończyło się szalonym chichotem - twierdzi aktor. - Musieliśmy "wyśmiać się" z tego, cośmy sami sobie powiedzieli.

I tak są ze sobą już ponad dwadzieścia lat. Nie tylko w radiu, Razem też pracują w jednym teatrze - warszawskim "Wspołczesnym". - Bardzo się lubimy, szczerze mówiąc, znamy się jak łyse konie - przyznaje Marta Lipińska.

- Często łapię się na tym, że rozumiemy się w pół słowa... W świadomości słuchaczy, w tym także tych młodszych, pani Eliza i pan Sułek funkcjonują dzięki "Powtórkom z rozrywki", emitowanym w "Trójce". Niespodziewanie bohaterowie słuchowiska radiowego trafili na scenę.

Stało się to za sprawą Janusza Kukuły, dyrektora Teatru Polskiego Radia. - Trzy lata temu namówił nas, byśmy wzięli udział w Festiwalu Teatrów Radiowych i Telewizyjnych - mówi Marta Lipińska. - "Kocham pana, panie Sułku" cieszyło się tam szalonym powodzeniem. Widać wciąż w cenie jest dowcip surrealistyczny.

Po tym festiwalu zaczęli zgłaszać się do nich menagerowie i tak właśnie

"Sułek" trafił na scenę

- Pokazujemy go niemal dosłownie w formie audycji radiowej - mówi Krzysztof Kowalewski. Na scenie towarzyszy im, jako gajowy Marucha, Adam Ferency. - Nie gramy często, bowiem bardzo zajmuje nas teatr - przyznają. Wciąż jednak doskonale bawią się na scenie, bo mimo upływu lat, ich bohaterowie nie zmienili się. Poza tym zaspokajają ciekawość widzów, którzy obserwują na scenie "radiową kuchnię", i bawią się razem z nimi, jak niegdyś, gdy tego słuchowiska wręcz nie wypadało przeoczyć.

Krzysztof Kowalewski:

Aktor Teatru Współczesnego w Warszawie. Jako nastolatek nie myślał o aktorskiej karierze, jednak poddał się przeznaczeniu - jest synem aktorki Elżbiety Kowalewskiej. Debiutował w roku 1960. Znany jest przede wszystkim z ról komediowych. Zagrał w niemal wszystkich współczesnych ekranizacjach prozy Henryka Sienkiewicza.

MARTA LIPIŃSKA

Zadebiutowała w Teatrze Współczesnym w 1963 r w spektaklu "Trzy siostry" Czechowa w reżyserii Erwina Axera. Zagrała w ponad 20 filmach i blisko 50 spektaklach teatralnych. Do najbardziej znanych kreacji teatralnych należały role Córki w "Szklanej menażerii" Williamsa Tennessee (1967), Lizelotty w "Dwóch teatrach" Jerzego Szaniawskiego (1968), Anieli w sztuce Aleksandra Fredry "Wielki człowiek do małych interesów" (1968), Annuszki w "Mistrzu i Małgorzacie" Michała Bułhakowa (1987) oraz Pani Jourdain w komedii Moliera "Mieszczanin szlachcicem" (1999). Zagrała też w wielu filmach m.in. "Nad Niemnem", "Dolina Issy", "Lalka", "Salto".

Spektakl "Kocham pana, panie Sułku" zapezentowano w Teatrze Impresaryjnym we Włocławku. Wystąpili: Marta Lipińska, Krzysztof Kowalewski, Adam Ferency. Przy fortepianie - Marian Szałkowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji